Masoneria cz.2

Masoneria – część druga

Idealny człowiek masonów, to człowiek dla którego grzech nie istnieje.

W poprzedniej części zaakcentowaliśmy, że masoneria jest tworem starym jak ludzkość, pomimo że wielu autorów uparcie trzyma się 1723 roku i tak datuje powstanie pierwszych lóż masońskich. My nie zgadzaliśmy aby tę datę traktować kompleksowo dla powstania organizacji iluminackich. Jako, że opieramy się na materiałach dotąd nie publikowanych, niekoniecznie musimy być przekonywający. Niemniej jednak nasze zdanie dokładnie potwierdza Internationales Freimaruer Lexikon sporządzony na podstawie starych manuskryptów przez dwóch przedstawicieli loży masońskiej, niemieckiej i austriackiej w 1932 r. – Eugena Lennhoffa i Oskara Posnera.

Dla potrzeb naszego artykułu wykorzystane jest wznowione wydanie niemieckie Internationales Freimaurer Lexikon z roku 1980. I tam już na stronie trzynastej możemy przeczytać, że historia masonerii sięga zarania ludzkości – Adama i Ewy, i wiedzie poprzez biblijne czasy, jak np. budowy świątyni Salomona, przez Starożytny Babilon, Persję, Grecję, Starożytny Rzym do aż czasów nam współczesnych. Tym czytelnikom u których zdziwienie może budzić fakt, że powstanie masonerii sięga czasów pierwszych ludzi, przypominamy, że w naszej gazecie publikując Stary testament Słowian przedstawiliśmy, że pierwszy tajny pakt zawarła Ewa w raju z Lucyferem. Jest tam opis owego rytuału o którym biblia dla maluczkich milczy, natomiast ten fakt uznany jest w tymże prastarym manuskrypcie masonów, z którego korzystali autorzy leksykonu, dwaj wymienieni wyżej członkowie lóż niemieckiej i austriackiej Lennhoff i Posner w 1932 roku.

Po raz pierwszy ponoć według powyższych autorów polecił zebrać ewentualnie zebrał prastare manuskrypty masońskie pod nazwą „Alten pflichten,” czyli przetłumaczyć na polski możemy to jako starożytne obowiązki, zasady- czyli statut loży, J. Anderson w Anglii 300 lat temu. Poświęcił je księciu i wielkiemu mistrzowi loży Montagu (czyżby protoplasta żyda Montagu bankiera finansującego nazistów w czasie II giej wojny?). W tych manuskryptach zawarta była konstytucja masonów, będąca jej kontynuacją jeszcze z czasów Hirama budowniczego świątyni Salomona.

W pierwszej części naszego cyklu o masonerii wspomnieliśmy, że trudno jest ustalić typową definicję dla tej organizacji. Mianowicie z jednej strony przedstawia się ona jako ruch nobilitujący, promujący równość, wolność i braterstwo. Natomiast tak bardzo reklamowana wolność nie spełnia wszystkich aspektów tejże, skrótowo można to ująć w ten sposób – jest to wolność dla ludzi wyznających ich filozofię. I tutaj sporo osób orientuje się w temacie choćby powierzchownie, dlatego Chrześcijanie mają zakaz akceptowania lóż w swoich krajach.

Wracając do Posnera i Lennhoffa, w opisie reaktywowania konstytucji masońskiej przed trzystu laty, były przedstawione warunki członkostwa loży – a więc nie byli przyjmowani ludzie bez miejsca zamieszkania i bez znacznego stanu posiadania, nie mogły być też osoby urodzone w niewoli (nawet gdy były z niej już uwolnione ), nie miał również możliwości człowiek z nieprawego łoża. Wśród dalszych punktów był zakaz wstępu dla tzw. maminsynków, ale też i dla osób, które nie potrafiły być giętkie i nie wykazywały totalnego podporządkowania przełożonemu loży .Giętkość polegała na tym, że członek loży miał nakaz pozornie przestrzegać prawa i religii kraju, w którym żył, ale miał to czynić nie z przekonania jedynie dla dobra loży.

