Bóg i Kraina Wiecznej Szczęśliwości część III

Wojny bogów

Zanim przejdę do wojen bogów(było ich kilka), inaczej zwanych przez religię katolicką jako bunt aniołów, chciałabym zaznaczyć bardzo ważną rzecz otóż czasem religie pokazują Boga w kręgu doradców archanielskich , otóż jest to tylko ludzkie wyobrażanie. Nasz Bóg nie zwołuje narad i nie ma doradców jest oczywiście otoczony kręgiem bogów ale nie są to jego doradcy. Bóg jest mądrością ponadczasową i nie potrzebuje niczyich wskazówek, nawet tych odwiecznych swoich towarzyszy którzy istnieli z nim od zawsze, przez religię katolicką nazywanych archaniołami a przez Ariów i później ich następców Sławjan zwanych bogami.

W trakcie wojen bogów ochotniczo podjął się walki z Lucyferem Swarożyc czyli Michał Archanioł, nasz Ojciec Stwórca nikogo nie zmuszał każdy musiał sam podjąć decyzję odnośnie swojej przynależności czy do naszego Boga Światła czy władcy Imperium Zła.

Podział, który się dokonał wówczas w Nawiji, popularnie zwanej niebem, świadczy tylko iż nasz Ojciec przestrzegał swoich zasad o wolności wyboru każdego stworzenia. Mógł przecież mocą swojej boskiej siły zniszczyć tych którzy opowiedzieli się za Lucyferem i nie byłoby żadnej wojny. Aczkolwiek nasz Ojciec nie łamie nigdy raz danego słowa, czyli nie zabije tego co stworzył, więc pozwolił aby o tym czy Jego dzieło przetrwa czy padnie pod naporem sił zła zadecydowali sami zainteresowani czyli mieszkańcy Nawiji.

Istoty Imperium Światła były i są bardzo zróżnicowane dlatego różnie podchodziły do walki ze złem. Część tak bardzo brzydziła się siłami demonicznymi, że nawet nie chciała słyszeć o nich, inni znowu prosili Ojca, by nie konfrontować ich z tym nieznanym czyli złem ponieważ czują, że ono ich zmieni… mieszkańcy Nawiji podawali różne powody. Te prośby nie wynikały jednak z tchórzostwa i Bóg o tym wiedział dlatego przychylał się do nich. Niemniej wszyscy mieszkańcy Imperium Światła, którzy nie stanęli po stronie Niosącego Światło zdecydowani byli, gdyby szala zwycięstwa przechylała się na stronę zła walczyć o swoją niebieską ojczyznę.

Tak więc Bóg uczynił bardzo mądrze bo mówiąc kolokwialnie zamiast iść po najmniejszej linii oporu i wytracić buntowników osobiście, oczywiście znając naszego Boga nie byłoby to dla niego łatwe wolał więc zmobilizować swoje stworzenia do walki. A to było dla niego jeszcze trudniejsze, ponieważ bardzo je kochał i tak naprawdę kontakt ze złem tych czystych istot był dla Niego ciosem w serce.

Bóg nie musiał tłumaczyć, że dał im przeogromny dar stworzony ze swojej miłości do nich i jeżeli go zaprzepaszczą to Nawija upadnie, one rozumiały to same, oprócz oczywiście Lucyfera. Zresztą tak bardzo kochały Ojca Stwórcę, że nie wyobrażały sobie by nie walczyć nie tylko o siebie ale też o dzieło Boga, o Światłość.

Niosący Światło uważał, że zdetronizuje Boga Ojca a mając Szatana za sprzymierzeńca otrzyma również we władanie Imperium Zła, tą obietnicą Szatan zmanipulował Lucyfera. Tenże zachłysnął się uczuciem, którego do tej pory nie znał, czyli jedynowładztwem i byciem ponad wszelkim stworzeniem dobrym i złym.

Natomiast Szatan wcale nie zamierzał zdradzić swojego pryncypała Demona, chodziło wyłącznie o zniszczenie Boga Światła i jego królestw, a stworzenia które by przetrwały miałyby być niewolnikami. Opisywałam skrótowo w poprzednich artykułach jak straszna jest dola niewolnika w Królestwie Zła.

Zanim doszło do wojny bogów rozpętanej przez Niosącego Światło, Szatan zaszczepił w nim ego, podsycał złość do Boga Ojca i nienawiść. Używając ludzkich słów przekonywał Lucyfera, że ten jest tylko czymś w rodzaju wysoko postawionego niewolnika, bo jest zaledwie stworzony a nie jest wykreowany z samego Boga jak Jezus, czym wyzwolił w Lucyferze potworną zazdrość o syna Boga Jezusa.

