Bóg i Kraina Wiecznej Szczęśliwości część V

Bunt Aniołów czyli wojny bogów

W STS znajdują się opisy wojen Swarożyca i Jego zastępów z Lucyferem i zbuntowanymi bogami w pewien sposób dostosowanych do naszych zmysłów czy naszego poziomu odbierania rzeczy poza zmysłowych. Aczkolwiek wiele jest opisów wizualnych, niestety nie mamy w rękach Starego Testamentu Sławjan, na początku zaistnienia gazety wytłumaczyłam dlaczego. Niemniej ci którzy weszli bezprawnie w jego posiadanie nie otworzą STSu, może to zrobić jedynie sławjańska wiedźma lub wied.

Moja Babcia sławjańska wiedźma nie potrafiła „otwierać” STS w całości jedynie niektóre części, więc mogła przekazać to co było jej dostępne, lub to co jej przewodnik duchowy pokazał w wizjach. Z opisu i tego wycinka który dane było jej zobaczyć przy częściowym aktywowaniu STS co udało jej się wspólnie z ks. Lorencem w latach sześćdziesiątych, pochodzą opisy które zamieszczam i te z IV części.Nie wiem niestety jak się dokładnie pisze nazwisko owego księdza, z przekazów wiem, że pochodził z Litwy i dał się poznać, przynajmniej na Pomorzu jako bardzo dobry egzorcysta. Później już nie udało im się drugi raz otworzyć STS, pomimo że próbowali wspólnie i osobno. Tak więc opisy walk mam na podstawie STS, które po otworzeniu Jego przez Babcię ona opisała, istnieją też wizje innych wiedźm.

Trudno było Babci jak i ks. Lorencowi zrozumieć scenerie  walk gdzie występowało więcej istot, ponieważ „akcja” działa się za szybko i wrażenie ścierających się potęg po prostu przygniatało i totalnie przerażało. Dodatkowo zrozumienie utrudniało wrażenie walk na różnych płaszczyznach naraz, danego wojownika czy wojowników.Mniej więcej przekazała mi Babcia raczej swoje wrażenia aniżeli dokładne opisy, tak mi to wówczas tłumaczyła, więc zapiski niekoniecznie muszą być dokładnym przekazem, bo jak zwykle nasz słownik jak i odczuwanie wyższego wymiaru  jest za ubogie, choć na pewno przypominają te opisy w jakiejś mierze rzeczywiste walki bogów.

W poprzedniej części było dane zobaczyć babci  istotę bez skrzydeł, otoczoną istotami demonicznymi, natomiast w wizji z STS poniżej istota, którą miała szczęście zobaczyć, tym razem miała skrzydła. Niemniej Babci wydawało się, że nie ma nosa i zamiast skóry gładkiej jak alabaster, którą miała poprzednia istota, ta miała jakby złoty puszek i paradoksalnie pomimo tych „braków”była tak oszałamiająco piękna, że mimo wielu wizji różnych późniejszych wizji Babcia aż tak pięknego stworzenia  nigdy już nie zobaczyła. Istota ta była płci męskiej, tak samo jak i poprzednia. Wyglądało na to, że ta istota regeneruje się po bitwie, po ciężkiej walce bo dookoła niej uwijało się mnóstwo innych  świetlanych postaci tworząc niezwykły złoto zielony wir, jednak ruch był tak szybki, że nie można było opisać ich oraz zapamiętać konkretnych gestów. Babcia tę istotę nazwała „szałaputnym aniołem” ponieważ była pewna , że parę razy do niej mrugnął i po czym przesłał przepiękny uśmiech, który wywołał w niej kaskady śmiechu, czy coś w rodzaju dziecięcej niepohamowanej radości. Babcia zapragnęła, a raczej obudziła się w niej nieodparta chęć  dotknięcia wojownika Światła, dał jej jednak żartobliwie do zrozumienia, że nie teraz a na pewno drugim razem, bo zobaczą się na pewno.Nie jest to takie dziwne ponieważ Babcia miewała wizje interaktywne po prostu wchodziła w kontakt z istotami z owych wizji. Nie jest to prawdą więc co mówią tzw. święci wizjonerzy, których wizje są na bazie żydowskiego starego testamentu, i oni opisując te wizje stoją jakby z boku.O interaktywności wizji napiszę osobny artykuł ponieważ sprawa warta jest głębszego zainteresowania i jest na prawdę fascynująca, bo interaktywne wizje są dowodem na to, że czas taki jak go pojmujemy na ziemi w rzeczywistości w uniwersum nie istnieje.

