Bóg i Kraina Wiecznej Szczęśliwości II

W poprzedniej części przedstawiłam na podstawie STS jak Bóg – Stwórca wyłonił się się spośród kilku idealnych uporządkowanych i przepięknych Potęg, ponieważ pragnął kreować i rozwijać Imperia Światła w miłości. Jak wiemy istnieli już Jego towarzysze bogowie, współcześnie nazywani Archaniołami. Zanim przystąpił do kreowania innych stworzeń w tym aniołów, potem świata dla swoich dzieci czyli ludzi, zdobył już swoją towarzyszkę od Bratniej Potęgi Światła, dziś nazywamy ją w katolicyźmie Matką Bożą Maryją, jej imię brzmiało natomiast zupełnie inaczej, w wolnym tłumaczeniu na ludzki język jest to coś w rodzaju Przedwieczna Miłość Ojca Stwórcy – Jedyna, tak nazywali Ją bynajmniej pierwotni Ariowie.

W religii katolickiej właściwie jest znana jedynie jako matka Jezusa, pokorna i cicha niewiasta, podporządkowana mężowi a potem swojemu Synowi. Niemniej tak naprawdę Wybrana przez Naszego Boga Kobieta jest podobna do Niego pod wieloma względami, bo zawsze „nadawała na tych samych falach” co On i towarzyszyła mu w dziele stworzenia, przy czym zachowując te wszystkie żeńskie pierwiastki jak delikatność, ciepło, czułość itd… czyli wszystko to co znamy z naszego życia na ziemi. Nasz Bóg aby przekonać Swoją Bratnią Potęgę by pozwoliła mu zabrać najpiękniejszą i najwartościowszą jej mieszkankę czy jak kto woli boginię, musiał dokonać bardzo spektakularnych wyczynów, nie są one opisane w STS, jest jednak zaznaczone, że to nie była walka, bo te Potęgi nie walczą między sobą. Aczkolwiek skoro oddawała jedna z nich coś najcenniejszego innej Potędze, musiało to być jakby podkreślone czy czymś usankcjonowane, ponieważ w Imperium Światła obowiązują zasady, które cząstkowo znamy na ziemi min. jest to honor, wdzięczność, bezwzględna uczciwość, czystość intencji itd…

Temat Naszej Prawdziwej Matki ( bo to ona tak naprawdę najwięcej oprócz Stwórcy wniosła do stworzenia człowieka), poruszę w osobnej części.

Wracając zaś do kreowania nieba czy jak kto woli Nawiji, to proces ten trwał bardzo długo, dla nas niewyobrażalnie długo. Opisałam w którejś z pierwszych części także stworzenie człowieka, niemniej jest to zbyt pobieżnie więc wrócę do tego tematu.

Natomiast jeżeli chodzi o Nawiję to nasz Stwórca dopracowywał jakby po ludzku określić każdy szczegół. W związku z tym efekt jest … nie mamy na ziemi odpowiednich słów by choćby spróbować naszkicować obraz tego miejsca więc będziemy pozostawać przy słowach „ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało…” Najprościej jest powiedzieć, że przy obecnym poziomie świadomości nie jesteśmy sobie w stanie tego miejsca wyobrazić. Przede wszystkim z tego względu, że nasze schodzące tutaj dusze gdyby miały pełną pamięć skąd wyszły, po wejściu w ciało już jako ludzie popełnialiby masowe samobójstwa. Co innego bowiem widzieć tę straszna planetę i planować swoje bohaterskie działania na niej a co innego znaleźć się w okowach ciała i osobiście doznawać sukcesywnych ataków demonicznych na swoje jestestwo. Tak na marginesie przed zejściem tutaj tworzymy sobie scenariusz na nasze ziemskie życie, który rzadko kto w pełni zrealizuje.

Rzecz jasna nasz litościwy i kochający Ojciec nas za to nie ukarze, sami wyciągniemy konsekwencję w stosunku do swoich przewinień w kręgach oczyszczających, by wrócić do Ojca w „kondycji” odpowiadającej wymogom Światła.

O tym jednak już pisałam w cyklu „Resocjalizacyjne kręgi duszy”.