Z powyższego punktu można wysnuć wniosek, że właściwą ojczyzną miała być loża, jej interesy były przedkładane ponad interes narodowy danego państwa. Radzono początkującym członkom aby nie zdradzali się z osobistymi przekonaniami i raczej przyznawali rację swojemu oponentowi. Mieli dla ogółu prezentować się jako najbardziej godni zaufania, na wszelkie wysokie stanowiska w środowisku, w którym żyli. Natomiast z drugiej strony radzono „szlachetnym”członkom loży jak elegancko i dyskretnie przejmować dobra danego kraju, nie budząc zawiści . Czyli przez epoki ten sam proceder – umiejętne wykorzystywanie naiwności i prostolinijności zwykłych obywateli.

Na podstawie trzech pierwszych stopni : uczeń, czeladnik, mistrz, mamy wyodrębnioną tzw. masonerię błękitną. Wtedy nazywano ich popularnie wolnomularzami. W rytuałach przyjęcia w poczet tej organizacji posługiwano się waśnie utensyliami z kręgów budowniczych i kamieniarzy. Udział w rytuale już na najniższych stopniach wolnomularskich był prawdopodobnie tak przejmujący i oddziaływujący na psychikę ewentualnego członka, że pozostawał on potem wierny swojej organizacji nawet jeżeli nie awansował na żaden wyższy stopień. Poczucie przynależności do niezwykłej i potężnej organizacji stawało się jego sensem życia.

Następny stopień wtajemniczenia po pierwszych trzech wyżej skrótowo omówionych to czwarty do osiemnastego stopnia, czyli masoneria kapitularna zwana również czerwoną. Na stopniach kapitularnych mason wdrażany jest w tajemnice magii gnostyckich ( ścisła zależność od złego ducha). Należy sobie jasno powiedzieć, że nazwa zły duch, która może a nie musi jeszcze oznaczać wielkiego budowniczego, tylko w nas zwykłych ludziach może budzić lęk. Członków loży napawa dumą zbliżanie się do jądra mrocznych tajemnic i nabywanie umiejętności, niedostępnych innych śmiertelnikom. W rytuałach na tym etapie używane są starożytne kostiumy jak i starożytna broń a także inne bliżej nam nie znane przedmioty.

Wyższy stopień wtajemniczenia to masoneria czarna określana jako filozoficzna, ona reprezentuje stopnie od dziewiętnastego do trzydziestego. Na tym etapie mason wprowadzany jest w żydowską kabałę. Dla nie obeznanych w temacie najkrótszym wyjaśnieniem kabały to w aspekcie badawczym – żydowski mistycyzm, a w praktyce oddziaływanie na rzeczywistość przy pomocy odpowiednich sił, mianowicie rzucanie zaklęć i klątw. Posługiwanie się imionami aniołów do swoich celów, możemy się tylko domyślać jakiego rodzaju aniołowie mogą do tego typu rytuałów zapraszani.

Najwyższe stopnie to trzy ostatnie od 31 do 33 ciego – masoneria administracyjna zwana inaczej białą, jest to najwyższy stopień oświecenia. Jak dotąd nikt nie dowiedział się kto jest na szczycie piramidy, jakiego rodzaju rytuały się tam odprawia, czyli ten ostatni etap wtajemniczenia masońskiego przez wieki owiany jest niedostępną nikomu tajemnicą. Nawet jeżeli były osoby, które twierdziły jakoby miały wiedzę na ten temat, to raczej konfabulowały.
Można oczywiście snuć teorie, skoro bogiem masonów jest budowniczy wszechświata, to na tym najwyższym pułapie, jego wyznawcy doświadczają osobistych z nim spotkań, ewentualnie doznają w nagrodę przeżyć, których w codziennym życiu nie znajdziemy. Prawdopodobnie mają oni kontakt z najwyższymi dla nas negatywnymi potęgami, które nimi sterują, a oni będąc na ich usługach sterują z kolei narodami. Niemniej są to tylko domysły, które nie muszą mieć wiele wspólnego z tamtą rzeczywistością, albo są to dywagacje rzeczywiście trafione.

Na zakończenie historie, które przydarzały się mieszkańcom małych wsi w powiecie starogardzkim przed drugą wojną światową, gdzie we wspomnieniach wielu starych ludzi „mason siedział na masonie”. Ta poniżej opowiedziana historia niech będzie też odpowiedzią na pytanie jakie zadał nam czytelnik, w jaki sposób masoni kontaktowali się ze sobą kiedyś gdy nie było telefonów, czy innych środków do porozumiewania się między sobą na odległość. Posługiwanie się kurierami zabierało natomiast mnóstwo czasu.

