Resocjalizacja duszy – krąg pierwszy II

Krąg pierwszy resocjalizacji duszy jest jak mówi STS kręgiem najbardziej przypominającym naszą obecną Ziemię pomimo, że występują tam dosyć znaczne różnice. W tym miejscu nie funkcjonuje na przykład tzw. łańcuch pokarmowy, czyli nie zjadamy jeden drugiego, natomiast zjadamy rośliny. Wiele z nich jest nieco inne niż na ziemi, choć wyglądem przypominają te ziemskie. Aczkolwiek jest tak wiele gatunków, że możemy je przyrządzać we wszystkich smakach znanych nam z poprzedniego życia, nawet przypominających potrawy mięsne.

W kręgu pierwszym nie polują na siebie dla posiłku również zwierzęta, choć tak jak na ziemi są gatunki wrogo do siebie nastawione i walczące o terytorium. Jedynie z tego powodu powstają między nimi wewnętrzne konflikty, nie wybijają się jednak tak gremialnie jak na ziemi. Nie wszystkie zwierzęta są też przyjazne ludziom, więc cecha ostrożności i przezorności zostaje nadal zachowana. W tamtym kręgu egzystują jeszcze węże czy szczury natomiast nie ma już robactwa tak jak na ziemi. Ciało człowieka po śmierci bardzo szybko wysusza się i zamienia w mumię by potem rozpaść się na cząsteczki i połączyć z ziemią. Nie ma tam już procesów gnilnych zostały zastąpione wysuszaniem na pył, który szybko miesza się z glebą.

Według STS krąg pierwszy jest planetą jak nasza ziemia ale próżno by szukać bliźniaczego układu słonecznego w naszym ziemskim gwiazdozbiorze, jest on umieszczony w innej energetyce i może być czasem określany jako światy równoległe. A to mianowicie z tego względu, że mamy dużo tych planet dostosowanych do energetyki oczyszczających, innymi słowy nasz ojciec jest hojny i nie wrzuca wszystkich do tzw. jednego wora. Być może, choć to tylko moje zdanie (w STS nie ma nic o światach równoległych) mianowicie, że ludzie którzy przypadkiem trafiają na krótko w takie miejsce nazywają je potem światem równoległym.

Wiele dusz z otchłani również przemierza jeszcze tzw. pierwsze kręgi materialne, u nich trwa to dłużej, ponieważ mają więcej spraw do opanowania i tych pierwszych kręgów jest u nich kilka. Jednak jest to materiał na osobny temat, a że jest tego sporo więc pokuszę się prawdopodobnie kiedyś przedstawić szerzej.

Natomiast jeżeli chodzi o dalsze różnice pomiędzy naszym światem a pierwszym kręgiem, to nie używa się w wymianie handlowej pomiędzy ludźmi takiego środka płatniczego jak waluta, ponieważ mnóstwo rzeczy jest bardzo łatwo dostępnych i każdy sam może je zbudować lub konstruować. W cenie są jedynie rzeczy oryginalne, ozdobne i wyróżniające się pięknem. Pieniędzmi ale wyłącznie na bazie złota i innych kruszców obracają jedynie dzieci Kajina oraz sprzymierzone z nimi istoty ciemności, choć też czasem i niektórzy ludzie ale nigdy już oczyszczający się Słowianie, do tej pory nie było takiego przypadku.

Jeżeli chodzi o lokum, czyli domy to budują je w bardzo szybkim tempie istoty światła, które jak w pierwszym odcinku zaznaczyłam nie mają pamięci osobistej, ale coś w nich szczególnego tkwi ponieważ mają ogromny talent do rzeczy pięknych oraz nasączonych pozytywną energią. Tak więc domy przez nich budowane są zazwyczaj piękne i funkcjonalne, pomagają im również inni mieszkańcy kręgu, którzy lubią cokolwiek tworzyć. Świetlani budowniczy sprzedają te domy za usługi a nie za pieniądze, między innymi mają pod opieką szpitale ludzi starych i samotnych, często mocno schorowanych, bo przeciętna życia jest dłuższa w tamtym kręgu, więc ciało mające jeszcze dużo ziemskich cech bywa mocniej zniszczone pod koniec jego egzystencji.

