Księgi czarnych rytuałów I
Księgi Mojżesza od XIII – XXIIII
Wszystkie zagadnienia na podstawie Starego Testamentu Słowian, które rozpoczęłam publikować od 2016 roku były w większości tylko zwiastunami tematów, które będę w miarę możliwości rozszerzać i wyjaśniać, czyli będą miały swoją kontynuację w naszej gazecie My Słowianie oraz na naszej stronie.
W tym odcinku na prośbę sporej liczby osób spróbuję objaśnić czym są i dlaczego zostały napisane Księgi Mojżesza jak w tytule zaznaczyłam od trzynastej do dwudziestej czwartej. Co prawda miał być najpierw odcinek „Jak powstały rasy ludzkie” ale w związku z tym, że zainteresowanie tym tematem jest bardzo duże więc postaram się tę kwestię nieco rozjaśnić, oczywiście na podstawie STS.
Otóż wiele osób ma świadomości, że oprócz dwunastu ksiąg Mojżesza istnieje również ta dwunastka nieoficjalnych ksiąg przez niego napisanych, czy jak kto woli podyktowanych mu przez wiadome siły. Aczkolwiek jak i w większości podobnych mało znanych przypadków przekonano ludzi, że to tylko teorie spiskowe. Zazwyczaj taka propaganda działa, ponieważ zasugerowano nam, że wiara w podobne rzeczy to ciemnogród. Nie ulega więc wątpliwości, że bardzo dużo ludzi odżegna się wręcz od wiary ojców na przykład, aby tylko nie zaliczono ich w poczet rzeczonego ciemnogrodu.
Niemniej pomimo ukrywania tychże starożytnych manuskryptów (istnieją one rzeczywiście ale są znane jedynie w pewnych kręgach) czemu nie należy się dziwić, jako że nie zostały spisane przez żadne dziecko Adama.
Otóż czymże są te księgi tak skrupulatnie otaczane tajemnicą, w jednym zdaniu można je określić jako księgi czarnej magii, a nawet rzec „księgi najczarniejszej magii”na ziemi. Zapewniam wszystkich, że żaden z magów nie uruchomi tak ciemnych, nieznanych sił niszczycielskich jak ci z tej rasy dla których zostały owe księgi napisane.
Dla osoby postronnej byłyby one bardzo niebezpieczne, jednak nie z tego powodu są niedostępne, owa niedostępność nie ma celu chronienia mało wartościowej „trzody”, ale z powodu zawartego w tych księgach zapisu, który obiecuje temu, kto przeczyta ze zrozumieniem i czystą chęcią czynienia tego co w księgach zawarte oraz zastosuje do nakazów tam przekazanych, zasiądzie wśród „wybrańców wybranych wśród wybrańców” – po stronie elity oświeconych ciemnej strony mocy. Są też wyznaczone lata, dla ewentualnego czytelnika a więc jeżeli np. w epoce wodnika, taka zdeterminowana czynić zło osoba odszuka księgi i do nich się zastosuje musi wytracić ok. 6 miliardów ludzi, i tutaj jest iście diabelski haczyk – wytracana rasa jest nieważna.
Czyli bóg nienawistny i mściwy ofiaruje i swoje dzieci… ?
Zanim w przybliżeniu ale to bardzo, bardzo „dalekim przybliżeniu”, mniej więcej podam o czym każda z tych ksiąg mówi, przytoczę przykład rasy, która chciała wydrzeć dzieciom Kajina księgi Mojżesza i użyć je na własny użytek. Otóż był to lud Etrusków, o którym większość wie tyle, że lud ten słynął z wróżbiarzy i parał się czarną magią, żył on na terenie dzisiejszej Italii. Kim Etruskowie byli w rzeczywistości? Na pewno nie przybyli z Azji Mniejszej jak to opisywał Herodot, oni byli na terenach Italii od zawsze. Etruskowie to właśnie w pewnej części potomkowie ludu stworzonego przez Demona, który jednak się od niego odciął i dzięki Ariom przeszedł na stronę Światła (o tych istotach nie bardzo podobnych do ludzi ale łaknących światła, pisałam serii pt. Miejsca Mocy w Polsce).