Otóż z opowiadań nie tylko pradziadków, dziadków, innych starszych osób z rodziny ale także przypadkowo poznanych
obcych osób wiekowych oczywiście – byliśmy jako dzieci (ja i moje kuzynostwo) zasypywani opowieściami o freimaurach. Często bowiem „pan”- czyli posiadacz ziemski niemieckiego pochodzenia na Pomorzu był owym freimaurem, czyli należał do loży masońskiej. Niektórzy bogobojni mieszkańcy pomorskich wsi bali się swoich „panów”, pomimo że u nich pracowali. Natomiast byli młodzi ludzie, którzy jakbyśmy to dzisiaj nazwali dla adrenaliny prowokowali „swoich freimaurów”.

W takim też towarzystwie nastoletnich prowokatorów – chłopców i dziewczynek, znalazły się moje dwie ciocie, jedna jest jeszcze osobą żyjącą. Otóż dały się przekonać do tzw. pachty – oznaczało to kradzież owoców z obcego ogrodu pod osłoną nocy. Wyprawa w świetle księżyca okazała się ekscytująca, i kiedy wszystkie młode osoby dusząc się ze śmiechu zbierały soczyste jabłka, nagle przed nimi w kompletnej ciszy wyrósł „pan”. Kilka dziewcząt ze strachu wtuliło się w ogrodzenie, natomiast moje ciocie, jako dobrze wychowane dziewczynki rzuciły się przepraszać za swoje naganne zachowanie. Wtedy jeden z chłopaków popchnął je a one…. przeleciały przez rzekomego „pana”na wylot.

W pierwszym momencie były tak zdezorientowane, że nie wiedziały jak dalej się zachować (w tamtych czasach nie było telewizji i horrorów, na których można byłoby bazować ). Mason stał nadal ze skrzyżowanymi na piersiach rękami i groźną miną ale w milczeniu. Wtedy chłopcy, którzy mieli niezłą zabawę z powodu przerażenia dziewczyn, spokojnie im sytuację wyjaśnili. Otóż to nie było złudzenie wzrokowe tylko „czarny”, który udając właściciela pilnował jego dobytku. Wieś mówiąc czarny, miała na myśli diabła, chłopakom sprawiało to „ubaw”, ponieważ wiedzieli od swoich rodziców, że „czarny”, nie może nikomu uczynić krzywdy, jego cel to tylko pokazanie, jakie siły pilnują dobytku. Pan na następny dzień będzie wiedział kto kradł ale nie ma prawa się z tym zdradzić, takie były ponoć ich wewnętrzne zasady.

„Pan” jednak na następny dzień obmyślił zemstę, nie czynił żadnych zarzutów czy oficjalnych kar, ale zaprosił chłopców na degustację jabłek. Nie była to zwykła degustacja, chłopcy byli zmuszeni do zjadania takich ilości owoców, aż do omdlenia z wymiotów. Tytułem epilogu tej historii, otóż ten „pan” nie musiał posiadać kamery by wiedzieć co dzieje się w jego obejściu a dla strachliwszych był przygotowany jakbyśmy współcześnie określili „hologram” jego postaci. Ci pomorscy „panowie” nie byli przecież super bogaczami, czyli zgodnie z zasadami loży nie mieli zbyt wysokiego stopnia wtajemniczenia, a jednak dysponowali jakimiś nie znanymi bliżej nam mocami.

Mamy więc przy okazji odpowiedź jak się kontaktowali w zamierzchłych czasach między sobą, zapewne przy pomocy swojej starej wiedzy, której dziś zwykły członek loży najniższych stopni nie potrzebuje koniecznie posiadać, bo (półżartem, półserio)- zastąpiła ją nowoczesna technika. Niemniej na podstawie opisanej historii nasuwa się bardzo poważny wniosek jak niebezpieczna może być osoba, która dysponuje tak niebezpiecznymi umiejętnościami.. .
Jak masoni utrzymują kontrolę nad światem i dlaczego ludzie pozwalają im sobą manipulować, a także o różnych rytach masońskich, które pozornie z sobą konkurują, te tematy w następnym odcinku.

 

Marzanna Polińska

Dodaj komentarz