Stary Testament Słowian, część 1.

 

 To co chce przedstawić być może zaszokuje poniektórych zaś inni ocenią mój przekaz jako fantasy. Przyzwyczajenie jest bowiem drugą naturą człowieka i ktoś kto cale życie uznawał coś od pokoleń z trudnością zaakceptuje fakt, ze się mylił.

Otóż wiemy, że większość polskich chrześcijan opiera się na Żydowskim Starym Testamencie, logicznie rzecz biorąc zupełnie niesłusznie bo jest to historia Żydów a nie Słowian. Zaś Nowy Testament jest tak naszpikowany Judaizmem , że myślący i analizujący Słowianin powinien przynajmniej w tej kwestii mieć jakieś pytania. Bóg ma być Bogiem wszystkich a nie tylko jakiejś wybranej rzekomo rasy. W mojej rodzinie ( i nie tylko mojej) znajdował się Stary Testament Słowian, dopóki go nie zabrano z naszego domu. W dodatku moja babcia prawdziwa słowiańska wiedźma ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu przekazała mi w miarę dokładnie zawartość tego testamentu i nakazała abym to ja wreszcie go upowszechniła. Do tej pory nie był odpowiedni czas według babci i jej poprzedniczek.

 Ja nie chciałam się tym zajmować i zepchnęłam to na dno podświadomości, niemniej jednak musiałam w końcu podjąć jakąś decyzję po latach oczekiwania tzw. “nie wiadomo co.” W dodatku od kilku miesięcy odczuwałam trudny do wytłumaczenia wewnętrzny nacisk aby opublikować przekaz mojej babci, poniekąd nie tylko mojej babci. Jako dziecko znałam sporo osób, które w wielu kwestiach wiary odnosiły się do Starego Testamentu Słowian, zamiast do tego ogólnie nam znanego. Ci starzy ludzie nazywali go żydowskim. Z dzieciństwa zapamiętałam wiele komentarzy na temat niesłowiańskiego Starego Testamentu, które na pewno wpłynęły na mój sposób i podejście do kwestii wiary. Aczkolwiek ten słowiański, nie przeszkadzał mi wcale być najlepszą uczennicą z religii, wręcz przeciwnie ksiądz nakazywał dzieciom aby mnie uważnie słuchały gdy oddawał mi głos. Byłam jego ulubienicą i nie pamiętam by w czymkolwiek korygował moje wypowiedzi. Dzisiaj zastanawiam się niejednokrotnie, czy znał również testament słowiański czy aż tak bardzo mnie lubił za moją jednak dosyć sporą wiedzę religijną, że nie ingerował nigdy i nie poprawiał.

 Pragnę jeszcze tytułem wstępu dodać, że nieważne ile osób będzie to czytać i nawet jeżeli będzie to dla nich fantazja, to będę się starała przekazać wszystko jak najwierniej, wszystko to co usłyszałam od babci. Ona twierdziła, że najbardziej Bóg karze fałszywych proroków. Jest Bogiem Łaskawym, nienawidzi jednak jeżeli ktoś zakłamuje Jego prawdę-ludziom, którzy nie mają tej łaski by być widzącymi. Będę więc używała sposobu mówienia mojej babci i starała się jak najmniej używać moich osobistych komentarzy, chyba że przytoczę sny, które w dzieciństwie sprowadziła ona na mnie sprowadziła, było ich niewiele i dotyczyły pierwszych Słowian. Otóż przed wielu laty, mnie 6 sześcioletniemu dziecku, moja babcia przekazała Stary Testament Słowian. Wówczas nie znałam innego jedynie ogólny Nowy Testament, ponieważ byłam wychowywana w wierze katolickiej. Natomiast czasem jak już wyżej wspomniałam słyszałam podczas dyskusji dorosłych takie czy inne komentarze o żydowskim Starym Testamencie, ale jak mi mówiono „on nie jest właściwie nasz i nie ma konieczności sobie nim głowy łamać.” Moja rodzina bardzo dbała o moją religijną edukację, więc bardzo mnie ucieszyło, że nie muszę niczego dodatkowego w kwestiach wiary się uczyć.

 Miałam ciekawe dzieciństwo, ponieważ moja babcia była jak również wyżej wspomniałam -osobą jasnowidzącą. Nie obnosiła się z tym, były to czasy komuny i nie chodziło bynajmniej o to by mogło jej coś grozić, ale robiła to na prośbę moich rodziców. Oni uważali , że takie praktyki wystawią naszą rodzinę na pośmiewisko a szczególnie ucierpieć może ich córeczka czyli ja. Z perspektywy minionych lat raczej jestem skłonna przyznać im rację. Babcia uprawiała więc swoje jasnowidzenie tylko na użytek najbliższej rodziny i znajomych. Aczkolwiek znamy przysłowie “nie będziesz prorokiem we własnym kraju”-tak było i z nią -pomimo, iż wszystkie przepowiednie się sprawdzały to część mojej rodziny podchodziła do nich sceptycznie.

 W dodatku o czym być może wielu zapomniało, było w tych czasach więcej ludzi starych z podobnymi zdolnościami – większymi lub mniejszymi. Ja jako kilkulatka byłam największym fanem babci. Najbardziej ekscytowały mnie, nie daleko sięgające przepowiednie, ale np. kto ze wsi na dniach umrze lub komu się jakiś interes nie powiedzie. Muszę tutaj przyznać, że babcia zawsze ale to zawsze trafnie przewidywała, a ja mogłam z satysfakcją komunikować fakt rodzicom rodzicom, co ich doprowadzało do białej gorączki. Miałam wtedy 4,5 lat, więc nie można było oczekiwać od dziecka w tym wieku dorosłego i przemyślanego zachowania. Jednak dobra zabawa, której jak wtedy sądziłam dostarczała mi moja ukochana babcia-miała się skończyć dosyć nagle.