Opłatą jest więc np. kilka lat pracy w takich szpitalach lub opieka nad dziećmi niepełnosprawnymi, gdzie nie należy powierzchownie traktować swojej pracy, ponieważ wszyscy mają poszerzoną świadomość w związku z tym najgorszą karą jest zła opinia lub wstyd z powodu niesumiennego wykonywania powierzonych zadań. Nikt nie jest sobie w stanie wyobrazić jakie męki psychiczne czy inaczej męki duszy, możemy z tego powodu przeżywać w tamtym kręgu. W przeciwieństwie do naszego obecnego życia, gdzie sytuacja jest wręcz odwrotna i sporo osób raczej czuło by satysfakcję lub przynajmniej ulgę wykonując swoje obowiązki powierzchownie, bez poniesienia konsekwencji.

Jest jeszcze inna ważna sprawa, otóż pobyt w ziemskim więzieniu niekoniecznie jest brany pod uwagę jako część oczyszczenia, ponieważ tutejsze więzienia są skonstruowane na modlę wylęgarni zła. Jedynie niesłusznie skazanie człowieka na ziemi, jest zaliczone w poczet oczyszczenia, ponieważ znalezienie się w tym miejscu było przez niego niezawinione.

W kręgu pierwszym również są więzienia i są one prowadzone częściowo przez dzieci Kajina oraz istoty demoniczne, oczywiście tak jak i na ziemi istoty te mają ludzkie ciała. W przeciwieństwie do ziemi gdzie możemy zaledwie czuć podejrzenia czy teorie spiskowe, czy mamy do czynienia z taką istotą czy też nie, w kręgu pierwszym mamy zawsze niezbitą pewność co do pochodzenia danej istoty demonicznej.

Niekoniecznie takie upewnienie może być dla oczyszczających pomocą, to znaczy dla większości jest na pewno ale bywają jednostki, które ulegają tym istotom. Natomiast dzieci Kajina są raczej ogólnie nieakceptowane i traktowane jako zło konieczne, więc muszą niejako są zmuszeni do życia z istotami demonicznymi. Natomiast jeżeli jest to w programie resocjalizacji muszą też z nimi współpracować na jakichś etapach i oczyszczający.

W przeciwieństwie do ziemi w tym kręgu nie nie funkcjonuje takie pojęcie jak równość, nota bene również jest to indoktrynacja prowadzona przez dzieci Kajina na ziemi.

Natomiast jeżeli chodzi o odniesienie do równości w sensie pozytywnym, to jedyna równość jaka jest tam znana polega na posiadaniu przez wszystkie istoty duszy nieśmiertelnej i na tym owa równość się kończy. Reszta jest wynikiem pracy nad, sobą stosunkiem do Boga Stwórcy i bliźniego oraz wielu innych wymogów, które należy spełnić. Pierwszy krąg stawia na indywidualizm ale także na dobrowolne poddanie się ocenie bliźniego. W związku z poszerzoną percepcją duszy nigdy nie jest to ocena zafałszowana czy niesprawiedliwa.

Wracając do jeszcze do istot demonicznych, które tam właśnie trzymają pieczę nad jednostkami penitencjarnymi – one zostały do tego celu wybrane z konieczności ponieważ żadna istota Światła nie zgadzała się zajmować takimi miejscami. Te istoty bardzo okrutnie i poniżająco traktują osądzone osoby skazane na karę więzienia, choć także muszą się stosować do pewnych reguł. Czasem właśnie one potrafiły zwieźć osobę oczyszczającą się i jak podkreślałam nieczęsto ale udawało im się tego dokonać. Najczęściej byli to ludzie z bardzo rozdętym ego i jednocześnie zbyt leniwi by podjąć forsowną pracę nad sobą. Jednak zdarzały się też przypadki, że zwiodły też parę dusz swoją mroczną charyzmą i oszałamiającym pięknem. Należy dodać, że do ośrodków przez te istoty prowadzone idą nasi oczyszczający na własne życzenie.

Jak już pisałam w demonicznym imperium istnieją światy zaludnione istotami o niezwykłym wyglądzie, jednakże im bardziej oszałamiające tym bardziej złe. Reasumując te potworki, które nas czasami na ziemi postraszą to tylko klauny imperium zła, zazwyczaj mało inteligentne i nastawione wyłącznie na sianie strachu. Prawdziwy jednak lęk ludzie powinni czuć przed tymi pozornie niezwykłymi istotami, ponieważ one szukają niewolników i zabawek do swoich przerażających zabaw i demonicznych doświadczeń. Zaś za każdą zwiedzioną istotę Światła, otrzymują od Demona ogromną, bardzo liczącą się w ich świecie nagrodę.

