Dwie sprawy

Przypuszczalnie sporo osób orientuje się kim jest Angelina Jollie, jest oczywiście amerykańską aktorką i jak twierdzą znawcy urody kobiecej, najpiękniejszą wśród gwiazd filmowych. W Polsce głównie znana jest z roli Lary Croft w awanturniczo fantastycznym filmie, zaś miejsce w tymże felietoniku znalazła piękna Angelina jednak nie ze względu na osiągnięcia filmowe czy urodę ale zupełnie z innego powodu, który powinien być ostrzeżeniem dla wielu kobiet w Polsce obawiających się choroby nowotworowej.

Mianowicie pani Angelina przed paru laty zaszokowała świat wiadomością, iż poddała się operacji usunięcia obu piersi. Powodem miała być pojawiająca się w rodzinie choroba raka tych narządów. W związku z tym lekarze doradzili aktorce aby wyszła naprzeciw niebezpieczeństwu i usunęła zdrowe jeszcze piersi, co powinno ją uchronić przed nowotworem. Interesującym był fakt, że prawie żadne z opiniotwórczych mediów nawet nie zająknęło się aby podjąć choćby pobieżną analizę czy takie posunięcie w przypadku tejże choroby jest rzeczywiście konieczne.

Mówiąc bowiem skrótowo jest to najzwyczajniejsze okaleczenie, ponieważ usuwa się zdrowy organ. Nikt też nie pokusił się się o wytłumaczenie opinii publicznej czym jest ta rzekoma genetyczna zapadalność na nowotwory.

 

Naturalnie ogólnie wiemy, że są to dziedziczne skłonności do takich czy innych chorób, jednak chcąc rzetelnie podejść do problemu należy sobie i innym odpowiedzieć na pytanie dlaczego przed stu laty nie było nowotworów genetycznie dziedziczonych. Nie należy wierzyć oczywiście w bzdury, którymi karmi nas pewna nacja, że ludzie wówczas żyli przeciętnie 40 lat, jest zakłamywanie prawdy w pewnych celach, dla których stworzyli sobie całą tę naukę.

Więc należało by się skupić nad tym jaki cel miała wtedy cała wrzawa medialna wokół rzekomego usunięcia piersi przez Angelinę Jollie, piszę rzekomego ponieważ chodzą słuchy iż aktorka w rzeczywistości nie usunęła piersi. Nie udowodnimy tego w tym felietonie aczkolwiek, doświadczenie ostatnich lat uczy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. I rzeczywiście nagle w Polsce, w ostatnich dniach kilkakrotnie kilkakrotnie pojawiły się programy zachwalające dobrodziejstwo usunięcia zdrowych piersi, jeżeli możemy mieć nawet minimalne podejrzenia choroby nowotworowej. Nawet reklamowały się panie które miałyby się poddać temu zabiegowi w Polsce i zachęcały inne kobiety by również z tego skorzystały.

Moim skromnym zdaniem znowu chciwe koncerny medyczne próbują zarobić na ludzkim nieszczęściu, po drugie jeżeli podda się takiej operacji młoda osoba będzie to dla niej nieodwracalne w skutkach. Piszę o tym z pełnym przekonaniem, ponieważ przed paru laty zajmowałam się śledzeniem badań naukowych ale tych, w których naukowcy po ogłoszeniu wyników swoich prac, zostawali nagle bez dotacji bywali karani ich za kontynuację. Szczególnie interesujące właśnie były Stanach efekty badań nad nieocenionymi wartościami naturalnego karmienia piersią i zapobiegania nowotworom tych organów. W tamtym okresie były już informację, że istnieje specyfik pokonujący raka, natomiast nie jest on ogólnodostępny ponieważ wielu koncernom groziłoby bankructwo.

Wszystkie te informacje wróciły do mnie jak bumerang po usłyszeniu w kilku programach radiowych właśnie zachęty do usuwania zdrowych organów. Wniosek jest jeden skoro po paru latach propagowania przez panią Jollie usuwania zdrowych piersi, mamy reklamę tejże operacji również w Polsce, nie jest to w żadnym wypadku dla dobra kobiet, a wręcz przeciwnie, jedynie polskojęzyczny może wykazać się taką „troską” o słowiańskie kobiety.

Następną sprawą wartą zauważenia i przeanalizowania jest również zasygnalizowanie ostatnio przez polityków polskojęzycznych PISu tzw. głosowania rodzinnego. Nie zamierzam zagłębiać się w te bzdurę, jedynie „przyczepię” się do jednego bardzo nieprzemyślanego aspektu tej sprawy jak dopuszczenie do głosowania piętnastolatków. Każdy obywatel zatroskany o los swojego kraju jest zorientowany na tyle w temacie głosowania, że wybiera się takich kandydatów jacy się dobrze sprzedadzą a w dodatku i tak nie dotrzymują oni przy tym obietnic wyborczych po ich wyborze. Reasumując dojrzały a nawet obserwujący scenę polityczną człowiek rzadko wybiera słusznie, więc jak może odpowiedniego wyboru dokonać piętnastolatek.

Dziecko w okresie dojrzewania nie jest absolutnie odporne na demagogię, w zdecydowanej większości piętnastolatek zaaprobuje to co jest podane w bardziej lukrowany sposób lub to co jest dla niego nowe i niesprawdzone, ponieważ osoby w tym wieku dopiero poszukują swojej drogi i kształtują swój obraz świata, a przede wszystkim pragną być „na topie”.

Na topie zaś jest często odwrotność starych sprawdzonych prawd moralnych, źle pojęta oryginalność a także źle pojęta wolność. Niestety znam sporo rodzin patologicznych, które samodzielnie nie potrafiłyby dokonać żadnego sensownego wyboru, w dodatku wychowanie ich dzieci jest na katastrofalnym poziomie. W związku z tym jak można na razie tylko domniemywać im bardziej będą idiotyczne idee potencjalnego kandydata z tym większym spotkają się aplauzem u tej kategorii obywateli, którzy wcale nie są marginalnym procentem w naszym kraju. Zresztą młody człowiek wychowywany w normalnej rodzinie często nie jest w stanie ogólnie rozróżnić między pojęciami i tym co mogłoby być dobre dla niego a co dopiero dla kraju, młode osoby niechętnie też w tym wieku poddają się sugestiom rodziców.

Moim skromnym zdaniem głosowanie rodzinne ma przynieść rozprzężenie w i tak pogubionym społeczeństwie, jest to też prawdopodobnie „antidotum” na wszystkich obudzonych, którzy zaczynają przeszkadzać. Zwiększenie zamieszania przy wyborach jest zdecydowanie na rękę polskojęzycznym.

Te dwie sprawy są w jeszcze w powijakach niemniej nie oznacza, że nie będą wcześniej czy później wprowadzone w życie, ponieważ przykładów na podstępne działania w kraju Polin mamy jak dotychczas bardzo wiele. Obywatele powinni więc skrupulatnie śledzić i analizować każdą „nowalijkę” proponowaną nam przez naszych „panów”.

Marzanna Polińska

Dodaj komentarz