Sytuacje (celowo użyłam słowa sytuacje a nie obrazy), ponieważ oboje zarówno ksiądz jak i Babcia odczuwali emocje tych walk mogli dotknąć roślin czy odczuć ból, poczuć zapachy, które wydzielały tak istoty ze sobą  walczące, jak i rośliny, aczkolwiek te właśnie sytuacje były trudne do opisania.  Walki, które widzieli toczyły się wśród   ekscytująco pięknych krajobrazów, zaś opisu kwiatów zapachów nie da się sporządzić, ponieważ zawsze będziemy kończyć na słowach przepiękne oszałamiające i nic więcej nie wymyślimy. Babcia opowiadała, że kiedy siadała do opisu takiej wizji miała łzy pod powiekami z powodu niemocy przelania wszystkiego na papier. Po prostu piękno światów Światła nie ma nic wspólnego z pięknem ziemskim jesteśmy zbyt ubodzy w instrumenty do przekazanie tej wiedzy. My może my sobie wyobrazić niebo nad głową i ziemią pod stopami oraz horyzont. Po tamtej stronie na wyższych poziomach nie istnieje podział na takie wymiary widzisz wszystko z mnóstwa perspektyw naraz, to jest chyba najlepsze tłumaczenie.

Wycinek walk pokazany przez STS był na pewno tą częścią walk, które toczyły się na terenach Światła, tego był również pewien ksiądz Lorenc. Zapachy które odczuwali nie istnieją na Ziemi, także istoty demoniczne, które widzieli walczące z siłami Swarożyca nie śmierdziały siarką ani smołą, może takie też istnieją bo Demon ma różnorakie stworzenia, niemniej oni takich nie widzieli. I Babcia i ksiądz stwierdzili to na podstawie wyglądu zastępów Szatana, które wspomagały w późniejszym etapie Niosącego Światło, było ogromne zróżnicowanie  w wyglądzie. Niektóre z walczących istot ciemności były bardzo piękne w naszym subiektywnym,  ludzkim pojmowaniu ale ich piękno było jakieś mroczne lub obce, czy zimne, lub niezrozumiałe, czy nienawistne, natomiast inne w pojęciu człowieczym były wyglądały ohydnie.

Jeżeli chodzi o broń to nie wiem czy ją możemy tak nazwać  niemniej innego określenia nie mamy, więc musimy się posiłkować tymże. W każdym razie Swarożyc i jego zastępy były wspomagane różnymi energiami Światła np. czymś w rodzaju mgieł czy zapachów, które przerażały wojska Demona natomiast rozwścieczały zastępy Lucyfera. Być może po ludzku powinniśmy to zjawisko określić jako gazy bojowe. Oboje zaobserwowali  też coś w rodzaju rozpadających się komet ale potęga tego nie miała porównania z takimi zjawiskami nam znanymi z ziemi, niemniej te  komety a raczej ich odłamki przyprawiały także zbuntowanych aniołów  Lucyfera o jakieś dziwne zachowania, ani Babcia ani ks. Lorenc nie rozumieli tego, ponieważ niektórych gestów i grymasów  nie odebraliby jako przerażenie gdyby nie zostało im to wytłumaczone, że jest to właśnie przerażenie, zaskoczenie itp.

Natomiast każdy z walczących niósł jakby to kolokwialnie powiedzieć „broń w sobie”, wojsko na ziemi ma za sobą, wozy pancerne, czołgi, statki, samoloty itd. ewentualnie broń w ręku. W wojnie bogów każdy sam generował ze swojej energii jak była mu w danym momencie potrzebna odpowiednią broń, a więc nie musiały go wspomagać czołgi i samoloty oczywiście jest to żart – niczego na podobieństwo tychże oczywiście nie mogło mieć miejsca w walkach bogów.

Natomiast zauważyli, że wojownicy czy to Światła czy to Mroku wysyłali np. w kierunku wroga promienie  najczęściej z dłoni ale także z oczu i i ust, kolory tej broni były bardzo różne od czerwonych pomarańczowych,  szarych i cała gama kolorów nieistniejących w naszym wymiarze. Wojownik też nagle zmieniał postać ogromniał do jakiegoś monstrum, wyczarowywał coś w rodzaju otchłani gdzie wpadali zaskoczeni wrogowie, czy np. wojownicy łączyli się jakby w jedno ciało i ten twór potrafił z szybkością błyskawicy atakować różnymi sposobami, czyli przekładając to na język dla nas zrozumiały opracowywał i strategię i broń w ciągu mgnienia oka by zaraz zmienić to w coś innego. Z tego co mi przekazane zostało przez Babcię, księdza bowiem nie zdążyłam poznać zmarł przed moim urodzeniem, to zdziwiła Babcię jedna rzecz otóż wojownicy Swarożyca zabijali wojowników Demona ciszą, oczywiście to nie była taka nam znana zwykła cisza, była to cisza niebiańska pełna jakichś słodkich tonów. Oczywiście wojownicy Światła nie usiedli sobie pod drzewkiem by wysyłać energie tej ciszy wrogom. To był najcięższy etap walki gdzie musieli się sporo napracować, ponieważ najpierw należało wojowników Demona wspomagających Lucyfera otworzyć na tę energię czyli złamać ich ochronę. Nie brnę dalej w ten opis ponieważ ani Babcia ani ksiądz go nie byli w stanie zrozumieć więc ja na pewno nic więcej tutaj nie wniosę.