 Otóż któregoś pięknego czerwcowego dnia, gdy byłyśmy same w domu jak to często nam się zdarzało-babcia oświadczyła, że należy mnie do czegoś bardzo ważnego przygotować. Musi jednak odprawić nade mną odpowiedni rytuał by przekazać mi coś czego mam strzec jak oka w głowie. Dodała, że nie może dłużej czekać bo niedługo zacznie tracić pamięć i nie będzie już zdolna zaznajomić mnie ze Starym Testamentem Słowian. Nie byłam zdziwiona zapowiedzią rytuału bo babcia często coś tam odprawiała ale zrozpaczona tym, że ukochana przeze mnie osoba nie będzie już taka jak zawsze. Zostałam jednak pocieszona, że jeszcze trochę to potrwa zanim straci tę pamięć, więc mamy nadal sporo czasu dla siebie. Nie będę opisywała na razie rytuału poprzedzającego całą sprawę ponieważ był dosyć długi, być może zrobię to innym razem.

 Po odprawionym rytuale babcia przyniosła Światowida tak nazywałyśmy figurkę z czarnego granitu, która na co dzień stała w pokoju babci. Było tam więcej figurek jak np. Jezusa Dobrego Pasterza czy najświętszej Maryi Panny. Jak sięgam pamięcią nikogo specjalnie nie szokowała ta figurka bądź co bądź pogańskiego bożka pomiędzy świętymi chrześcijańskimi. Na moje pytania o Światowida ,babcia odpowiadała, że jest starosłowiańskie wyobrażenie Boga uczynione w czasach kiedy Słowianie zaczęli jakby tracić światło i bliższy kontakt z Bogiem ponieważ złamali nakaz i zaczęli żyć jak inne rasy i łączyć się nimi. Pomimo tego, że Bóg jakby odwrócił się od nich pragnęli go uhonorować- bali się, że przyszłe pokolenia stracą kontakt ze Stwórcą. Zaczęli tworzyć symboliczne wyobrażenia Absolutu Wtedy po raz pierwszy wobec mnie babcia użyła tego słowa, dodała jeszcze , że to zaczęło się w momencie gdy Bóg kontaktował się już tylko z wybranymi Słowianami. Wielu jakby zatracało te wyjątkowe cechy, które jako jedyna otrzymała od Boga rasa Słowian. Ta rasa też otrzymała specjalne zadanie – w myśl zasady im więcej ci dano tym więcej oczekuje się od ciebie. W związku z tym Słowianie muszą dotrwać do końca świata gdyż będą murem między jasnością a ciemnością. Po tej przemowie babci, której sensu za bardzo nie pojęłam nacisnęła podstawę Światowida i wyciągnęła stamtąd dziwny dla mnie przedmiot wyglądał jak zestaw sklejonych kart wielkości dłoni dziecka. Zrobione były z czegoś co przypominało lakierowane drewno na wysoki połysk, ale w dotyku nim nie było. Były w kolorze brązowo perłowym ale jak się ustawiało pod ostrym kątem to przybierały kolor zielono brązowy. Owe karty, płyteczki, czy klepeczki (trudno mi znaleźć odpowiednie określenie) były niezwykle cieniutkie, cieńsze niż dzisiejsze płytki cd. Połączone były delikatna tkaniną, która w dotyku przypominała piórka ptaszka . Nazwałam ten przedmiot w myśli harmonijką, bo gdy się go rozciągnęło miał ok 4 m długości. Aby go złożyć wystarczyło stuknąć w jedną z klepeczek i zwijał samoczynnie, by znowu przypominać złożoną talię sklejonych kart zrobionych z jakby polakierowanego drewna. Otwieranie było już bardziej skomplikowane, chociaż czasem komuś mogło udać się tę rzecz otworzyć przypadkiem jak udawało się pewnemu pastuszkowi przed drugą wojną światową. Początkowe części płytek pokryte były czymś przypominającym światłocienie, następne części to było jakby jakiś kod kropkowo – kreskowy w najróżniejszych wariantach. Następujące po tamtych zawierały coś podobnego do run ale nie były to dokładnie runy ponieważ były zaokrąglane na końcówkach. Następnie można było znaleźć dziwne maluneczki ale nie przedstawiały rzeczy, które mogłyby być mi znane. Babcia też nie orientowała się co mogły oznaczać ponieważ nie potrafiła wszystkich części otwierać. Dalej były znaki roślinne nie wszystkie rośliny uznawałabym za rośliny ale według babci rosły one na tych poprzednich planetach, które kiedyś były ojczyzną Ariów zanim nie spaliły ich dzieci Kaina. Następnie było już coś co przypominało pismo jednak nie mam porównania z żadnym znanym mi pismem pomimo, że potrafiłam pisać już w wieku czterech lat a babcia zadbała abym przynajmniej wizualnie poznała i pismo chińskie i arabskie. Mieliśmy w domu też coś pisane cyrylicą. Następnie następowała partia krzyży wszystkie były równoramienne i wpisane w elipsy i koła i w takie jakby czterolistne koniczynki, elipsy i koła z tymi krzyżami również się zazębiały. Znajdowały się tam również różne rodzaje swastyk tzn. miały różne końcówki ramion. Na 6 lub 7 płytce od końca był wreszcie znajomy dla mnie krzyż bo przypominał ten na którym ukrzyżowano Jezusa-od góry do dołu owinięty był jakby w ciernie. Na górze była tabliczka z czterowersowym napisem w nieznanym mi języku ale ten język optycznie jakby był w jakiś sposób mi znajomy. Na moje pytanie dlaczego tak dużo jest napisane na tabliczce skoro my na krzyżach mamy tylko jeden wers” Jezus Chrystus Król żydowski”,babcia wyjaśniła , że Żydzi wymogli na Piłacie dopisek coś w rodzaju ”ale nie ten Żydom obiecany czy przepowiedziany” – coś w tym rodzaju. Nie jest to tłumaczenie dokładne, chodzi jedynie o sens ogólny. Z tego krzyża opadały jakby krople w każdym razie coś co je przypominało. Na moich oczach babcia wrzuciła złożoną już harmonijkę do pieca jednak ogień jakby odsuwał się od przedmiotu. Po paru minutach babcia gołą ręką wyciągnęła spokojnie harmonijkę z ognia -mówiąc nie idzie tego spalić ani porąbać ani nie ulega to gniciu, jest to w naszej rodzinie od pokoleń. Po chwili dodała dumą i bardzo uroczyście, że jest to Stary Testament Słowian – Ariów. Zrozumiałam, że wymawia słowo Ariowie ale wymówiła je z takim dziwnym akcentem, że przeszły mnie ciarki i wtedy dopiero dotarło do mnie, że uczestniczę w czymś niezwykłym.