Szatan sugerował Lucyferowi również, że Bóg Ojciec nigdy nie pozwoli aby on Niosący Światło cieszył się taką samą estymą w Nawiji jak Swarożyc ( Michał Archanioł). Przebywając tylko z istotami Światła i naszym Ojcem Lucyfer nie znał takich pragnień i nie posiadał tych ciemnych zazdrosnych myśli. Natomiast wpływ Szatana okazał się przemożny i Lucyfer poddawał się coraz bardziej ideom mroku, wyglądało to tak jakby był zatruwany od wewnątrz ale trucizną o przyjemnym smaku, jak to ze złem bywa przynajmniej w pierwszym etapie działania. Jak się orientujemy pozycja Niosącego Światło była zupełnie inna aniżeli ta umniejszana przez Szatana. Trzeba oddać jednak sprawiedliwość Lucyferowi, że on dotąd nie mający do czynienia ze złem spotkał najbardziej wyrafinowanego jego przedstawiciela, który w dodatku uderzył w bardzo czułe punkty Niosącego Światło. Na nic się zdały ostrzeżenia Ojca Stwórcy, lucyfer zdążał do konfrontacji i tym samym samozagłady.

Wojna bogów nie rozpoczęła się oczywiście od razu po kilku spotkaniach Lucyfera z Szatanem, proces urabiania ofiary trwał dosyć długo, na tyle długo iż Lucyfer zdążył zainfekować sporo bogów myślą demoniczną. Początkowo Lucyfer był bardzo daleki od ulegnięcia sugestiom wysłannika piekieł aby przygotowywać się do detronizacji Boga Ojca, chciał jedynie pewnych rozwiązań panujących u Imperatora Ciemności, które go zafascynowały np. u naszego Boga Stwórcy wszystko kreowane jest na bazie elementu A i B czyli par. Oznacza to, że każda dusza ma swojego towarzysza czy towarzyszkę, ogólnie miłość jest pomiędzy mieszkańcami Nawiji o tym samym natężeniu ale pomiędzy parami stworzeń Światła ma inną barwę.

Natomiast u Pana Ciemności rozwiązań jest ogromna ilość wariantów pół żartem pół serio o wiele więcej niż cały gender, tyle że miłości tam nie uświadczysz, niemniej to ekscytowało Lucyfera.

Inny aspekt który go zafascynował to niewolnictwo, czyli możliwość wynoszenia się nad inne istoty, dręczenia ich, igrania ich życiem – jednym słowem urzekły go makabryczne zabawy ze swoimi stworzeniami czynionymi przez Boga Ciemności. Nie posunął się początkowo tak dalece aby chcieć wprowadzić owe pomysły w Nawiji ale prosił naszego Trójgłowego Boga aby pozwolił mu kreować tego typu światy pod siebie. Jak się domyślamy nasz Bóg nie zgodził się na takie eksperymenty. Była to pierwsza sytuacja w Nawiji, kiedy zauważono gniew naszego Ojca Stwórcy, który jak już podawałam za STS stwarzał wszystko na gruncie miłości i odpowiedzialności „Jesteś odpowiedzialny za wszystko co powołujesz do życia”- taka jest dewiza naszego Ojca i stosują się do niej wszystkie stworzenia Światła.

Mała dywagacja w związku z powyższym, otóż czasem bywa iż niektórzy ludzie widząc co dzieje się na Ziemi uważają, że jesteśmy ofiarami eksperymentów bogów czy bardziej rozwiniętych przybyszów z innych cywilizacji. Otóż nie! Od momentu od kiedy dzieci Kajina odebrały Ariom dominację nad planetami, eksperymentują na nas, czynią z nas niewolników, manipulują nami, bawią się naszym strachem, który generują poprzez religie i bicz w postaci ubóstwa. Są to zawsze ci sami od zarania dziejów, mają jedynie fałszywe przynależności narodowe i nazwiska adekwatne do nacji pod którą się w danym momencie podszyli. Są to obcy w ciałach ludzkich i każdy myślący widzi np. buntu bogów i życia w ciele ziemskim od czego ochronił nas nasz Ojciec Stwórca. Bo jak pisałam Bóg stwarzając w raju tworzył ciała pierwszych rodziców natomiast dusze zabrane były z Nawiji, czyli my wszyscy już istnieliśmy tylko jakby w innym wariancie. I fakt czy zdecydujesz się tu przyjść i przybrać to już mocno zdewaluowane ciało nie oznacza wcale, że się dopiero począłeś. Wszystko co działo i dzieje się w transcendencji dotyka nas i będzie dotykało niezależnie czy się tutaj urodziliśmy czy się na ten krok nie zdecydowaliśmy.

Lucyfer chciał nie tylko podziału istot na kasty jak w Imperium Demona ale miał zamiar „przetransponować” wiele innych rozwiązań Zła na grunt Nawiji, nie opisuję ich ponieważ wiele z nich na razie nie byłyby zrozumiałe dla nas ale pojmiemy je już w pierwszych kręgach oczyszczających.

W każdym razie planował uczynić z Królestwa Światła jakąś hybrydę, która w rzeczy samej miała służyć dla spełniania zachcianek jego i jego towarzyszy.