Należy też koniecznie podkreślić, że po raz pierwszy w tych bojach z siłami ciemności wojownicy Światła poznali zmęczenie i ból, były to uczucia do tej pory im nie znane. Nie odczuwali ich walcząc z Lucyferem i innymi zbuntowanymi aniołami, natomiast po dłuższym ścieraniu się z energiami demonicznymi przyszło to coś im obce, co osłabiło ich morale, oczywiście wszechwiedzący Ojciec ostrzegał ich przed tym dlatego nie stało się ono dla nich powiedzmy szokiem. Innymi odczuciami z którymi musieli się zapoznać była desperacja, złość a nawet wściekłość i w końcu co było naprawdę dla nich rzeczą niepojętą- unicestwianie innych  istot. Oczywiście po wojnie nie wrócili od razu do Nawiji, musieli się najpierw oczyścić z tych negatywnych energii, naturalnie dokonali tego w miarę szybko aczkolwiek nie wszyscy w tym samym czasie.

Wracając do wizji na podstawie STS, to inna wiedźma żyjąca kilkaset lat temu o imieniu Ulana opisała swoją  wizję o tym jak Lucyfer przekonał swego przyjaciela by osłaniał swoją energią najważniejszego bojownika piekieł należącego do Czerwonych Tarcz, a było to momencie gdy Lucyfer już wiedział (zazwyczaj wiedział więcej niż inni), że Swarożyc zdecydował się unicestwiać i zbuntowanych aniołów a nie tylko kohorty Imperium Zła jak w pierwszych wojnach. W tej walce mógłby więc jego przyjaciel  wygrać bardzo dużo dla lucyfera albo sam  zostać unicestwiony, w chwili gdy tenże przekonał się że Ktoś komu bezgranicznie zaufał postawił w grze jego istnienie zdecydował się opuścić swojego dowódcę oraz byłego przyjaciela i wrócić do Ojca.  Nie było to oczywiście takie łatwe, zastępy Światła musiały stoczyć ciężki bój by wyrwać go z rąk Lucyfera. Tenże Anioł podjął przejście wielu kręgów by oczyszczony powrócić do Ojca, ale dopiero zejście Jezusa na ziemie uwolniło go od reszty drogi, którą sobie nałożył. Był to ostatni zbuntowany bóg, który odłączył się od Lucyfera.

Wiedźma Ulana opisywała na podst. STS oczywiście, że kohorty zwane Czerwonymi Tarczami wpadły w potworną  furię gdy przyjaciel Lucyfera zdecydował się wrócić do naszego Trójgłowego Boga Stwórcy, prawie sprzed „bram piekieł”. Tej wściekłej zajadłości nie da się opisać, ponieważ my jako ludzie nie dysponujemy takim natężeniem zarówno uczuć pozytywnych jak i negatywnych. Niewiele brakowało aby nie rozdarli go na strzępy, z tym że rozdarcie na strzępy w naszym odczuciu ani trochę nie przypomina tamtego jest jedynie symboliką tortur czy śmierci przez wymyślne tortury, której tutaj na ziemi nie moglibyśmy nawet zastosować.

Wiedźma Ulana, moja Babcia jak i ksiądz twierdzili zgodnie, że w zastępach Swarożyca czy jak kto woli Michała Archanioła nie walczyły anioły płci żeńskiej, podobnie było u Niosącego Światło były one gdzieś poza miejscami walki ale dzieliły się swoją energią z walczącymi. Natomiast Swarożyc nie atakował, tych światów gdzie przebywały, ponieważ one nie wykazywały chęci udziału w walce. Jeżeli zaś chodzi o zastępy Szatana, które później dołączyły do Lucyfera to rzeczywiście udział brały osobniki, które przynależały do różnych płci, ale to rzeczywiście była cała gama  płci stworzona przez Demona  a nie ziemskie bzdury typu gender. Tak więc należy jeszcze raz podkreślić: nasz Ojciec stworzył dwie płcie tak było jest i będzie, natomiast kto jest zafascynowany jak Lucyfer czym innym, musi po prostu odejść w tym drugim demonicznym kierunku.