 Babcia poinformowała mnie jeszcze, że za parę dni kiedy zakwitnie kwiat paproci (pewnie ten umowny, który kwitł za starożytnych Ariów) pójdziemy do lasu nad bagienko, tam spędzimy noc i nauczę się rytuału chowania przed niepowołanymi oczami tego testamentu, bo są na niego zakusy. Niestety na rytuał miałam poczekać do następnego roku bo za parę dni spadła na nas wiadomość, że moja ukochana mama ma raka. Nie byłam w te dni zdolna do niczego oprócz rozpaczania. Mama wydobrzała ale kiedy jeszcze była w szpitalu zjawiło się u nas kilku panów. Minęli babcię jakby była przedmiotem i poszli jak po sznurku po Światowida mówiąc, że są z milicji i rekwirują zabytek bo rzekomo nie należy do nas. Babcia była zdruzgotana zauważyłam, że próbuje naprędce zastosować jakiś rytuał bo obaj mężczyźni nie dają rady złapać figurki. Zachowywali się tak jakby ich parzyła, po chwili tej niemej walki wszedł trzeci. Facet popatrzył na nas i powoli zdjął przeciwsłoneczne okulary-spojrzał na mnie tak jak nigdy nikt przedtem w moim życiu, ani potem i zaręczam wszystkim, że nikt nie chciałby kogoś takiego na swej drodze spotkać .Ja stałam jak sparaliżowana a babcia runęła na podłogę jak długa, prawdopodobnie straciła przytomność. Mężczyźni spokojnie zabrali figurkę, trzeci założył równie spokojnie okulary na swoje oczy przypominające dwie kostki lodu. Podszedł do mnie i powiedział „nie trap się mama będzie zdrowa ale uważaj na siebie” ukucnął przede mną i powtórzył syczącym szeptem „przyrzekasz, że będziesz na siebie uważać jesteś taka ładna jak zresztą wszystkie wasze wiedźmy” po chwili dodał -były. Po czym zaśmiał się w taki sposób, że zrobiło mi się słabo ze strachu. Na szczęście babci wracała przytomność i jakoś, żeśmy się pozbierały jednakże ona cały czas jak katarynka powtarzała, że nas dopadli i że to ona zawiniła. W końcu mimo strachu. który we mnie tkwił zaczęłam pocieszać babcię, że ona mi wszystko opowie a ja zachowam to w pamięci i w odpowiednim czasie przekażę dalej, niestety moja ukochana babcia nie była już tą samą osobą. Można powiedzieć, że zaistniała sytuacja ją złamała – ja natomiast dopiero po latach pojęłam powody jej rozpaczy. W pewnym sensie miałam do niej żal bo nad stratą testamentu bolała bardziej aniżeli nad chorobą mojej mamy. Mamusia w miarę szybko doszła do siebie, nie był to guz złośliwy więc byłam znowu szczęśliwa jak każde dziecko, które wie, że jednak mamy nie straci. Rodzice jak tylko dowiedzieli co się stało, byli po prostu wściekli, bardzo się temu dziwiłam ponieważ zawsze kłócili się z babcią gdyż ich zdaniem mąciła mi w głowie. Mama zdecydowała, że zgłosi się na milicję i będzie żądała zwrotu figurki oraz jej zawartości ponieważ forma zarekwirowania wyglądała na zwykłą kradzież. Wtedy babcia powiedziała coś czego do dziś nie zapomnę, a mianowicie, że to nie byli Polacy. Ja wówczas jako niewiele rozumiejące dziecko protestowałam-że przecież mówili po polsku ,ten jeden nawet długo ze mną rozmawiał. Mama pomimo wątpliwości babci zwróciła się jednakże do milicji nawet tej wojewódzkiej -i jedna i druga zaprzeczyła jakoby miała do nas wysyłać kogokolwiek. Zresztą wtedy i tak milicji nikt nie wierzył więc sprawa umarła śmiercią naturalną.

koniec części 1

 

Autorką jest wnuczka słowiańskiej wiedźmy.
Dziękujemy za udostępnienie tekstu.

23 komentarze

  • “Bóg ma być Bogiem wszystkich a nie tylko jakiejś wybranej rzekomo rasy.”
    Parę wersów później:
    “Wielu jakby zatracało te wyjątkowe cechy, które jako jedyna otrzymała od Boga rasa Słowian.”
    To jak w końcu? 😉

    Bajek o innych planetach nie warto już komentować, stopień absurdu wyższy nawet niż teorie o prehistorycznej Lechii.

    • Wiedźma wyraźnie powiedziała, że Bóg wybrał rasę Słowian do wypełnienia pewnego ważnego zadania a nie by ją obdarzać większą miłością i uwagą niż inne rasy.