Niemniej po tych „propozycjach”, które przedstawił naszemu Ojcu, został jakby to powiedzieć ludzkim językiem „czasowo odsunięty od osobistych kontaktów z naszym Ojcem”. Wstawiali się za nim inni bogowie (archaniołowie) ale Bóg pozostał nieugięty, był przecież Bogiem i mógł przewidywać co nastąpi więc nie potrzebował rad.

Należy tutaj dodać tytułem wyjaśnienia, że wcale aż tak dużo bogów nie stanęło po stronie Lucyfera były to głównie wyższe kręgi aniołów oraz inne istoty Nawiji(co oznacza określenie inne istoty Nawiji opiszę w dalszej części tej serii).

Po tym jak się Lucyferowi wydawało, afroncie Boga w stosunku do niego zdecydował się na propozycję Demona złożoną przez Szatana aby unicestwić naszego Ojca Stwórcę. Przyjął więc w siebie dobrze zakamuflowaną energię demoniczną, która miała zadziałać gdy stanie przed obliczem Boga.

Oczywiście nie wyglądało to w ten sposób jak byśmy sobie wyobrażali na ziemi, że do wysoko postawionej osoby np. prezydenta podchodzi zamachowiec i rozrywa się granatem czy jak snajper strzela z dachu etc…. Był to specjalny rodzaj energii majstersztyk elit piekielnych i Lucyfer miał tylko przekonać naszego Boga aby pozwolił mu z powrotem wejść w swoje energie, energie Światła – niestety ten podstęp nie wypalił. Niosący Światło nie miał więc innego wyjścia jak stanąć do walki z otwartą przyłbicą, więc wraz ze swoimi poplecznikami, zaatakował tych którzy pozostali wierni Światłu. I tak rozgorzała pierwsza wojna, która była w pewnym sensie wyrównana, natomiast po tym starciu pewne kręgi początkowo udzielających poparcia Lucyferowi zrozumiały, że to nie ich świat i zapragnęły wrócić do Boga Ojca, był to ostatni dzwonek dla tych istot ponieważ ci którzy oderwali się od Lucyfera w następnych etapach już muszą przechodzić kręgi oczyszczające dlatego że zainfekowali się zbyt dużą dawką energii demonicznych.

Następna wojna czy raczej jej kontynuacja była jeszcze bardziej zacięta i zaczęła się po tym jak Swarożyc zadecydował wycofać się nieco aby zregenerować utracone energie i oczyścić się z tych negatywnych które wysyłał Lucyfer przy pomocy Szatana. Prawie pokonany Lucyfer musiał się wycofać ze swoimi zastępami w kierunku niższych energii. Swarożyc zadecydował się pójść za ciosem i zaatakował pierwszy zastępy wroga w bardzo niesprzyjających dla siebie i swoich wojsk energiach niższych. Dokonał więc ogromnego wysiłku by pokonać buntowników, tak że jego przeciwnicy wycofali się na pozycje, które były już zbyt niebezpieczne dla istot Światła. Po tym niby zwycięstwie Swarożyca i Jego zastępów, zapanowało coś na kształt spokoju ale Światło wiedziało, że ta cisza jest zwodnicza.

Lucyfer wrócił znowu na tereny Światła ale tym razem, towarzyszyły mu zastępy Demona i to elitarne, w języku ludzkim nazywamy ich CZERWONE TARCZE po angielsku brzmi to Rot schild, ponieważ miały takie znaki. Mogły one do pewnego momentu zajmować stanowiska i walczyć już na terenach Światła, ponieważ na czas walki osłonę dawał im Szatan(który jak wiemy może zbliżać się do dosyć wysokich energii świetlistych). Nie udało by się jednak siłom zła dojść do samego centrum Światła, aczkolwiek większa część Nawiji została by unicestwiona i nie wiadomo jaki los czekał by wielu z nas.

Zastępy niebieskie wraz ze Swarożycem, który walczył pod błogosławieństwem Boga Ojca prawie, że padały i niewiele brakowało aby szala zwycięstwa przechyliła się na stronę zła, ale dowódca wojsk niebieskich wprowadził podstępne metody, które stosowali jego przeciwnicy. W dodatku do walki włączyła się cała Nawija, są tam różnorakie istoty więc każda pomagała na miarę swoich możliwości.

Swarożyc wytracił większą połowę czerwonych tarcz w ten sposób, że Demon nie może ich reaktywować, czyli zginęli na zawsze śmiercią transcendentalną. Rozwścieczony Archanioł Michał zadecydował zastosować to samo do zbuntowanych aniołów, ponieważ uważał że tak przesiąkli energią zła, iż to nie są już aniołowie Światłości a aniołowie piekieł. Niemniej w tym momencie zwycięstwo przechylało się na stronę zastępów naszego Boga i wtedy Szatan z resztą czerwonych tarcz ewakuował się natomiast pojmanego Lucyfera i tych którzy do końca trzymali jego stronę Bóg wyrzucił do tych energii za które tak dzielnie walczyli, czyli kazał iść precz do Demona.

Jak mniej więcej wyglądały te wojny i na czym polegały, przedstawię na podst. STS w następnej części.

Wnuczka sławjanskiej wiedźmy

Dodaj komentarz