Na koniec spróbuję wysilić się na opis istoty żeńskiej, należącej do tych aniołów, którzy opowiedzieli się za Lucyferem, a którą zobaczyła Babcia wraz z księdzem.  Istota była oczywiście wyjątkowej urody, ale prawdopodobnie była w fazie transformacji na pewno  dobrowolnej, czyli chciała się upodobnić do jakiegoś typu demonicznego, który prawdopodobnie ją zafascynował w kręgach Imperium Zła. Jak zaobserwowali była niezwykle szczupła w tali, Babcia określiła jej talię że wyglądała jak przecięta, nie zauważyła ani piersi ani jakie ma nogi, ponieważ co sekundę zmieniała jakby materię, która ja otulała. Jej świetlisty kolor ogromnej kaskady złotych włosów jakby się ulatniał i zamieniał się w lekko zgniłą zieleń ale to wcale nie ujmowało jej urody. Zapamiętali jej ogromne świetlisto zielone oczy, które również powoli przybierały barwę włosów i poczynały lśnić niesamowitym blaskiem.

Ogromnym smutkiem napawało ich obserwowanie jak ta przecudowna istota traci Światło, cała jej postawa zaczęła nabierać coraz więcej buty i lekceważenia, powoli zamieniała się w zimne brutalne stworzenie, które u człowieka wzbudziłoby przerażenie. W pewnej chwili istota zauważyła przypatrujących jej się dwoje wiedźminów w pierwszym momencie wystąpił u niej odruch drwin i chęci poniżenia a nawet zniszczenia ale szybko zorientowała się z kim ma do czynienia i uciekła ze strachem jak mała dziewczynka. Już kiedyś pisałam na ten temat, że istoty Imperium Zła boją się wiedźm i wiedźminów, a to stworzenie było już w połowie demoniczne. Istoty Demoniczne te z najwyższych kast demonicznych nie tylko  odczuwają lęk przed wiedźmami  i wiedźminami, (oczywiście nie pozwolą sobie na ucieczki czy okazywanie strachu, natomiast dobrze go maskują) ale czekają tylko aby się wiedźmie „obsunęła noga”i mogliby ją otrzymać od Demona w nagrodę, tak cenne energie i moce posiada ponoć prawdziwa sławjanska wiedźma czy wied.

W którymś z następnych odcinków o tym napiszę.

Wracając do Mojej Babci i księdza więcej wizji nie bezpośrednio im pokazanych przez STS nie mieli, natomiast wrócę jeszcze kiedyś do opisów innych wiedźm.

 

Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

14 komentarzy

  • Slava.
    Hm… hm… czytając artykuł odniosłem wrażenie jakbym słuchał opowieści o Transformerach połączonej z Dragon Ball. Dziwne. Pozostaje pytanie dlaczego pozostawiono pokonanego jako władcę ziemi? Tutaj mowa o wolnej woli ludzi i innych istot jest dla mnie słabym wytłumaczeniem. Po lekturze książki Strategia Syjonu zrozumiałem jak blisko są osiągnięcia celu Ci rzekomi pokonani. Zupełnie jak z Niemcami niby przegrali a wygrali. A Polska niby wygrała a przegrała.
    Jeżeli jestem jednością ( ciałem i duchem ) to na 100% nie będę chciał tutaj wrócić. Szkoda że przysługuję się złu mającemu zamiar zredukować ludzkość do 500 mln. Ale cóż…
    Pozdrawiam.

    • Witaj Robertosławie, nie tylko Ty możesz odnosić takie wrażenie podobieństwa do gier czy filmów jednakże zapewniam Cię ,że tak naprawdę nie da się tego przyrównać w ten sposób. No cóż jestem człowiekiem i mam tylko ludzkie, bardzo ograniczone instrumenty przekazu. Zaś transcendentalnie nie można tego opowiedzieć, a gdyby się dało to znów czytający by nie zrozumieli. Bardzo często popadam we frustrację z powodu niemożności odpowiedniego przekazu. Sama miewałam wizje w dzieciństwie i wiem, że niektórych mimo usilnych chęci nie przekażę bo nie wiem jak. Zazdroszczę tym wszystkim para- żydowskim wizjonerom od bestii o iluś tam rogach czy ognistych wozach, w STS tak to nie funkcjonuje pomimo że ogólny przekaz jest bardzo jasny i klarowny i logiczny.
      Zaś co do drugiej części Twojego komentarza to się mylisz władcy ciemności nikt nie oddał władzy na tej planecie, zrobili to sami ludzie oddając się bez walki manipulacjom dzieci Kajina. Przykład masz w Polsce nic tym ludziom nie jest w stanie otworzyć oczu, cały Pis głosował przeciw ustawie wstrzymującej wypłacanie odszkodowań żydom, no i co straciła ta partia na popularności, a to był przecież super papierek lakmusowy. Natomiast nadal we wszystkich znanych mi kościołach trwają modły by polskojęzyczny Pis wygrał…. czyli bez komentarza. Więc nie wylewajmy frustracji na Boga , tylko na naszych otumanionych współziomków, którzy z własnej inicjatywy poszli by umierać za żydów. Natomiast jeżeli chodzi o reinkarnacje, to powtarzam zaSTS jej poddają się tylko dzieci Kajina . Napiszę kiedyś artykuł dlaczego religie wschodnie tak „utkwiły” w tej reinkarnacji. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