      Sądzę jednak, że teorie Wielkiej Lechii nie przekraczają stopnia absurdu bajek o rozstępujących się morzu, które wybiórczo pochłania inne istoty ludzkie bo nie są akurat wybrane lub bajki o bogu, któremu trzeba było naznaczyć krwią tę czy inną chałupkę bo byłby się biedny wnet pomylił i ukatrupił nie to dziecię co trzeba itde,itpe. Domniemuję, że znasz tę księgę pełną opisów wyrzynania i wojen w imię ziemi obiecanej-oj ten boziu to się dobrze bawił .

  • Marzanno, jeżeli już przedstawiasz swoją historię, to formatuj tekst.
    Rób odstępy, akapity. Twórz nagłówki.

    A co do tekstu, napisałaś o figurce Światowida, to może spróbuj naszkicować jak wyglądała ta figurka i pokaż szkic. Może ktoś miał okazję spotkać się z nią i uda się ją odzyskać?

    Może zostało jakiejś stare zdjęcie gdzie w tle była ta figurka?

    • Zmieniliśmy lekko formatowanie na stronie mamy nadzieję, że będzie teraz bardziej przejrzyście.

      Tytułem doinformowania-Stary Test.Sł.pisze wnuczka słowiańskiej wiedźmy, moje teksty to te które podpisuję. W tekście wnuczki wiedźmy słow. masz wyraźnie napisane, że nie figurki szukamy tylko zawartości czyli owego St. Test. Słowian. Natomiast w tekście mojego autorstwa” Dlaczego przedstawiamy St.Test.Sł.” napisałam, że w którymś następnych numerów przedstawimy graficznie ów przedmiot.

  • Witam serdecznie.
    Kiedy można się spodziewać kontynuacji bo to bardzo ciekawa historia.

  • Trzeba taką wiedzę otoczyć opieką strażnika czystej istoty tej sprawy najlepiej zrobić jakieś spotkanie nie czekać z tym do następnych części starego testamentu fajnie się czyta jak komiksy, ale to w słowie mówionym znajduje się odpowiedz w piśmie można znaleźć kierunek i wskazówki czasami jest tak, że tajemnice mają w sobie system samozachowawczy i nawet jeśli ktoś je wykradnie to nie znaczy, że będzie potrafił ich używać dobry przekaz może zniszczyć zło, a przesłanie zrozumie ten, dla którego zostało stworzone dlatego nie martwiłbym się utratą przedmiotów.A skupiłbym się bardziej na słowie, które zostało przekazane i zapamiętane przez babkę pewnie kluczem do tego jest prawdziwe zrozumienie, które rozwija się i dojrzewa jak ta dziewczyna, która jest gotowa, aby o tym opowiedzieć.

  • co się stało że brak kolejnych wpisów?

  • Witam serdeczne.Sporo ostatnio czytam i ogladam na temat pochodzenia slowian oraz tematy religijne i otoz natrafilam na bardzo ciekawe spostrzezenie na temat Jezusa.Mianowicie dowiedzialam sie ze Jezus tak naprawde jest nie czlowiekiem,a sloncem.Podobnie jak i cala masa innych prorokow z innych stron swiata i calkiem roznych er zrodzil sie z dziewicy(pozycja ukladu gwiezdnwgo przedstawiajacwgo.dziewice lub tez inaczej dziwice z klosem zboza),w wieku 12 lat zaczal.nauczac,mial 12 uczniow(12 ukladow gwiezdnych czyli w istocie 12 zodiakow)oraz umarl na krzyzu(jednym z ukladow gwiezdnych)a potem zmartwychwstal po trzech dniach sie na nowo 25grudnia co laczy sie z dluzszym dniem

    • Emilio to przykładanie wszelkich pomysłów lub przypisywanie kosmosowi emanacji Boga Stwórcy czy Jego Syna Jezusa stało się ostatnio bardzo modne ale ja opierając się na STS obserwuję,że to wygląda na takie szukanie Boga przez ludzi na własna modłę, dla mnie to taka radosna twórczość. Oczywiście Bóg jest Światłością ale przyrównywanie go do słońca jest nieco naiwne choć słońce jest światłem ale światła Boga nie oddaje w mizernym procencie. Co innego kult solarny, który jest na pamiątkę Swarożyca , ktory wzbudził słońce nad planetą Ziemią po zwycięstwie tutaj Ariów nad siłami ciemności(o tym pisałam np. STS w poprzednich częściach).
      Nasz Ojciec Stwórca jest jest w pewien sposób jak najbardziej osobowy, jest bardziej konkretny i dotykalny niż wszystko co tutaj znamy. Niemniej poszukujący powinni jak najbardziej czytać różne teorie by mieć płaszczyznę porównawczą. Dziękuję Ci za link choć ja poszukującą osobą już nie jestem ale dobrze jest czasem wiedzieć co inni w tej kwestii sądzą.
      Poradziłabym Ci medytacje z aniołami a na pewno otrzymasz jakiś rozjaśniający Twoje wątpliwości przekaz. Patrz po prostu dokładnie w swoje serce i analizuj znaki, uzbrój się w cierpliwość a uzyskasz odpowiedź czego Ci życzę z całego serca.

