ACTA 2.0
Ta ustawa, którą przegłosowano w parlamencie europejskim, jest praktycznie ostrą cenzurą internetu. Analizowanie poszczególnych punktów tego tworu nie jest tematem jednakże tego artykułu, ponieważ dla przeciętnego użytkownika czy odbiorcy treści ważny jest efekt końcowy i skutki jakie za sobą owa ustawa niesie.
Większość użytkowników, jest zbulwersowana wprowadzeniem tak ostrego środka ograniczającego dotychczasowe możliwości przede wszystkim tzw. małych twórców. Autorzy acta nawet się szczególnie nad nią nie napracowali, przykładem może być np. automatyczne usuwanie nie mających rzekomo autoryzacji filmów, linków itd. ale przy okazji będą usuwane również treści, których autorzy wręcz przeciwnie, życzą sobie aby to co jest ich autorstwa zostało jak najszerzej upowszechnione.
Taka sytuacja zaistnieje ponieważ nie będzie specjalnego programu segregowania i sprawdzania materiałów.
Ten gniot, inaczej nie można nazwać acta jest raczej celowo tak spreparowany, aby zniszczyć kopalnię wiadomości i wymianę myśli oraz przekonań jaką stał się nieoczekiwanie internet.
Oczywiście pozornie ma rzekomo chronić prawa autorskie i zapewne dlatego dyrektywa acta 2.2 została poparta przez ponad 20 tys. twórców, 2 tys. wykonawców oraz 57 organizacji. Niemniej z organizacjami akurat byłabym dość sceptyczna ponieważ mam sporą orientację w tym temacie i wiem kto zakłada gro wszelakich organizacji. Ponoć twórcy i artyści podkreślali od dłuższego czasu konieczność uregulowania ich praw w internecie i można się z tym zgodzić, aczkolwiek można byłoby tę kwestie rozwiązać prawnie zupełnie inaczej i naprawdę nie trzeba być wybitnym znawcą prawa, aby tak ustalać ustawy by nie szkodziły i nie wprowadzały chaosu.
Nie było moim zamiarem przytaczanie kolejnych punktów ustawy ale niestety o punkcie 11 należy wspomnieć z tego choćby względu, że ograniczy on dzielenie się wiadomościami czyli efekt będzie ten, że google zamknie prawdopodobnie usługę z newsami.
Małe portale będą musiały się liczyć z koniecznością wprowadzenia specjalnego oprogramowania, co na pewno wpłynie na opłacalność.
W dodatku część stron pozaeuropejskich na pewno zablokuje ruch z Europy aby chronić się przed acta.
My natomiast wyobraźmy sobie przeciętnego youtubera, autora ciekawego informacyjnego forum, który zostaje pozbawiony możliwości przekazywania poniekąd ciekawych, uświadamiających treści, jedyną możliwością dla niego będzie zapłacenie dużemu koncernowi, jeżeli nadal uparcie będzie chciał kontynuować swoje dzieło. Aczkolwiek na wydaniu kasy sprawa się nie kończy, bo jest raczej pewne, że taki koncern będzie weryfikował tzw. „niewygodne treści”, a po lewackiej obróbce raczej pozostanie medialna papka, której osoba o twardych przekonaniach nie zdzierży i raczej zrezygnuje, czyli skaże się na internetowy niebyt. W rezultacie jeżeli w przestrzeni internetowej pozostaną jedynie wielkie koncerny oznacza to, że przekazywane będą tzw. jedyne i słuszne treści. Nie dość, że powieje nudą to ideologia ogłupiania nabierze rozpędu.
Na tej ustawie mają zarobić nie tylko koncerny ale także sądy, bo jak możemy się domyślać drobnostki będą urastały do rangi przestępstw medialnych i nawet jeżeli ktokolwiek będzie miał szansę udowodnić np. że materiał jest jedynie jego autorstwa, to już odpowiednie organa tak przeciągną sprawę, że przez te kilka lat przekazywane przez autora treści stracą i tak na aktualności. Czyli kolokwialnie podsumowując „jak nie go kijem, to go pałą”.
Na ulicach Europy Zachodniej protestowano przeciw acta aczkolwiek protesty nie przyniosły jak na razie żadnego efektu i na pewno nie przyniosą w przyszłości. Reasumując wprowadzenie w życie tej ustawy w kształcie jaki nam przedstawiono oznacza śmierć internetu jaki znaliśmy.
Nie przypadkiem wprowadzono acta w Europie, gdzie świadomość polityczno społeczna niepomiernie wzrosła ostatnimi czasy, ten wzrost i rozpowszechnianie pewnych treści nie jest na rękę wiadomym siłom. Należy więc jeszcze raz podkreślić, że sprawę ochrony praw autorskich można było rozwiązać w zupełnie inny sposób.