    • @Robertosław

      A bo to niemożliwe, by było mniej nudno i “nieco” bardziej efektownie niźli na naszym Przedpiekiełku? Proszę, nie rozśmieszaj mnie w ten sposób… Wszechświat jest ogromny, nie bez powodu istnieje słowo “niewyobrażalne”…, a nie istnieje ono tylko dlatego, że komuś wyobrażać się nie chce…, no chyba, że dana osoba jest na tyle pozbawiona dystansu do siebie i swoich możliwości, że jest aż skażona pychą i twierdzeniem “nie może być”… A tak to… czyżbyś pozjadał wszelkie rozumy i wyobrażenia, że wydaje się to Tobie niemożliwe?

      A i zadam pytanie z nieco innej beczki – jak się Tobie wydaje skoro “Transformersy i Dragon Ball” zaistniały w zbiorowej świadomości Ziemniaczków – to chyba Wszechrzecz ma na tyle planet i galaktyk, że GDZIEŚ mogło to zaistnieć…

      Ja zaś CAŁKOWICIE ufam przekazowi zawartemu w Starym Testamencie Słowian, wiedza w pewien na tę chwile niewytłumaczalny dla mojego pojmowania sposób rezonuje z tym co się dowiedziałem do tej pory, jest ona wielowątkowa i wielowymiarowa, za cienki w uszach jestem by się spierać, że istnieje gdzieś, coś więcej niż to co położone dalej niż czubek mojego nosa i wytwory lokalnej projekcji kinematografii…

  • Witam,
    Mam pytanie związane poniekąd z artykułem – kim są demony o metalicznym głosie? Po przeczytaniu artykułu zastanawiałem się jak mogły wyglądać wojska Demona. Opis wybranej istoty z wojsk Swarożyca i Lucyfera już się pojawił. Po tym w nocy w śnie usłyszałem właśnie taki głos i w jakiś sposób wiedziałem, że należał do demona. Samej istoty nie widziałem, ani słowa nie padały bezpośrednio do mnie.
    Muszę też przyznać, że “przewodnicy duchowi” to istoty bardzo wrażliwe i troskliwe. Miałem wrażenie, że osoba która mi to przekazywała robiła trzy podejścia, stopniowo zwiększając natężenie głosu, aby upewnić się, że się nie przestraszę. Ta część snu była “bez obrazu”, później była krótka scena w formie… powiedzmy “bajki” o walce dobra ze złem, nie będę jej jednak opisywał. Była ukazana w dość mocnej przenośni i nie pamiętam wszystkich szczegółów.
    Pozdrawiam.

    • Witaj Jarosławie, ogólnie dostępna jest wiedza, że demony mogą przemawiać różnymi głosami jeżeli na przykład ma za zadanie kogoś przestraszyć to często używa jakby metalicznego głosu, moja znajoma, która go wyraźnie słyszała opisała jako głos jakby z lekkim echem. Ją przestraszył porządnie bo nie zdecydowała jednak się kilka lat temu opublikować poufnych informacji o masonach.
      Wracając do Twojego snu, jeżeli słowa nawet nie padały bezpośrednio pod Twoim adresem to także możesz to odczytać jako ostrzeżenie. Piszesz, że byłeś prowadzony przez przewodnika, wtedy one nie maja mocy by Cię straszyć. Jeżeli miewasz takie sny to staraj się je pamiętać, ponieważ realistyczne sny z przewodnikiem, nigdy nie są bajką, nawet jeżeli tak wyglądają. Szkoda ze wszystkiego nie pamiętasz, jeżeli moge Ci poradzić to notuj takie sny zaraz po przebudzeniu , zobaczysz potem zacznie się wszystko układać w logiczną całość i może mieć znaczenie na przyszłosć, bo jeżeli miewasz takie sny to nie bez powodu. Pozdrawiam Cię serdecznie

      Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

  • Witaj, jeśli interesuje Cię ten sen to spróbuję go nakreślić. Przedstawiona została następująca scena – po jednej stronie w szyku, jakby przygotowani do bitwy, stali “lekkozbrojni wojownicy”. Naprzeciwko nich szlało coś na kształt mrocznego tornado, które roztaczało się szerokim frontem. Posuwało się ono ku linii wojsk, porywając i niszcząc wszystko na swej drodze. Wojownicy sprawiali wrażenie przestraszonych, zaczęli “łamać szyk” i powoli się wycofywać. Padła jakby ogólna komenda, aby się wycofać na inne pozycje, nikt nie chciał zostać ogarnięty przez ten “wir” (bo niby jak walczyć z takim zjawiskiem?). Po chwili jednak wszyscy wojownicy stwierdzili, że nie ma dokąd się wycofać – nawet jeśli udadzą się na inne pozycje, do nich również wkrótce ten “wróg” dotrze i muszą mu stawić czoło tu i teraz. Wtedy ponownie “zwarli szyki” i odważnie ruszyli na przód.
    Wydaje mi się, że rolą tej historii było przedstawienie reakcji i emocji towarzyszących wojownikom, gdy stanęli przed koniecznością walki z przerażającym, potężnym wrogiem. Miałem więcej takich snów, ciężko mi je przedstawić, preferuje opis techniczny, kiedy wydarzenia w snach są nieraz przedstawione w sposób wybitnie emocjonalny i dynamiczny. Na pewno były jednak przedstawiane przez różne “osoby” że względu na różna formę przekazu – każdy próbował dotrzeć do mnie na swój sposób 🙂 Przyznam, że raz śniła mi się wiedźma (chyba mogę ją tak nazwać), która dotknęła palcem mojego czoła i powiedziała, że uda mi się po wielu latach wygrać walkę z chorobą. Sen nie zakończył się jednak miło. Może przy odrobinie czasu napiszę coś więcej.
    Pozdrawiam
    Jarosław

    • Witaj Jarosławie , przypuszczam, że Twój sen jest wizją z odbiciem rzeczywistości, mówię tak ponieważ wiem, że pomimo sporo już urodzonych dzieci kryształowych i dzieci indygo, z których już formują się wiedźmy i wiedowie i będą się nadal formować, to niestety czarne tornado może nas w tej chwili zwyciężyć, wiemy że jesteśmy stworzeni by walczyć ale na razie nie dysponujemy siłą bo ograbiają nas zwykli ludzie którzy dobre energie zamieniają w negatywne, oczywiście nie wiedząc o tym bo nie są obudzeni. Sądzę, że ta wizja jest wizją na teraźniejszość ponieważ mam wiadomości, że są już wiedźmy i wiedowie , którzy formują szyki ale przekaz jest by wycofywać się na razie na tyły bo masoni wzmogli działalność, więc oni mają przekonanie ,że muszą kiedyś ruszyć ale nie na razie, bo energetyka nie sprzyja. Uważam, że powinieneś zapisywać swoje wizje by potem porównywać, bo to pomoże Ci w tłumaczeniu.
      Napisałeś, że zmagasz się z jakąś chorobą pamiętaj, że wszyscy mają wbudowany mechanizm samoleczenia tylko niestety nie umiemy z niego korzystać, ale nadświadomość próbuje do Ciebie dotrzeć co masz zrobić więc przy okazji otwierają się i inne ponad zmysłowe możliwości u Ciebie mogą być to wizje. Serdecznie Ciebie pozdrawiam i przesyłam Ci dobre energie.
      Wnuczka sławjanskiej wiedźmy

  • Witaj,
    pamiętam, że od czasów dzieciństwa doświadczyłem wielu rodzajów snów. Cześć z nich była “mroczna” pomimo, że prezentowała z pozoru zwykłe wydarzenia, które dotykały mnie i innych ludzi. Do tej pory mnie to dziwiło. Dopiero dzięki wiedzy tu zdobytej zrozumiałem, że dla pewnych istot ziemia to taka “strefa półcienia” – ciemne i jałowe miejsce. Stąd taki ponury z pozoru przekaz.
    Jeśli mogę prosić o wyjaśnienie pewnego zastanawiajacego “przebłysku” ze snu – widziałem kulę świecąca jasnym światłem i kilka mrocznych postaci trzymajacych na niej dłonie. Nie widziałem żadnych szczegółów, całość była przedstawiona symbolicznie. Scena że snu przypominała ceremonię z wizyty Trumpa w ZEA w maju 2017 roku, tylko przedstawienie z udziałem Trumpa wyglądało przy tym jak patologiczna karykatura.
    Pozdrawiam
    Jarosław