W odniesieniu do tego chciałabym dokończyć historię osoby z poprzedniej części pierwszej, ponieważ jej przeżycia niejako nawet zmusiły mnie do przedstawiania Starego Testamentu Słowian szerszemu ogółowi. Otóż jak już zaznaczyłam kobieta bardzo chciała się ze mną spotkać ale jak zauważyłam dopiero, wtedy gdy wymieniłam imię rosyjskiej wiedźmy, którą znała moja babcia. Oczywiście wiedziona ciekawością spotkałam się z tą osobą i usłyszałam historię, która na początku nie wydała się aż tak bardzo zajmująca jak myślałam. Ludzie lubią mi się zwierzać i usłyszałam dzięki temu wiele fascynujących opowieści, ale ta jakaś specjalna nie była, bynajmniej jej początek, ale druga część już zrobiła na mnie wrażenie.

Kobieta opowiedziała mi o wiedźmie, mieszkającej w urokliwym domku wśród drzew i kwiatów, ale też niezwykle skromnie wręcz biednie, gdzie jedynym współczesnym gadżetem był telefon. Przyjeżdżała do niej codziennie taksówką z oddalonego ok. 10 km hotelu, zanim zaczęła terapię prawie już nie widziała na oczy a była po operacji. Miała też usuwany nowotwór, ale wyniki nie były zbyt optymistyczne. Wiedźma poinformowała ją na wstępie, że jeżeli jej czas odchodzenia na drugą stronę się rozpoczął to nic nie pomoże, ale zazwyczaj choroba u Słowian wcale nie oznacza odejścia. Śmierć przez choroby „zrobiono” nam w ostatnich dwóch tysiącleciach. Takie były słowa wiedźmy mnie nie zaszokowały bo je znałam.

 

 

W związku z tą diagnozą wstępną kobieta przyznała się wiedźmie, że bardzo boi się śmierci bo nie pozałatwiała swoich spraw a jej życie było bardzo złe i chyba grozi jej piekło. Oczywiście wiedźma zapewniła ją, że tylko gdyby owo piekło jak je nazywa sama wybrała, inaczej jest to niemożliwe. Kobieta nie znała STS więc upierała się, że dla takich jak ona jest tylko piekło, ponieważ bardzo grzeszyła ale teraz myśl o śmierci ją po prostu paraliżuje. Po tygodniu wiedźma zaproponowała jej, że podda ją wizji i będzie miała krótki wgląd co do swoich losów po śmierci. Terapia przynosiła co prawda efekty, to jednak cały czas tkwił w niej strach więc i wolała wiedzieć na czym stoi, pewnie w myśl zasady, że ubłaga miłosiernego Boga, w razie gdyby sytuacja była rzeczywiście beznadziejna.

Po paru dniach przyśnił jej się bardzo wyrazisty sen, który w jej mniemaniu nie był snem ponieważ czuła smak jedzenia, rozróżniała zapachy i rozkoszowała się pięknem krajobrazów, czyniła plany jak w normalnym życiu dopóty, dopóki i tamten świat nie zawalił jej się na głowę, prawie tak samo nagle jak i ten obecny. Opowiedziała go wiedźmie, która powtórzyła swoje słowa, że na piekło kobieta skaże się prawdopodobnie sama, jeżeli pozwoli się omotać istocie z wizji, ale dojdzie do tego po tamtej stronie życia.

Otóż jej wizja czy jak kto woli wyrazisty sen zaczął się od momentu kiedy przygotowywała się do wprowadzenia ważnych zmian w swojej pracy, a była kimś w rodzaju lekarza ale chyba o bardzo szerokich kompetencjach. Miała przyjemne uczucie mocy, wiary we własne siły oraz panowania nad innymi, którzy wydawali jej się trochę mniej wartościowi niż ona. Takiego zachłyśnięcia się sobą i życiem które wiodła nie odczuła nigdy w swoim teraźniejszym życiu. Nagle okazało się, że dzieci którymi się zajmowała zaczęły umierać ponieważ poczuła się bogiem i nie przyjmowała już rad ani ostrzeżeń, ich śmierć była wynikiem jej błędów i przemądrzałych decyzji.