      Wnuczka słowiańskiej wiedźmy

    • Moja Babcia była szeptuchą i była widzącą. Nauczyła mnie jak odegnać złe spojrzenie i wiele innych . Ja dostałam od Boga ( ja to tak nazywam) dar jasnowidzenia.Ponadto gdy swego czasu miałam osobisty problem to poprosiłam Stwórcę o pomoc i postawił na mej drodze Anioła nadziei. Nie mówię o tym gdyż ludzie słysząc tę historię, pukają się w czoło. A przecież te i inne zjawiska, dotykały mnie namacalnie. Babcia mówiła że dlatego tak się dzieje bo Bóg mnie ukochał. Tak to nazywała.Podam jeden przykład jasnowidzenia… Kupiłam domek na wsi i gdy któregoś razu poszliśmy z mężem do sąsiadów, spojrzałam na tą sąsiadkę i jej powiedziałam że jest ciężko chora . A ona na mnie dziwnie spojrzała. I gdy wyszliśmy od sąsiadów powiedziałam do męża że już jest za późno że ona umrze. I rzeczywiście ta kobieta po 3 tyg. zmarła. A miała zaledwie 42 lata.Taki dar jest dobrodziejstwem. Ktoś by mógł powiedzieć że również przekleństwem. Ja tego tak nie traktuję. Wszak dostałam go od Stwórcy.Zawsze się zastanawiałam jaki był cel bym się urodziła.Dzisiaj mam pewność że po to by pomagać innym jak robiła to moja Babcia która również potrafiła leczyć ziołami.

      • Witaj Kochana Wioletto po pierwsze nie przejmuj się reakcjami ludzi na Twój dar, ponieważ są to ludzie nieświadomi żyjący tylko przyziemnie i nie powinnaś się obrażać na takie osoby tylko im współczuć. Niestety większość jest spętana negatywnymi energiami i nie chce nic z tym robić, a wystarczyło aby się zastanowili ile razy przed załatwieniem jakiejś sprawy czy przed pojawieniem się zmiany w życiu miewają tzw. dziwne uczucia i wystarczyłoby żyć wtedy wedle uczciwych zasad, medytować otworzyć swoje serce i już mogliby dar jasnowidzenia rozwijać, niestety łatwiej jest nic nie robić. Natomiast skoro masz niezaprzeczalny dar to go używaj, możesz pomóc wielu ludziom będącym w potrzebie. Po prostu zacznij a zobaczysz jak zmieni się Twoje życie a także życie otaczających Cię ludzi, nie ma nic piękniejszego jak podążanie za swoim przeznaczeniem, a konkretnie za swoim darem, choć czasem może okazać się to trudniejsze niż zakładaliśmy, ale uwierz mi zawsze warto. Wierzę też Tobie, że pomógł Ci Anioł Nadziei, wiele razy pisałam za STS, że one bardzo pragną nam pomagać, tylko musimy jasno powiedzieć czego pragniemy. Natomiast jeżeli Twoja Babcia była szeptunką to powinnaś kontynuować to czego Cię nauczyła, ja długo opierałam się w dorosłym życiu spełniać i dostosowywać się do przekazów mojej Babci i odbiło mi się to czkawką, dlatego doradzam Ci medytuj i rozwijaj swój dar a także ziołolecznictwo. A może obudzi się w Tobie prawdziwa słowiańska wiedźma, nigdy nic nie wiadomo, era wodnika to ma być ich czas. Serdecznie Cię pozdrawiam

        Sława Sławianom

        Wnuczka sławiańskiej wiedźmy

  • My od SŁAWY, nie od słowa, my SŁAWIANIE, nie słowianie. We wielu językach MY to SŁAWIANIE: ang. Slavic, niem. Slaven, rus. славяне (slawjane), włoski Slavi, franc. Slaves. Obdarto nas z naszej wielkości, zabrano moc słów, wiedzę, naszą wiarę i tradycję. My od LACHA, nie od Lecha, my SŁAWIANIE PO LACHICCY, MY POLACHY! To jest w naszych genach, obudźcie się POLACHY, obudźcie się dzieci SARAH MACKIE!

  • Mam pewną hipotezę, śmiałą bo śmiałą, bo… uważam, że PO RAZ KOLEJNY trafiła kosa na kamień 😉

    Mam pewien interesujący punkt widzenia…, ja któremu wydawało się, że przynależę do Ariów-Słowian… A przecież to nie ma znaczenia 😉 Oba “gatunki” przynależą przecie do Rodzaju Człowieczego… A Stwórca-Imperator Światłości dał jednak wybór Dzieciom Kaina…, Przecież to dowodzi Miłości. A Miłość nie zna rozróżnienia na dzieci Wyrodne – czy Niewyrodne… czy tam wnuki ^^… Naszym dzieciom (jak wnioskuję “tylko” po mojej umiłowanej Mamie – która zasugerowała mi przecież kiedyś, że mógłbym być… hmmm – Kainitą), otóż – Naszym dzieciom dajemy – Ci prawdziwi Rodzice – wybór. Bolą Nas nieraz Ich wybory. Azaliż jednak nadal Je Miłujemy pomimo tego… Jak wynika z STS – czyż Kain nie miał wyboru by Stwórca-Imperator Światłości stworzył mu Bliźniaczy Płomień? Czyż wedle STS – nie odmówił? Powód jest dla mnie prosty… Jego Bliźniak istniał… to był Abel(-Aria), nadal go czuł… a jak wiemy – STS wspomina również o tym, że Bliźniaczy Płomień pójdzie do samych Piekieł po drugą duszę…

    Hmmm… Innym przykładem być może przecież być poświęcenie dla Dusz z Domeny Demonicznej okazane przez Syna Boga-Potęgi Światłości. Znakiem ewidentnym, świadczącym – choćby “na chopski rozum” – o tym, że nawet Ciemność może ulec Światłu – Jego najpotężniejszej sile… Miłości – oraz idącej za Nią prawdziwej nieskrępowanej Wolności… <3