Etruskowie przez pewien czas łączyli się z dziećmi Adama i Ewy a nawet w niewielkiej części z Ariami. Część ich wywędrowała po zwycięstwie nad siłami demonicznymi w kierunku terenów uważanych za ojczyznę starożytnych Majów i Azteków, według STS to ten lud dał początek tymże starożytnym nacjom. Inny ich odłam jednak pozostał na terenach właśnie dzisiejszej Italii. Jednak nazwę Etruskowie przyjęli bardzo późno a raczej im nadano to miano w rzeczywistości brzmiało ono jak Tyrrenowie, niemniej też tylko w przybliżeniu. Ich historia była bardzo interesująca więc na pewno powrócę do tego tematu.
Otóż właśnie Tyrrenowie nienawidzili się również bardzo z dziećmi Kajina toczyli z nimi wiele wojen, była to rasa jakbyśmy współcześnie określili jasnowidzów i umyślili sobie, że poprzez rytuały z tych ksiąg pozbędą się raz na zawsze tej nacji z Ziemi. Aczkolwiek jako jasnowidzący zdawali sobie sprawę, jak bardzo chronione są te „czarne księgi”, postanowili jednak poświęcić się w imię ludzkości, opracowali nawet sprytny plan i prawie im się udało. Największy wojownik i kapłan zdążył częściowo te księgi przeczytać, ale zostały ona odbite, spisał co zapamiętał, niestety nie wszystko, nie znał też zakończenia, a to akurat jest rzecz decydująca w tychże księgach.
Nałożona została więc klątwa przez dzieci Kajina na Etrusków za próbę posłużenia się księgami i gdyby plan się udał jak wcześniej zakładali Etruskowie – Tyrrenowie, może świat byłby dzisiaj inny. A tak niestety wspaniali budowniczy miast, mostów, akweduktów oraz ludzie na bardzo wysokim stopniu duchowego rozwoju, zostali wymazani z mapy narodów świata. Podwaliny pod ich kulturę dali im oczywiście Ariowie ale oni poszli dalej nie rezygnując z duchowości upiększali świat również praktycznie. Potem skorzystało z pozostałości po Etruskach imperium rzymskie, tudzież starożytna Grecja. Opracowania z dziedziny historii starożytnej wprowadzają nas w błąd nie informując, że i starożytny Rzym i jak i Grecja ze swoimi polis bazowały na kulturze etruskiej.
Straszna klątwa zaowocowała tworzeniem się rozłamów, pomiędzy państwami – miastami, tak doskonale zorganizowani Etruskowie zarówno pod względem politycznym jaki ekonomicznym przestawali się ze sobą rozumieć, tracili swoją lojalność z której tak byli dumni.
Skończyło się na tym, że przestali sobie na wzajem pomagać, patrząc obojętnie jak padają pod ciosami wrogów ich bliźniacze miasta, sprawiało to wrażenia jakby ktoś zahipnotyzował nagle cały naród, czy wyssał z niego życiodajną energię.
W ostatnim etapie działania klątwy, demony zagnieździły się wśród ludu etruskiego na dobre. Ten lud był znany z cudownych radosnych rzeźb ale pod koniec swojego istnienia potrafił tworzyć tylko podobizny demonów, i inne mroczne a wręcz przerażające postacie. Być może dlatego do naszych czasów nie przetrwał obraz radosnej, uduchowionej i szlachetnej nacji, jedynie ponurych znawców czarnej magii. Według STS po klątwie Tyrrenowie nie byli już sobą, zaciążyło nad nimi demoniczne fatum, zostali nawiedzeni nawet sukcesywnie zmieniał się ich wygląd. Poczęli zachowywać się jak samobójcy, nie chcieli w tej formie dalej przekazywać życia, bowiem kiedyś wyszli z ciemności ku światłu a chcąc wyrugować swoich wrogów i jednocześnie wrogów świata i pokonać ich, ich własną bronią sami wpadli w pułapkę zła. Po prostu przeliczyli się z siłami.