    • Jarosław Witaj. Może zacznę od Twojego snu, w moim odczuciu, oczywiście mogę się mylić ale piszę to co w pierwszej chwili przyszło mi na myśl po przeczytaniu Twojego opisu. Ta świecąca kula to może być nasza planeta ziemia, która wraz z zagłębianiem się w erze Wodnika będzie się coraz bardziej rozświetlała pozytywnymi energiami, aczkolwiek wysłannicy Imperium Demona nadal będą starali się na niej trzymać swoje ciemne łapy. Trump oznaczał masona, czyli to są ci wysłannicy zła.
      Natomiast, ziemia jak piszesz to strefa półcienia dla pewnych istot, ja sądzę że to strefa nawet cienia. Mogę coś o tym powiedzieć, ponieważ jako mała dziewczynka miałam wizje , które że tak powiem sprowadziła na mnie moja babcia aby przybliżyć mi pewne sprawy. Po tych wizjach które były bardzo realistyczne, ja w słoneczny letni dzień pytałam babci czemu jest tak ponuro i szaro, ustąpiło mi to uczucie dopiero po kilku dniach. Na koniec nadal zachęcam Cię abyś zapisywał swoje sny zanim spojrzysz w okno, bo wtedy zapomnisz. Serdecznie Cię pozdrawiam i pomyśl może to Twoja misja abyś ostrzegał ludzi.

      Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

  • Wielkie Niebiosa!

    Na podstawie wynurzeń Jarosława przypomniały mi się wątki z kolei moich marzeń dawnych, już w szkole podstawowej (mniej więcej w wieku X-XII lat zacząłem mieć marzycielskie podejście do Życia, ale i bardziej poważnie podchodziłem do obserwacji zjawisk wokół mnie, przez co stałem się mocno wyalienowany w swoim środowisku. I przy tym wcale nie twierdzę, że Jarosław jest marzycielem, tylko stwierdzam fakt, że nagle przypominają mi się dziwne niewytłumaczalne wtedy wątki moich z kolei snów… Ostatnie 14 lat mojego życia upłynęło mi na zbieraniu powolnym informacji o tym co się właściwie dzieje, dopiero parę lat temu otworzyły mi sie jednak oczy iskłądanka zaczęła przypominać coraz szybciej WIEDZĘ, którą dysponuję dzisiaj. Jeśli dobrze pamiętam oczy na wszystko mi się otworzyły 11 września 2001, choć to zdarzenie nie rozszyfrowałem od razu, to miałem wątpliwości czy jest tak jak podają to oficjalne źródła, po pewnym czasie zarzuciłem te dywagacje (po części niestety było to wrażenie przemieszane z moim wcześniejszym marzycielskim podejściem) by na nowo zatopić się w codziennej szarej rzeczywistości.

    Muszę stwierdzić, że czas jakiś temu chciałem zostać Wiedźminem, alchemikiem czy zielarzem, osobą, która pomaga innym szukać ścieżki Życiowej i zdrowia, pomagać Ludziom, uważam nadal, że WIEdza ta jest cenna. choć moje zainteresowania poszły w innym kierunku, ponieważ zafascynowało mnie zagadnienie RUN. Szukam wciąż swojej ścieżki, i przyznaję, że ciężko jest wznosić się ponad swoje niedoskonałości…, ALE!

    Zamierzam zgłębić WIEDzę tutaj zdobytą dla dobra Ludzkości 😀

    Chwała i Slava!

  • Chciałbym też zadać pytanie, w pewnym artykule stąd Nasza Wiedźma napisała, że “Stwórca nie bez powodu nadawał istotom takie a nie inne imiona” (mniej więcej w ten deseń, nie pomnę bowiem jakich dokładnie słów użyto) i stąd moje pytanie, dawniej wydumałem sobie i zaprojektowałem imię Voymir, nazwisko Griffitz, spodobało mi się, choć przy “chrzcie” (który jak już wiem nie jest pozytywnym zjawiskiem) rodzice nadali mi imię Cezary – czy powinienem był bardziej czuć się przywiązany do tego co zostało mi nadane, czy w zaiązku z powyzszym cytatem – czy ważniejsze jest to jak sam siebie określam?