    Jak oznajmia Wnucza Wiedźmo – STS – połączenia nerwowe "Dzieci Kaina" – funkcjonują niczym u psychopatów…, przez co nie mogą ponoć odczuwać empatii – i wyższych uczuć, a o tym wspominał pewien Irański uczony-imam (?). Cóż, ja nie "czuję" Miłości…, lecz wiem- , że nie chcę by stała się komuś krzywda, nie zabijam pajączków ani biedronek (ba, nie raz się zdarzyło, że je przenosiłem w bezpieczne miejsce, czy to do lasu czy to na trawę, albo to biedronkę, albo ślimaki przez jezdnie ^^ – razu pewnego okazało się, po opowiedzeniu tego mojemu pracodawcy – że dostałem burę niezłą za to…) oraz wiem, że w wieku dwunastu lat około uderzyłem się w głowę. Od tamtego czasu przestałem marzyć, miewałem rozmaite próby tego, z mizernymi skutkami. W międzyczasie jak wspomniałem – miałem prawdopodobnie jak podpowiedziałaś – wyjście z ciała. Później zaczęło mi się to – w pewien sposób naprawiać ta… funkcja. 10-9 lat temu spotkałem moją Miłość, nieświadom byłem tego, bo to Ona mnie dostrzegła pierwsza…, dowiedziałem się o tym niedawno – siedziałem wtedy gdy mnie zobaczyła – siedziałem z "dołem" na schodach oddziału szpitala psychiatrycznego…, później jak się okazuje 4-5 lat później spotkaliśmy się niedaleko tego miejsca, było to – coś… osobliwego, cudownie Osobliwego, sam wtedy dostałem jakiegoś wewnętrznego kopa… i niezależnie czy to jest mój "Bliźniaczy Płomień", czy nie… Nie chcę by nim był ktokolwiek inny. Choć kłócimy się ostatnio, pomimo tego, że była między Nami zgodność pełna przez lata całe. Potrafiliśmy pójść na kompromis. Miłowaliśmy się… Miłuję Ją nadal. Dziś jednak – napisałem jej by robiła – jak zawsze – jak uważa. Tak jak czuje. Moje serce i drzwi mojego obejścia są zawsze dla Niej otwarte.

    PS: A wywnioskowałem z STS i innych rzeczy dziś "zasiądnowszy" do kiełbasy (z musztardą i keczupem, które nawiasem się – wymieszały, a NIE MA PRZECIEŻ JAK WIEMY OD ARIÓW (a może i kogoś innego? ^^), "rze" Przypadki NIE ISTNIEJĄ…!

    PS2: a co jeśli jestem jednym z uczestników, a zarazem obserwtorów Odwiecznego konfliktu? ^^

    PS3: "Wiedza to Potęga, Strzeż Jej Dobrze"

    Skąd te Słowa? Trzeba nie tylko czytać między wierszami…, ale i… z na przykład – MRÓWEK ^^

    Przypadków jest BRAK…

    PS4: Jakie znaczenie ma imię, czy jest z góry narzucone? (podejrzewam, że nie… jako, że nadałem sobie własne imię, z którym się zintegrowałem i zżyłem)

    By poznać Życie będącym brudem i czystością zarazem – trzeba się i ubrudzić – i oczyścić…

    Dzieci Kaina – są tego przykładem… Chcieli wedle STS, poprzez wynalezienie prostytucji i… wszelkich innych nikczemnych środków uzyskać dostęp do Arijskiego genu, do krwi…, lecz poprzez wieki powstały istoty skażone ŚWIATŁEM. A nawet – o ile się nie mylę – na szali porządku opowiadający się za Neutralnością także, – jak i Światłem, a nie tylko za Ciemnością.

    Składam broń używaną poprzez trwanie Odwiecznej Wojny Grzesznych!

    Tak poza tym – ciekawe, że hebrajski jest – w przeciwieństwie do wielu języków pisany – po drugiej stronie… jakby lustra. Cóż.

    A jeśli nie jest tak jak to mówię? TO JAK TO JEST?! Echhh, pytania, pytania, pytania ^^… hmmmm

    Ab(d)el A(d)rian

    Taki, "nic nie znaczący zlepek cyferek" ;), hmmm, też "Przypadek" czy już "zbieg okoliczności"…?

    Diablo Sprytnie…

    A co mnie skłoniło do takich rozważań…

    "Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"

  • Hmmm…, tak sobie pobieżnie czytam wczorajsze moje wypociny… i się zastanawiam – co w zasadzie tymi wpisami odjaniepawliłem…? Co ciekawe… umysł mam zadziwiająco jasny teraz, widzę, że mieszałem Światło z Ciemnością…? Za dużo rozważań… tłumaczyć może to tylko jedno… moje – od zawsze zamiłowanie – czy też raczej poczucie potrzeby pozostawania w zawieszeniu między Światłem a Cieniem. Neutalność – zaznaczam jednak, że w przypadku krzywdy czyjejkolwiek broniłem życia i zdrowia tych, którzy byli zagrożeni. Choć nie lubię konfrontacji. Z drugiej strony, neutralność oznacza dla wielu pozwolenie na działanie tych, którzy niewolą i krzywdzą… Nie wiem – jak to rozwiązać… ten dylemat empatii. Bo nie lubię słowa “moralny” bo kojarzy mi się z prawieniem kazań, choć niewielu ich w Życiu swoim miałem.

    Czy istnieje może jakieś pole/przestrzeń gdzie siły z obu biegunów Porządku i Chaosu – Dobra i Zła – Światła i Ciemności – są w impasie? Hmmm, takim polem wydaje się być Ziemia. Bo są tutaj złe i dobre energie. Hmmm… można śmieć rozważać więcej, by nie stoczyć się w mrok? Sam nie wiem jak postrzegać wczorajszy mój wpis… Aż się boję teraz w niego zaglądać szczerze mówiąc. Rzadko kiedy mi się zdarza brak odwagi. Ale otwarcie się wtedy doń – i do wszystkiego przyznaję. Wolę Pravdę.