Od czasu do czasu można przeczytać o Włochach, którzy twierdzą jakoby pochodzili od Etrusków, jednakże mijają się z prawdą, ponieważ wedle STS w epoce augustiańskiego Rzymu wymierali ostatni jasnowidzący etruscy jak i reszta nacji, do dzisiaj nie przetrwał nikt. Jeden z ostatnich jasnowidzów etruskich ostrzegał Cezara, że lichwa szykuje mu śmierć rękami najbliższego przyjaciela Brutusa. Zapewne nie wszyscy wiedzą z oficjalnej historii, że Juliusz Cezar chciał wyrzucić lichwę z Rymu i zakazać na każdym kroku czynionych ofiar krwi, gdzie nierzadko pozbawiano życia też i rzymskie dzieci, choć zazwyczaj ulubionymi ofiarami były dzieci niewolników z północy. Juliusz Cezar nie uwierzył w ostrzeżenie etruskiego jasnowidzącego Spurinny, ogólnie znana była przecież nienawiść Etrusków do rasy lichwiarzy. Zapłacił więc za to życiem a Rzym od tej pory również powoli acz nieuchronnie staczał się po równi pochyłej.
Wracając do przegranej Etrusków, którzy mieli wedle swojego mniemania dobre intencje ale nieumiejętnie posłużyli owymi księgami.
Stało się tak za przyczyną nie przywiązywania wagi do detali, które „Pan” wprowadził do rytuałów na swoją cześć. W miarę zagłębiania się ponoć w te księgi, wymaga się od czytającego czy uczącego się treści tam zawartych niezwykłej uwagi i skupienia, nie należy samowolnie zmienić nawet pozycji literki i z matematyczną dokładnością realizować polecenia „Pana”. Nie na próżno ostrzega ludowe przysłowie, że diabeł tkwi w szczegółach.
Otóż oni po pierwsze nie poznali księgi dokładnie, czyli nie byli w stanie dokładnie pewnych rytów przeprowadzić jak było zalecone a po drugie wycofali się z wymordowania zalecanej ogromnej ilości ludzi różnych ras. Zalecenie było na tamte czasy takie: Etruskowie mogli wyniszczyć dzieci Kajina ale za to zobowiązani byli złożyć trzynastokrotną ofiarę z ludzi innych ras, czyli „transakcja wiązana”.
Księgi od trzynastej do dwudziestej czwartej, są nie tylko spisem i opisem rytuałów poświęconych Panu. Zawierają jasno sprecyzowane groźby i kary w razie niesubordynacji tej osoby, czy nacji, która jest poświęcona „Panu”. Zawierają dokładne wytłumaczenie mechanizmów działań aprobowanych przez Pana, a także opisy niektórych światów stworzonych przez Pana dla wybranych, po ziemskiej śmierci. Wyraźnie objaśniają kto dostąpi tego czy tamtego zaszczytu, kto ewentualnie powrotu w następnych wcieleniach na ziemię. Objaśniają jak przy pomocy negatywnych energii czynić sobie ziemie poddaną wraz z przyrodą i wszystkim co na niej żyje czyli również człowiekiem.
Jedna z ksiąg jest jakby kolokwialnie powiedzieć blokiem reklamowym demonów erotyki, każdy poproszony odpowiednio demon prezentuje próbkę swoich możliwości dla „zasłużonych”. W innej są instrukcje jak walczyć z aniołami światłości a nawet jak porwać się na Boga. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to nawet zabawnie ponieważ używam do opisu jak najprostszego języka nie wchodząc w mroczne interakcje, ale zapewniam, że już sama głębsza analiza energii opisu jest przygniatająca. Staram się pokazać to od strony bardziej powierzchownej, bo nawet minimalny wgląd w te sprawy zmienia przeciętnego człowieka, a to nie jest nikomu zalecane. W następnej części nieco dokładniej opowiem o czym traktują mniej więcej te księgi po kolei.
W chwili obecnej można zauważyć ogromny wzrost zainteresowania ezoteryką i nie zgadzam się z głosami jakoby było to coś nagannego, natomiast zalecana jest ostrożność i nie polecam nikomu wchodzenie w czarne rytuały, nie będę wysilać się na truizmy jak bardzo to niebezpieczne, bo to po prostu nie jest domena Słowian i tyle. My mamy swoje rytuały, które umiejętnie wykorzystane również mogą nam pomóc.