    • Witaj Griffitz, jeżeli masz marzycielskie podejście do rzeczywistości to oznacza też ,że jesteś człowiekiem wrażliwym a ludzie wrażliwi to papierek lakmusowy społeczeństwa jak dalece odeszliśmy od delikatności wszechogarniającego dobra, pozytywnej fantazji i wewnętrznego dziecięcego piękna właściwego stworzeniom Światła. Istota rzeczy polega jednak na tym aby nie pozostawać jedynie w świecie fantazji ale realizować swoje marzenia,stać się kreującym zamiast naśladującym ten niski światek.
      Piszesz, że zbierałeś wiadomości ale też często porzucałeś obraną ścieżkę dla innej, ważne jednak że jesteś człowiekiem poszukującym zaglądającym pod podszewkę bytu.
      Być może wielu ludzi a także Ty nie zdawałeś sobie sprawy, że te poszukiwania duchowego miejsca ,Twojej duchowej tożsamości czyni Cię Człowiekiem czyli prawdziwą istotą Światła. Zapamiętaj choć pewnie już do tego doszedłeś sam, że jeżeli nie zaglądamy do naszej duszy ona się wyobcowuje i poddaje niskim wibracjom i ciemnym energiom. Jeżeli osadzamy się tylko w materii pracują w nas tylko trzy czakry a to oznacza, że nasza dusza jest spętana., zaś człowiek ze spętaną duszą nie jest w pełni istotą żywą.
      Te wszystkie lata zbierania wiadomości były Ci na pewno potrzebne, odrzuć tylko alchemika bo to wymysł masonów dla nieco bardziej ogarniętych gojów. Zapewniam Cię, że jeżeli wykrzeszesz w sobie cierpliwość zaczniesz medytować, to na prawdę możesz obudzić w sobie wielkie energie a te dają naprawdę ogromne możliwości wpływania na świat nas otaczający. Wiem, że jest to trudne bo trzeba z wielu rzeczy najpierw zrezygnować, a sztuka medytacji jest dla wielu trudna do opanowania, po prostu proś swoich przewodników duchowych i bądź otwarty na znaki, sny itd… a znajdziesz Twoje poletko Światła. Czego Ci z całego serca życzę

      W temacie run mogę wiele powiedzieć ale komentarz byłby za długi nasze sławjanskie były zaokrąglone ale te zwane nordyckimi też są na bazie naszych i mają bardzo starą energię, polecam Ci rozwój z zainteresowania w tym kierunku, napisze kiedyś o naszych sławjańskich

      Jeżeli chodzi o nadawanie imion to przy okazji chciałam przypomnieć byśmy nie demonizowali chrztu, on zaszkodzi jedynie wtedy jeżeli ksiądz jest rzeczywiście w energiach demonicznych a to nie zdarza się przecież często, oraz jeżeli powtarza jakieś frazy ze starego testamentu żyd.. Imię oczywiście było i jest bardzo ważne u istot Światła więc i u Sławjan, uważam że imię Cezary ma bardzo dobrą energię, w każdym razie nie obniża wibracji tak jak np. Dawid, dane dziecku sławjańskiemu. Z kolei Voymir jest to stare sławjańskie imię jeszcze sprzed narodzenia Jezusa i oznacza po prostu wojownika pokoju a co za tym idzie i Światła. Także śmiało możesz korzystać z obu imion kochany Cezary czy Voymir jak wolisz. Przesyłam Ci ciepłe sławjańskie pozdrowienia.
      Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

  • Dziękuję Wnuczko Sławiańskiej Wiedźmy, rozwiałaś całkowicie moje wątpliwości, mam pytanie, w gniewie któregoś dnia zeszłego miesiąca Zwyzywałem Szatana… coś nieopisanego musiało we mnie wstąpić, nie wiem czy nie wysłałem mu jakiegoś rodzaju złorzeczenia… Wspominałaś, że można owszem nienawidzieć strony zła, mówić z pogardą o nim, lecz nie można wysyłać mu energii, to było napisane w rozdziale Czym jest klątwa, lecz gdzie indziej napisalaś, że jeśli ktoś wyda walkę takiej istocie to z automatycznie ją wygrywa… Nie wiem czy dobrze rozumiem… Dziękuję Ci Wiedźmia Wnuczko za rozwianie mi moich wątpliwości… Bądź zawsze otoczona Światłem!

    • Kochany Voymirze, to że zwyzywałeś Szatana mogło wywołać jedynie jego protekcjonalny uśmiech lub wcale nie zwrócił na to uwagi,jest to prawa ręka Demona i on pojedynczo się nami jako ludźmi nie interesuje, to bzdury judeoreligii. Interesuje się nami globalnie jako dziećmi Światła. Nigdy nie pisałam, że z automatu wygrywa się z Szatanem, zawsze proszę by czytać ze zrozumieniem. Walkę wygrywa człowiek z podczepami, czyli diabelskimi mutantami najniższymi istotami zła w hierarchii demonicznej, je można przegonić mocą swojej dobrej energii. Natomiast istoty demoniczne to już wyższa liga i mimo, że one też należą do bardzo niskich kręgów Imperium Zła to mają wielką siłę w stosunku do człowieka ale one przychodzą gdy się je zawoła, potem odgonić je trudno. Szatan mógł walczyć z Jezusem czy jakąś najwyższą Wiedźmą czy Wiedem w historii Arjów ale my ludzie to nie jego, że tak powiem klasa. Nami zajmują się „wyrobnicy” demoniczni. Naturalnie jak nie ma się sił do walki ze Złem to się tych istot nie prowokuje. Chyba napiszę jeszcze bardziej dokładnie na ten temat. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Sława Sławjanom
      Wnuczka sławjańskiej wiedźmy

Dodaj komentarz