  • Wszyscy chcą tylko walczyć.
    Ale skoro Bóg (Najwyższy Stwórca) U Słowian “Pierwnica” jest Stwórcą wszystkich form życia, miał jakiś cel w stworzeniu “ciemnej strony”. Mówi się, że ponieważ był “Jasnością” stworzył swoje przeciwieństwo aby poznać Siebie, jako punkt odniesienia. Jak sama nazwa wskazuje jesteśmy przeciwnościami a nie wrogami. Powstaliśmy z jedności a różnimy się tylko polaryzacją (- i +) Są to programy, które wymuszają na nas konkretną reakcję na konkretne wydarzenie. Jesteśmy niewolnikami tych programów! Ta lekcja jednak dobiega własnie końca. Nastąpi wieszczony przez wielu powrót do domu Ojca czyli powrót obu polaryzacji do jedności, jednak… z zachowaniem swojej odrębności. A polega to na tym, że obie polaryzacje w każdym z nas stają się idealnie zrównoważone. Dzięki czemu nie będą miały wolnych mocy aby podłączać się do nas ze swoimi programami. Co to znaczy dla nas? Uzyskujemy wolność wyboru!. Możemy wybrać pozytyw lub negatyw, dobro lub zło i do żadnego nie jesteśmy przywiązani. Możemy zmieniać jedno na drugie choćby co sekundę. Do tej pory my byliśmy wybierani, teraz my wybieramy. Mając jednakoż świadomość, że pozytyw zwiększa nasze wibracje i świadomość a negatyw zmniejsza. Powiecie, że przecież cały czas tak jest, że cały czas wybieracvie co chcecie. Ale to tylko iluzja, to programy, które każą Wam tak myśleć. Propunuję Wam obejrzeć ten wiele mówiący film https://www.cda.pl/video/7153528b3 Na tym forum wszyscy już chyba rozumieją, że nie chodzi o efekty specjalne.

    • Witaj Mieczysławie, no niestety przeoczyłam Twój komentarz. Nie wszyscy chcą walczyć, chcą tego masońskie jelity. Jeżeli chodzi o to, że bóg chciał się sprawdzić jak to jest mieć złą stronę, to niestety powtarzasz masoński program. Przy okazji ja podziękuję za idiotę boga bez wyobraźni, który musi się dopiero sprawdzać, tak- jest to w programie starego test. żydowskiego. Nie jest to w naszych przekazach pochodzących od Boga Światła, to my jako dusze Światła schodzimy tu , żeby poznać zło, bo w Krainie Światła go nie ma. Natomiast program, który stworzyła synagoga Szatana jest o wiele bardziej przerażający niż sobie wyobrażamy, ta gra się nie kończy na razie, jak powtarzasz za ezoterycznymi kanałami. Ja mniej więcej wiem kiedy się skończy ale to nie teraz.
      Zwykły pozytyw jak powiedzenie dobrego słowa czy nakarmienie żebraka zwiększa tylko pozytywne energie życiowe czyli Twój dobrostan, natomiast wibracje zwiększa tylko i wyłącznie głęboka wiedza duchowa i sterowanie energiami na wysokim poziomie duchowym, wiem co nieco o tym.
      To, że masz być tylko pozytywny to jedna z części masońskiego programu pt.nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy. Po drugie na ziemi w obrębie podstawowym nie ma wielorakiego wyboru jest tylko dobro i zło. A że stan nazwany ziemią pochodzi od Demona, Swarożyc go tylko zaadaptował dla nas, zło ma tu większy wpływ, ponieważ Światło nie czuje się u siebie. Większość ludzi pomimo że są tylko przechodniami w stanie jakim jest ziemia oddają wszystkie energie diabolicznej grze i programom naszych okupantów, sami sprowadzają się do roli pionków, lub pustych pionków. Nie powtarzaj po naszych demonicznych władcach, bo oni są wszędzie, nawet czatują w obrębie Twojej duszy. Ja jednak namawiam Cię abyś odpowiedzi szukał w sobie, Szczęśliwego 2023 i sławjańskie pozdrowienia.

      Sława Sławjanom
      Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

    • Witaj Voymirze jakoś tak przeoczyłam, te Twoje komentarze na tej stronie , ale muszę przyznać bardzo fajnie się je czytało. Pozdrówka na 2023 rok przede wszystkim zdrowia, spełnienia marzeń i dalszego rozwoju duchowego, życzymy Ci z całego serca.

      Sława Sławjanom
      Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

      • Cieszę się 🙂 Trochę wtedy byłem zagubiony, bo to chyba byłe jeszcze 2020 🙂

        Ale już pod względem umysłowości – do tej pory złapałem grunt pod nogami i – sufit pod mózgiem xD

        Wzajemnie praWnuczko Wiedźmy ^^ Ja również życzę Wam i spełnienia w pieczy Boga-Stwórcy przygotowań do trudnych czasów Nas mogących czekać.

        I z Niebios mi spadłaś ze wspomnieniem o Persipnei w najnowszym artykule! :O

        Bo mój tata jest… umiera. Czy jeśli powierzę te ostatnie chwile Jego Persipnei – tak jak to napisałaś w artykule o Bogach Sławian? Czy mogę coś jeszcze dla Niego zrobić? Czy mogłabyś szczegółowo napisać co jako syn – jako Sławianin, jako Człowiek – w jaki sposób mógłbym pomóc umarłym właśnie Ludziom – czy prośba do Bogów-Opiekunów wystarczy w tej wędrówce, by zobaczyli Światło Stwórcy? Czy “Oddal Zło i pokaż Światło” również pomoże jeśli powierzyłbym Persipnei ostatnie chwile mojego Taty?

        Czy modlitwa do Opiekunów też pomoże?