Sporo osób jest przekonanych, że powodem tejże ustawy jest chciwość wielkich koncernów, można się z tym zgodzić niemniej jest to tylko jedna strona medalu. Druga sprawa to znana od zarania ludzkości, czyli kto ma dostęp do informacji trudno dostępnych ten ma wpływ na rzeczywistość a pośrednio i władzę. Wielokrotnie wyciągano na forach internetowych takie sprawy na światło dzienne, które w zwyczajny sposób nigdy nie przedostałyby się do wiadomości opinii publicznej. Rzecz jasna nie mówię tutaj o taśmach Sowa i spółka, które celowo upubliczniono i które miały za zadanie zmusić opinię publiczną do opowiedzenia się za Pisem, ponieważ jak mówią polskojęzyczni ten naród to stado i jeżeli nie poda mu się czegoś na tacy to nie „zakapuje”. A była to ustawka Popisu i „potrzeba chwili” by już całkowicie sprzedać ten kraj w obce ręce. W związku z tym mam więc na myśli całkowicie inny rodzaj materiałów, które wyciągnięto niemalże spod ziemi i udostępniono ogółowi, wiele zainteresowanych skorzystało z takiej możliwości.
Mianowicie wreszcie sporo zakazanych oficjalnie informacji można było wreszcie naświetlać opinii publicznej min. kim byli prawdziwi mordercy Polaków w Katyniu, kto finansował wojny, kto faktycznie rządzi przy pomocy pieniądza tym światem, kim są ludzie którzy nieodmiennie sprawują władzę w Polsce, można było zacząć odkopywać zagrzebane głęboko słowiaństwo i Lechię, można było udowodnić wreszcie kim jest nacja która jest wszechobecna jeżeli chodzi o finanse i władzę itd… . Osobiście zdążyłam poznać paręset osób, które wręcz były zaszokowane, że ich przekonania były błędne albo, że całe życie błądzili po ślepych zaułkach, w poszukiwaniu prawdy . W tym więc przypadku internet zdążył zrobić sporo dobrej roboty, niestety nie jest to w interesie banksterskiej nacji aby ujrzały światło dzienne twarde dowody przeciw niej.
Nie trzeba zbyt wielkiej wyobraźni aby domyślić się jak będzie wyglądał internet po wejściu w życie ustawy a właściwie dyrektywy acta 2.2. Np. prawicowy portal przedstawiając wiadomości np. dajmy na to z Izraela, zostanie natychmiast oskarżony o antysemityzm i to nie jest absolutnie dowcip. Ewentualnie historyk zajmujący się np. badaniami historycznymi o podłożu religijnym również nie będzie mógł „tknąć” talmudu czy tory bez obaw dużych kar finansowych aż do kary więzienia. Przykłady można by mnożyć, generalnie są one przewidywalne więc moim skromnym zdaniem nam wszystkim pragnącym prawdy klarowności i uczciwego informowania naszych czytelników czy słuchaczy przyjdzie „zwinąć manatki”czy przenieść się na np. na Wyspy Owcze…
Proponuję również Białoruś czy Rosję, skoro na Białorusi działa biełsat prawdziwa szczujnia finansowana z naszych podatków, to można tam założyć blok prawicowy i pan prezydent Łukaszenko jak mniemam nie będzie miał nic przeciwko takiej „konkurencji” dla Bielsatu. Jestem przekonana, że wielu you tuberów to twardzi zawodnicy i nie pozwolą się tak szybko wyeliminować z gry, i na pewno coś wymyślą. W takich sytuacjach zdawałoby się bez wyjścia, zawsze można coś wykoncypować, oczywiście nie już w euroropejskim odziale Banksterlandii. Zaistniało tutaj bowiem nie tylko niebezpieczeństwo, które można sparafrazować słowami Trockiego alias Lew Bronstein, który po zwycięstwie rewolucji bolszewickiej tak powiedział o ludziach cieszących się już na raj wolnościowy „Wypuściliśmy małpy z klatek, więc teraz już najwyższy czas zagonić je tam z powrotem”. A więc w związku z powyższym kochane niepokorne goje wracamy znowu do klatek gdzie od wieków nasze miejsce, bo już żeśmy za bardzo się w tej internetowej wolności rozsmakowali i bylibyśmy zapomnieli „gdzie nasze miejsce”.
Zaistniała również i na tej niwie prawdopodobnie wojna pomiędzy dwoma rytami masońskimi szkockim i francuskim, a jak ktoś nie wie o co im chodzi to Wam podpowiem – o kasę chodzi, o kasę i w dodatku przeogromną.
Internet to taka swoista rewolucja dała ogromną wolność wymiany myśli i informacji, był podstawą transformacji poglądów ogromnej rzeszy ludzi, a to nie mogło przejść przecież bezkarnie, załatwiono dwie sprawy naraz: monopol na przekazywanie informacji znowu powróci we właściwe rączki i kasa również.
Ich piewca tzw. redaktor Lis alias Lisienko już przed kilkoma laty ostrzegał w rozmowie z „wybiórczą” tymi słowami jak widać proroczymi „Trzeba się bronić bo chamstwo galopuje, każdy śmierdzący cham zawłaszcza sobie internet itd… itd….” Z tego wynika wniosek, że jedynie prawo do informowania i kształtowania opinii publicznej powinni mieć jedynie takie Lisienki… no i wykrakał – znowu jego wątpliwa gwiazda będzie oślepiała.
Na zakończenie polecam czytelnikom sprawdzić kto z polskich wykonawców głosował za acta, większość to polskojęzyczni ale jest także niestety i parę nazwisk „tubylczych”. Reasumując być może nie każdy kto zaaprobował acta 2.2 uczynił to świadomie, ponieważ społeczeństwo nie ma w wielu kwestiach dobrego rozeznania. Natomiast tych 446 europosłów oddających swój głos za tą dyrektywą w europejskim parlamencie doskonale wiedziało co czyni.
Marzanna Polińska