Jeżeli chodzi o stwarzanie istot niebiańskich(Nawiji), to mylnie podążając za biblią nazywamy ich aniołami. Oczywiście w STS nie ma określenia anioły są tylko kręgi bogów. I w związku z tym pierwszy krąg, który otacza naszego Ojca stwórcę to towarzysze naszego Boga, którzy byli z Nim od zawsze, a których potocznie zwiemy archaniołami, takich kręgów jest dwanaście. Oprócz nich są inne różnorakie, przepiękne stworzenia (które również istniały przedwiecznie) i one czasem proszą Boga Ojca by pozwolił im być kimś w rodzaju mentorów i przewodników dla dusz w ciałach ziemskich, ale tutaj chodzi o ludzi na wyższym stopniu rozwoju duchowego. Zazwyczaj zajmują się ludźmi w ciałach – aniołowie oraz aniołowie stróżowie, którzy są przepraszam za brzydkie określenie „na etacie” ale strasznie kochają tenże „etat”, więc odwdzięczajmy się im za tak niewdzięczna pracę jaką jest opieka nad niesfornym człowiekiem.

Zarówno aniołowie jak i nasi aniołowie stróżowie zostali z kolei stworzeni, czyli jak mówi nasz Bóg powołani do życia, a życie zostało przywołane do nich. Aniołowie są bardzo pracowici i kochają być użyteczni, oni również rozwijają się wraz człowiekiem, ale w nieco innym kierunku niż my. Tak samo działa nasz anioł stróż, który po przejściu na drugą stronę, towarzyszy nam jeszcze w pierwszych kręgach. Natomiast przez wieczność będziemy z nim w bardzo bliskim kontakcie.

Natomiast mentorzy czyli ci szczególni boscy opiekunowie( będący od zawsze u boku Boga) przejęli oprócz wybranych ludzi, opiekę nad duszami z otchłani. Przypominam, kto nie czytał pierwszych odcinków STS, że dusze z otchłani to te które odwiedził Jezus po swojej śmierci krzyżowej. Są to istoty stworzone przez Demona, które usłyszały o Świetle podczas wojny Demona z naszym Bogiem prowadzonej poprzez Szatana i zwiedzonego Lucyfera. Te istoty pomimo że miały pieczęć zła, zapragnęły oderwać się od swojego dyktatora i Ojca by podążyć ku Światłu. Nie były to jednakże kasty najniższe czy niewolnicy ale dosyć wysoko postawieni w hierarchii Imperium Demona. Jak to się stało, że pragnęli wyrzec się swojej prawdziwej ojczyzny napiszę w odcinkach odnoszących się do Imperium Demona.

Podsumowując głównych mieszkańców Nawiji istniejących już w Potędze tak jak nasz Ojciec, to najważniejszymi oprócz naszego Boga jest dwanaście kręgów bogów zwanych potocznie archaniołami. Następni w hierarchii to mentorzy oraz mentorki – są to jakby strażnicy przedwiecznej mądrości i wiedzy. Inni mieszkańcy mają również przydzielone zadania, w zależności co kto kocha i czym lubi się zajmować, u naszego Ojca nie ma przymusu a niebo ponoć funkcjonuje jak w przysłowiowym „zegarku”.

Pod określeniem „inni mieszkańcy Nawiji” rozumiemy całe mnóstwo przepięknych stworzeń, większości niestety nie da się opisać przy pomocy dostępnych na ziemi środków, ale niektóre na przestrzeni dziejów zaznajomiły się z wybranymi ludźmi, więc mamy ich wyobrażenie, niektóre zaś opisy mamy w STS.

Istoty Boskie są zawsze humanoidalne, aczkolwiek humanoidalność człowieka w stosunku do jakiegokolwiek mieszkańca Nawiji ma się np. jak osoby o wyglądzie pół humanoida z horroru czy wampira w stosunku do przepięknej dziewczyny. Bardzo mi przykro ale w obecnych ciałach jesteśmy straszni dla istot Światła, ale one pomimo wszystko obdarzają nas ogromną miłością i nigdy nie przestaną.