Stanęła więc przed jakąś radą złożoną z wielu osób i pamiętała , że to był jakby sąd ale inny niż na ziemi, ponieważ po udowodnieniu winy zadano jej pytanie o rodzaj kary. Ona miała odczucie, że mogła się pokajać i zaproponować odpowiednią do czynu ale niekoniecznie straszną karę, jednak uniosła się ambicją i podjęła błyskawiczną decyzję o najcięższym więzieniu i wypowiedziała słowo – Ankry. Mnie zelektryzowało to słowo, ponieważ właśnie najcięższe miejsca odosobnienia dla skazanych w kręgu pierwszym prowadzą Anchry – istoty demoniczne. W przypadku podjęcia przez oczyszczających decyzji pójścia właśnie w to miejsce może zaistnieć ryzyko, że nie wytrzyma lub zostanie zwiedziony, innymi słowy jest to jest bardzo wysoka poprzeczka.

Kobieta opowiadała o targających nią emocjach, które były tysiąc razy gwałtowniejsze niż na ziemi, zresztą jak mi powiedziała tam wszystko jest intensywniejsze i radość, i miłość a także upadek. Miała cały czas poczucie, że jest to jakby jej drugie życie, ale śniąc tę wizję nie rozumiała tego w należyty sposób. Przerażenie, potworne poniżanie a także tortury, jakie zaznała w tym miejscu po nadzorem Ankrów, były nie do opisania. Natomiast najgorszy był jej wstyd i postępujące uczucie zagubienia, którego jej dotychczasowe ego nie znało. Sytuacja zmieniła się diametralnie gdy po pewnym czasie odwiedził ją inny niż dotychczas osobnik a jednocześnie szef jej oprawców.

Odpowiedziała mu, że jest ankrem więc rozmowa i tak jest bez sensu, bo od nich może człowieka spotkać jedynie zło.

Jednak ta istota nie zraziwszy się odrzuceniem (kobieta wiedziała, że to nie człowiek, tylko ktoś ukryty pod jego postacią) zaczęła ją urabiać, najpierw wyśmiewając rzekomo jej starania o jakiś głupi cel sugerując, że tam skąd pochodzi nie trzeba czynić żadnych starań aby żyć szczęśliwie i spełniać wszystko co się zamarzy… itd. Jak dalej potoczyła się wizja kobiety opiszę w następnym odcinku. Natomiast ja od tego momentu zdecydowałam się na publikację Starego Testamentu Słowian w myśl przysłowia często powtarzanego przez moją babcię „nie ma przypadków”.

Ciąg dalszy w następnej części.

Wnuczka słowiańskiej wiedźmy

6 komentarzy

  • Sława!

    Co dzieje się z nami, gdy będziemy w stanie odmówić przechodzenia do innych kręgów? Bądź powrotu tutaj ( gdyby jednak okazało się, iż nie jestem duszą Słowiańską )? Patrząc na zakłamanie i wieloprawde jaka mnie otacza wydaje się niemożliwym wyłowienie jej z zalewu dezinformacji. Co skutkuje niechęcią powrotu do świata materialnego.

    Pozdrawiam ciepło i serdecznie
    Sława!

  • Kochany Robertosławie nie jesteś w stanie odmówić kręgów, tak jak nie jesteś w stanie odmówić pożegnania się z ziemią gdy przyjdzie moment przejścia, popularnie określanego jako śmierć. W tamtym stanie umysłu nie przyjdzie Ci to do głowy, każdy wędrowiec tęskni do domu do Ojca. Nawet jeżeli jak twierdzisz nie masz pewności czy jesteś duszą słowiańską, choć ja sądzę, że jeżeli myślisz tak jak piszesz to na pewno nią jesteś ponieważ dzieci Kajina nie mają dylematów moralnych. Przedstawiają je jedynie w swoich rozprawach naukowych pisanych dla gojów. Na ziemię zaś wracają tylko i wyłącznie te dzieci Kajina, które po ziemskiej śmierci odchodzą do Demona i chcą się po jakimś czasie znowu inkarnować na ziemi, czyli jak widzisz nikt dobry tu tu nie wraca.