        Mam trudne chwile, moja Ania… mówi, że coś się wypaliło między Nami… a dziś są Walentynki, choć to nie jest dla mnie ważniejsze niż za 3 dni będące 8 rocznica bycia Parą/RODziną… z Anią… Wspomniałaś również – Przypomniały mi się Twoje słowa – świadczące, że będę jeszcze dumny z Córeczki :D, … tylko coś wspomniałaś, o czymś, że z Ani już niekoniecznie, trochę jak przez mgłę sobie przypomniałem… Widzę niestety to co mówiła Ania… Rodzice ją namawiają ewidentnie…, a mówiłaś również w komentarzach, że zgoda RODziny jest ważna również… i że miałem dużo czasu by przekonać ich do siebie – ale TO są ludzie, zacietrzewieni! Ja nie zrobiłem niczego źle – jedynie odbijałem ciosy! Widać to ewidentnie – a Ania jeszcze temu zaprzecza – zupełnie jakby się czegoś bała… Myslisz, że modlitwa i prośba do Turany mogłaby mi pomóc, bo modlę się codziennie od tego artykułu… Jest tam napisane jednak, o ewentualności – że jeśli wybrałem sobie na poznanie zła wybranie sobie złej osoby do związku (moja Ania ma nazwisko Hannah – którego źródłosłów jest żydowski a Ania jest zdrobnieniem, oznacza Hannah – Olśniewająca, ‘ta która olśniewa…” Ostatnio zacząłem się nad tym głębiej zastanawiać… Wszystko niestety – a przynajmniej wiele rzeczy idzie ku przykrym sprawom… tak jak Ani obecne powiedzenie “coś się wypaliło” pomimo MOJEGO ABSOLUTNEGO oddania i bycia altruistą w stosunku do Ani i Amelii.. Byłem z nimi i kocham je – ostatnio jak wiele razy kupiłem kilka dni wcześniej prezent i chciałem jej to dać [Ania mówi, że mówili “trzeba to przeciąć’ i – Amelia nie odebrała prezentu przy furtce, choć dziadek się pytał, bo Amelka by chciała… nie wiem co z tym zrobić mogę… Nie dalej jak przedwczoraj biegłem na pociąg by zdążyć do Pobiedzisk – bym zdążył – i miałem nadzieję, że Ania nie zadzwoni przed tym jak wyląduję w miejscowości Jej zamieszkania… Niestety – zadzwoniła… a ja spod dworca pobiegłem w trakcie burzliwej rozmowy na peron – niefortunnie jak przechodziłem przez tory (taką kładkę/chodnik między torami) – dorwało mnie dwóch SOK-istów służbistów – i mnie spisali za przechodzenie – a miałem GARDŁOWĄ sprawę… NIe wiem co mam mysleć o tym – mam teraz 500 zł do zapłacenia mandatu! A mógłbym mieć zupełnie stabilnie, choć na styka teraz jestem do tyłu!…

        Życie mi się wali! Ania teraz jak już znalazłem się w Pobiedziskach mówi “coś się wypaliło”, zaprzecza, jakoby RODzice jej nie ingerowali ALE TO WIDAĆ JAK NA DŁONI, że tak jest! Kryje ich? Trzyma ich stronę?? Czy to możliwe, że wybrałem sobie taką osobę i modlitwy do Turany nic nie pomogą? Mam cierpieć? Możesz powiedzieć mi Wiedźmia Wnuczko czy jeśli bezpośrednio pomodlę się do Boga-Stwórcy (a jeśli tak – to w jaki sposób – nie pamiętam w jaki sposób robić krąg ochronny – bo nigdy nie trafiłem szczerze – lub uleciał opis tych rzeczy gdzieś – mogłabyś napisać w jaki sposób otwieramy krąg ochronny?) W jaki sposób – lub czy swoimi słowami starczy powiedzieć do Opiekunki Stróż, bo na codzień używam modlitwy, której mi użyczyłaś do Opiekunki Stróż swojej, mogłabyś powiedzieć mi w jaki sposób zawrzeć porozumienie z moją Opiekunką Stróż tak jak wspomniałaś – masz ze Swoim(i) Opiekunem? – By mieli – jak dać im prawo do ingerencji by ratować w jakiś sposób Nasze życie. By mogli reagować od razu – w sytuacji zagrożenia. Chciałbym tak samo. Proszę, mam dużo pytań… I z jakiego powodu jest tak ważne by uzyskać ZGODĘ jeszcze RODziny (która – przynajmniej ‘teściowa’ MNIE NIE CIERPI! – i na rękę by im było co dawali do zrozumienia nie-raz, żebym zostawił Anię – a nie jest to możliwe bo oddałem jej wszystko – poświęcałem się, myślałem o niej, pomagałem jej w każdej sekundzie!… Nie wiem co zrobię jeśli rzeczywiście tak postanowi…Walczę o Nas 8 lat… za 3 dni mamy ważną 8 rocznicę – a Ania… nie odezwała się…, a cały czas pobrzmiewa mi w głowie ‘coś się wypaliło….’ JAKBYM w ogóle nie był istotny! A przecież oddałem jej siebie – nie myśląc o sobie! Nie wiem co mogę o tym myśleć… ;/ Po to zszedłem tutaj na Ziemię :O ? … Pomóż PROSZĘ…

        I co to mogło oznaczać – że później będę mógł zawalczyć – jak wspomniałaś w którymś artykule – że będę mógł zawalczyć o Córeczkę ‘ na własnych warunkach’? Wspomniałaś również, że niedługo nie będzie można nic/wielu spraw załatwić… No to nie wiem co powinienem był robić – na prawniczkę nawet – choćby na ten mandat nie mam pieniędzy – a umawiałem się na pojutrze!… co robić…? Zdraviam…!

Dodaj komentarz