Natomiast w niebie jest mnóstwo przeróżnych istot stworzonych przez naszego Boga, do nich w pierwszym rzędzie zaliczają się aniołowie i aniołowie stróżowie ich jest również dwanaście kręgów. Wszystkie inne istoty powołane do życia w Nawiji pomimo cudownej egzystencji jaka im Bóg zapewnił, ciągle się rozwijają, więc jak widzimy niebo nie stoi w miejscu. Wszystkie istoty powołane do życia przez naszego Boga i zamieszkujące Nawijię bardzo kochają człowieka i kibicują jemu w dobrych poczynaniach.

Zanim Bóg nasz Trójgłowy Stwórca cokolwiek stworzył czy zaczął przeorganizowywać Potęgę, zdobył swoją towarzyszkę czyli swoją wieczną miłość, jak wspomniałam przez nas nazywaną Matką Boga. Następnie z części Siebie Bóg uaktywnił swego jedynego syna Jezusa ale wykreowała Go Matka Boża, tak więc Jezus Potęgę ma po swoim Ojcu, zaś ciepło, czułość, delikatność itd… to cechy Jego Matki. Nigdy więcej już Bóg nie dokonywał podobnego czynu jak mówi STS, kiedy bowiem Bóg powoływał Swojego Syna niebo drżało w posadach – oczywiście jest to przenośnia, niemniej chodzi o to abyśmy zrozumieli jako ludzie wagę tego wydarzenia. Jezus został jakby uaktywniony z części swojego Ojca a nie stworzony, czyli oznacza to, że był również od zawsze ze swoim Ojcem, ale nie był jeszcze zdefiniowany transcendentalnie jako Syn Boży . Niestety nie pamiętam czy Jezus już w Nawiji nazywał Ją swoją matką czy dopiero po tym jak stała się Jego Matką na Ziemi.

W jakiś czas po tym nasz Trójgłowy Bóg stworzył Lucyfera, Niosący Światło został utworzony z najlepszego budulca Niebieskiego bo z podobnego jakim szczycił się Swarożyc ( popularnie Michał Archanioł, inaczej dowódca hufców niebieskich). Swarożyc oczywiście jak wyżej napisałam istniał wraz z Trójgłowem przedwiecznie i był najwyższym z (archaniołów) bogów, był jest i będzie oddany bezgranicznie naszemu Bogu.

Z jakichś względów (nie zostało mi to wytłumaczone nie mam też tego w notatkach) dlaczego tak bardzo ukochał Ariów, że stał się ich patronem. Oczywiście zwracają się do niego wszystkie rasy ziemi (oprócz dzieci Kajina) tytułując go Bogiem Wojny i pomimo że nadano mu różne imiona STS mówi, że chodzi nieodmiennie o Swarożyca lub jak kto woli Michała Archanioła. Jest symbolem bezprecedensowej odwagi, lojalności, miłości do Stwórcy, jest też heroldem najważniejszych przekazów bożych.

Na razie nie ma w Imperium Demona nikogo kto chciałby się podjąć walki ze Słonecznym Złotym Bogiem – Swarożycem, chyba nawet paradoksalnie nasz Bóg Światła nie jest tak znienawidzony w Imperium Zła jak właśnie Swarożyc, który jest przecież „tylko” a może i „aż” dowódcą Jego hufców.

Lucyfer z kolei był najpiękniejszym i najbardziej inteligentnym ze stworzeń Boga, we większości spraw przewyższał nawet archaniołów, on – tylko stworzony przewyższał tych odwiecznych towarzyszy Boga. Nasz Bóg obdarzył go atutami, prawie że boskimi, w zamyśle miał być równym Swarożycowi i młodszym bratem dla Jezusa. Był pierwszym przed stworzeniem człowieka, który posiadł totalną wolną wolę i otrzymał pełne zaufanie Boga , który nie zaglądał do jego myśli i planów. Miał prawo eksplorowania wszystkich światów Imperium Światła a także przyjrzenie się złu, którego większość stworzeń Imperium Światła nie rozumiało. Mniej więcej wyczerpującą na ten temat wiedzę miał w zasadzie tylko nasz Bóg. Podczas swoich wypraw poza Nawiję i obserwację siedliska zła Lucyfer zapoznał się z Szatanem, o którym już pisałam, że ten jest bardzo tajemniczą istotą, Szatan wywarł na nim ogromne wrażenie i ten począł z nim paktować zwiedziony mirażami władzy nad dwoma Imperiami Dobra i Zła.