    Wracając do Twoich rozterek dotyczących prawdy, to zachęcam Cię abyś szukał jej najpierw w sobie, wielokrotnie to powtarzałam za STS w momencie zagubienia szukaj Boga w sobie on Ci odpowie, jest nie tylko miłością ale Jego prawdy są logiczne i poukładane, Światło nie konfabuluje, Światło jest przejrzyste, nie kryje żadnych półprawd. Życzę Ci powodzenia w odkrywaniu prawdy, nie jest to aż takie trudne, a Ty tę drogę już rozpocząłeś. Pozdrawiam ciepło

    Wnuczka słowiańskiej wiedźmy

    • Jeśli mogę się dopytać?
      Bo piszesz że nikt tu nie chce wracać czyli z tego wynika że przychodzimy tutaj tylko raz więc po pierwsze po co? A po drugie z kąd wierzenia np buddyjskie lub hinduskie że inkaracje na ziemi trwają może nie nieskończenie wiele razy no ale bardzo dużo?

      • Witaj Marcinie, jak najbardziej możesz się dopytać, choć akurat o tym pisałam w artykule. Spróbuję Ci to skrótowo przekazać na podst STS. Otóż schodzimy tutaj na własne życzenie po to aby w praktyce dotknąć Zła, czego nie znaliśmy przed wojnami bogów (buntem aniołów). Nie wierz w to co mówi religia kat, że zło zostało na zawsze pokonane, niech sobie logicznie odpowiedzą jeżeli zostało pokonane to czemu się tak panoszy? Wojna bogów miała bardzo dramatyczny przebieg bo Nawija nie znała zła, teraz zapewne wyglądałoby to inaczej,. Chcemy dotknąć Zła bo jest to konieczne ponieważ możemy się przydać jako wojownicy Światła, ponieważ Imperium Demona odwiecznie coś knuje , być może nie odważy się na totalną wojnę ale kąsa zawsze. Przychodząc tutaj, przedtem układamy sobie scenariusz na ziemskie życie niestety rzadko kto go zrealizuje . Nasz Ojciec jest wyrozumiały ponieważ sama decyzja przyjścia tutaj pomiędzy energie demoniczne i dzieci Kajina jest wysoko punktowana.
        Aby przezwyciężyć przeciwnika musisz znać go jak samego siebie a jak poznać zło w Nawiji Krainie bez zła?
        Czyli schodzimy tutaj i dotykamy ciemnych stron a nawet z nimi współpracujemy. Jeżeli umiesz medytowć to wejdziesz w kontakt z Twoim przewodnikiem duchowym a on Ci przybliży fragmenty Twojego scenariusza, i wtedy pojmiesz dlaczego konkretnie Ty tutaj przyszedłeś i jaki obrałeś sobie cel życiowy. Pozdrawiam Ciebie i życzę Ci abyś odkrył Twoją konkretną życiowa misję.

        Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

  • Chyba nikt kto ceni życie i prawdę nie chciałby znów przechodzić przez tą gehennę na ziemi tak samo jak nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby żyć wiecznie tu. Z resztą to co stworzył Bóg jest najdoskonalsze i przemyślane w każdym aspekcie, On widzi wszystko, rozumie wszystko, wie wszystko i wie co się wydarzy a to jak nas kieruje, czasami przez złe doświadczenia jest po to by nas umocnić lub coś przekazać. Czasem żeby to dostrzec trzeba wyjść poza wszelkie schematy myślowe a to jest możliwe tylko w momencie zatrzymania się w tym nieludzkim biegu, w ciszy i naturze.
    A jak jest z aniołami stróżami? Czy one po zakończeniu swojej misji na ziemi czyli po śmierci naszego skafandra powracają na ziemię czy idą razem z nami czy jeszcze dalej? Chyba nie chciałbym by mój osobisty bohater znów patrzył na niegodziwości dziejące się tutaj 🙂

    • Witaj Piotrze. Pierwsza część Twojego komentarza nie wymaga, że się tak wyrażę kolokwialnie – skomentowania.
      Natomiast jeżeli chodzi o naszych Aniołów Stróżów to idą z nami przez wszystkie kręgi aż do Domu Ojca Stwórcy. Są przydzielone każdemu z osobna i potem w Nawii są zawsze najbliżej nas. My wtedy będąc w wyższych i czystych energiach widzimy jak ciężką pracę wykonywali dla nas na ziemi i kochamy je za to ogromnie, jedynie tej miłości ustępuje miłość do naszego bliźniaczego płomienia czyli tzw. drugiej połówki, którą nie każdy spotyka na tej ziemi. Nasi Stróżowie są tylko dla nas, nigdy nie zajmują się inną duszą, dobrowolnie poświęcili się tylko nam, doceńmy to!
      Pozdrówka.

      Wnuczka słowiańskiej wiedźmy

Dodaj komentarz