Słyszałam także, że są osoby poszukujące owych trzynastu ksiąg Mojżesza, bardzo bym przed tym przestrzegała, jest mało prawdopodobne, że komuś mogło by się udać do tego dotrzeć. Natomiast wyciągnięte są na pewno stamtąd bardzo niebezpieczne rytuały, tylko po to aby naiwnemu zaszkodzić. Nie radziłabym „kupować” czy poddawać się rytuałom niesłowiańskim.
Jako, że wchodzimy w nowy rok, pragnęłabym ten dosyć przyciężki temat zakończyć nieco z humorem choćby i czarnym. Przytoczę więc historyjkę z dreszczykiem ale raczej zabawną, którą znam od dzieciństwa. Oto jak mniej więcej brzmiała opowieść naszej sąsiadki, która zmarła w wieku 95 lat dwa lata temu. Jej Ojciec jeździł jako młody człowiek również tak jak i wielu z nas obecnie, przed wojną na tzw. saksy do Niemiec. Nie był to człowiek z fantazją więc podjął się najprostszej pracy a po fajrancie z kolegami chodził do karczmy na piwko. Pracował bardzo ciężko odkładając każdy grosz ale sytuacja w domu jakoś wybitnie się nie poprawiała.
Kiedyś siedział w tej karczmie i dumał nad piwkiem co by tu wykombinować by jeszcze poprawić byt rodziny, nie było dużego ruchu więc wdał się w pogawędkę z właścicielem, który to kiedyś mieszkał w Polsce i znał jako tako język. Właściciel zaproponował mu parę książeczek które jak twierdził zmienią jego życie. Za niewielką jak twierdził sumę trzech wypłat z góry. Objaśnił mu też zasady korzystania z tej literatury, przez pierwszy tydzień każdą miał czytać od tyłu, następny tydzień wspak itd. Natomiast dokładnie po dziewięciu tygodniach należało zapalić dziewięć czarnych świec i zasłonić czarnym papierem okna i powtarzać wersy z pierwszej książeczki napisane tłustym drukiem.
Chłopina się nieźle namęczył bo książeczki jak twierdził były w jakimś starożytnym języku a on ledwie po polsku sylabizował, no ale czego się nie robi dla ewentualnej kasy. W dziewiątym tygodniu uczynił jak mu karczmarz nakazał paliło się dziewięć świec, okna były zasłonięte on natomiast czytał wersy wytłuszczone. Rzecz jasna wszystko odbywało się nocą, nasz bohater zaś zaczął odczuwać nieokreślony niepokój i nie bezpodstawnie, bo przez dziurkę od klucza wsunęła się mała czarna figurka. Pomimo strachu przyjrzał się zdumiony małemu gościowi, który na początku wyglądał zupełnie niewinnie ale kiedy „bambo” zaczął rosnąć facetowi napędziło to takiego strachu, że wyskoczył razem z oknem, przedtem rzuciwszy wszystkie książki w intruza.
Naturalnie poprzewracane, płonące świece, nagromadzona duża ilość papieru spowodowała pożar, jedynie wrzask wyskakującego przez okno człowieka uratował resztę pomieszczeń a może i ludzi tam przebywających. Afera skończyła się stratami finansowym, należało pokryć właścicielowi kamienicy szkody po pożarze, nie obyło się bez przesłuchań na policji a także utraty pracy. Natomiast kiedy udał się z pretensjami do karczmarza ten chytrze zapytał, czemu nie zasłonił również i dziurki od klucza czarnym papierem.
Opuszczał saxy zrujnowany, żegnany docinkami kolegów, którzy twierdzili, że nasz bohater tak źle czyta, że aż sam diabeł tego nie zdzierżył i przyszedł mu dać nauczkę. Po powrocie na ojcowiznę jeszcze ksiądz nałożył mu jako pokutę pielgrzymkę na piechotę do Częstochowy. Ta akurat rzecz miała dobra stronę, bo tam poznał swoją przyszłą żonę – w dodatku ładną i dosyć zamożną. Jednak kiedy jego córka próbowała sugerować mojej babci, że jej ojciec mógł mieć do czynienia z księgami Mojżesza, to ta odpowiadała niewzruszenie, że tamte książeczki miały tyle wspólnego z tymi „szacownymi księgami” co jej modlitewnik z amerykańskimi romansami.
Wnuczka słowiańskiej wiedźmy