Dokładniej o najważniejszych dla Boga postaciach a tym samym i dla nas napiszę osobno, a więc dokładniej o Matce Jezusa, samym Jezusie, Swarożycu a także Lucyferze na podstawie oczywiście STS. przekażę po ogólnym przedstawieniu powstania i rozwoju Nawiji.

Wiele religii czy tzw. guru wprowadza człowieka w błąd mówiąc mu, że Kraina Wiecznej Szczęśliwości to jakby coś w rodzaju stanu umysłu, robią wszystko aby tylko nie przyznać, że tam kwitnie prawdziwe życie z realnością i prawdziwością dla nas niewyobrażalną. Trudno jest mi ocenić powody takiego zakłamywania tematu, albo nie mają wiedzy więc aby przedstawić temat ich zdaniem bardziej oryginalnie zamieniają nas w chmurki, mgiełki itp. Drugi powód już bardzo niebezpieczny to ten , że jest to zaplanowane aby człowiek mając przed sobą jakieś mgliste, niesprecyzowane perspektywy, nie odczuwał zainteresowania tamtym światem tylko tkwił po uszy w tym

obecnym uważając go jako najbardziej szczęśliwe lub optymalne dla siebie miejsce.

Wobec tego uzależnia się od energii demonicznych i czasem brnie w nie po uszy, w pewnym sensie można takich ludzi zrozumieć ponieważ uważają oni, że tylko tutaj mogą prawdziwie odczuwać przyjemności, tutaj budują egzystencję , czy wreszcie mogą dawać upust ciągotom do różnego rodzaju rozkoszy.

Takie odczucia są bardzo błędne i prowadzą do życia obciążonego wiecznym lękiem przed śmiercią i powodują, że człowiek jest jakby nienasycony w poszukiwaniu i zagarnianiu materii uważając, że skoro po drugiej stronie będzie tylko czymś niesprecyzowanym, huśtającym się w nirwanie, to trzeba maksymalnie wyeksploatować życie.

Należy uważać na wszystkich domorosłych filozofów z eskimoskimi korzeniami (zazwyczaj mają filozofię ukończoną ale jedynie po to by z goja robić idiotę).

Mianowicie jak nie wymyślą przeszczęśliwej magmy, w której rzekomo się wszyscy rozpuścimy, to znowu wpadną na pomysł, że nie ma ludzi z osobna czyli „ja to ty a ty to ja”, czyli róbta co chceta – to się wszystko zsumuje bo wszyscy jesteśmy jedno.

Jeżeli jesteśmy jedno no to nie ma chyba odpowiedzialności za złe czyny i nagrody za dobre, byłaby to ciekawa konkluzja.

Te przeintelektualizowane i przefilozofowane bzdury przyjmują często ludzie może niekoniecznie prości ale mający podziw wyłącznie dla rzeczy stricte science fiction lub tak skomplikowanych, że sami autorzy tych nowotworów myślowych się późniejszych wywodach gubią.

Niemożliwe jest przecież, że moglibyśmy przypominać Boga (mówią ci super skromni), oczywiście w tym ciele dalecy jesteśmy od tego, ale niestety Go przypominamy, bo jak sam mówi uczynił nas na swoje podobieństwo.

Każdy z nas jest czymś osobnym, wykreowanym na jego obraz, ale nie ma drugiej takiej samej duszy jak nie ma osoby o tych samych odciskach palców na świecie, w pradawnych czasach Słowianie o tym wiedzieli.

Obecnie przypomniał Ci to człowieku w nauce o odciskach palców, DNA, irydiologii itp. Są to aspekty badania ciała jednak przez to masz pojąć, że Twój Ojciec jest oszałamiająco kreatywny jeżeli chodzi o Twoją duszę czyli prawdziwego Ciebie, czyli nie jesteś duchowym klonem, jesteś kimś niepowtarzalnym.

Wnuczka sławiańskiej wiedźmy

Dodaj komentarz