Bóg i Kraina wiecznej szczęśliwości

Jak powstała owa kraina popularnie zwana niebem i dlaczego nasz Ojciec Stwórca postanowił powołać do takich czy innych celów wszystkie istoty Światła  w tym też  człowieka ?

STS przedstawia to dzieło tworzenia przez naszego Boga w sposób dostępny dla nas będących w energii ziemi, w innych kręgach dysponujemy wyższym stopniem świadomości więc wtedy będzie to dla nas o wiele bardziej zrozumiałe. Tam bowiem uzyskujemy tłumaczenie dzieła Stwórcy na wyższym poziomie. Opis który Wam przedstawię jest oczywiście bardzo powierzchowny i pisany jak najprostszym językiem, po to aby każdy czytający potrafił bez problemu pojąć sens dzieła stworzenia i Boga.

Otóż STS zaczyna od momentu kiedy z kilku nieograniczonych niczym bo nie mających początku ani końca ale drzemiących jakby i pławiących się we własnej idealnej doskonałości potęg Światła wyłoniła się jedna, która nie chciała sama dla siebie korzystać ze skarbów, które posiadała (pojęcia „początek” i „koniec” tak jak je obecnie rozumiemy należą do pojęć obowiązujących tylko  na ziemi). Potęgi te niczego nie pragnęły ponieważ wszystko posiadały, więc żyły jakby same dla siebie w swojej nieograniczonej wspaniałości. Jedna z nich jednak  zapragnęła dzielić się miłością i kreować, korzystając z mocy nieograniczoności i nieskończoności. Tą Potęgą był nasz Ojciec Stwórca, jego bratnie Potęgi przyglądały się Jemu z aprobującą życzliwością i miłością, same nie wykazując  jednak chęci uczestniczenia w tym dziele.

Nasz Ojciec był Potęgą i Potęga była w nim ale on też był ponad Potęgą On i Potęga to jedno a w Potędze było mnóstwo życia. Można to tłumaczyć, że było to jakby miejsce wypełnione energią Boga osobowego ale zamknięte , mające cudowne życie ale nie na zewnątrz tylko wszystko pozostawało w tej Potędze. Istoty miały swoją osobowość ale napędzane były tylko energią Boga Światła.

Nasz Ojciec zaczął więc tworzyć, stwarzać, kreować i budzić ze słodkiego marazmu istoty będące od zawsze wewnątrz Jego Absolutu. Jego miłość do stworzeń przez Niego wykreowanych jest przeogromna, bo nieskończona. Nie chce się rozstawać nawet z istotami pogubionymi i tymi, które Go zdradziły, żadnego stworzenia nie przekreśla i nie odrzuci, jeżeli tylko wyrazi ono chęć dążenia ku Światłu. Jego miłość odzwierciedlała się w Jego synu, który jak mówił knotka ledwie tlącego się nie zgasi, przygiętej trawki czy źdźbła nie zadepcze itd…

Pozwolę sobie na małą dygresję, otóż kiedy byłam małą dziewczynką zadawałam babci pytania czy przypadkiem  bratnie potęgi nie zarzucały naszemu Ojcu, że tą kreacją narobił sobie tylko zmartwień i kłopotów. Mógł przecież również jak one rozkoszować się szczęśliwością samą w sobie a nie  obarczyć się problemami i walką z siłami Ciemności oraz stwarzaniem nieba i światów. W dodatku  jeszcze zdecydował się ryzykować najpierw dla swoich ukochanych Archaniołów(bogów) a potem dla człowieka, który już wtedy w oczach małej dziewczynki nie był chyba godny aż takich zabiegów, bynajmniej tak mi się wtedy wydawało.  Usłyszałam na te zarzuty odpowiedź, która mnie zdziwiła – otóż babcia rozwiała moje wątpliwości stwierdzając, że wręcz przeciwnie ma On szczery szacunek i podziw swoich bratnich potęg. Gdyby istniała w tamtym świecie zazdrość zapewne te potęgi pozazdrościłyby naszemu Ojcu fantazji i brawury w jakiś sposób łączonych z ogromnym poświęceniem dla tego wszystkiego co stworzył z miłości.

Eksplorowanie rejonów zła , które to „wyczyny” naszego Ojca były w jakiś sposób dla nich niepojęte, były też czymś wyjątkowym. Przekładając to na ziemski język nasz Trójgłowy Bóg jest w ich pojęciu kimś w rodzaju „kamikadze”, oczywiście takim który nigdy nie umiera, komandosem a nawet awanturnikiem ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. My jako ludzie nie możemy sobie wyobrazić jakim wyczynem było wyjście poza przysłowiową strefę komfortu jednej Potęgi spośród nich i tego prawdopodobnie nigdy nie zrozumiemy w pełni będąc nawet w tej najwyższej Świadomości.

Naturalnie, Trójgłowy Bóg jest ogromnie wielostronny i emocjonalny niemniej jest też niezwykle odpowiedzialny i poważny kiedy to jest konieczne, przy tym jest też wspaniałym strategiem, bo że jest cudownym artystą i pełnym fantazji kreatorem to już wiemy. Nasz  Bóg ma przeogromne poczucie humoru i niezwykłą lekkość, nie ma nic wspólnego z osobnikiem przedstawianym na obrazach przez judeoreligię czyli kogoś o wyglądzie psychopaty z rozwianą brodą, który czyha kogo by tu dopaść. Jego Syn miał również to cudowne pełne mądrości a jednocześnie lekkości, poczucie humoru ale niestety w religii katolickiej przetrwała tylko Jego martyrologia.

Wracając do powstawania Krainy Światła jak zrozumiałam część bogów czy jak kto chce Archaniołów była z naszym Ojcem od zawsze, drugie z kolei kreował i dążył do tego aż powstało idealne miejsce takie jakie sobie założył. Pragnął bowiem by mogły w nim przebywać wszystkie ukochane przez Niego istoty, z którymi dzielić mógłby się wszelkimi wspaniałościami i otaczać nieskończoną miłością oraz  szczęściem.  W naszym ludzkim pojęciu rozumiemy to jako obietnicę definiowaną „ ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało…” . Możemy rozumieć to w taki sposób, że jakkolwiek wysoko podniósł by się poziom życia na naszej planecie nie osiągnie nigdy ani ułamka tamtego cudownego świata.

Dla nas żyjących w energiach demonicznych niestety pozostaje odbieranie tej cudownej nieskończoności w stopniu ogromnie zaburzonym. W związku z tym poruszamy się  jakby we mgle aczkolwiek staramy się kreować tutaj swoje para – szczęście na swoją własną modłę, które nie miało by miana szczęścia nawet w pierwszym kręgu. Ziemia jak już w jednej z wcześniejszych części o kręgach napisałam jest szkołą przetrwania i to szkołą pozbawioną logiki przez siły ciemności, które tutaj mają sporo do powiedzenia.

Stwarzanie rzeczywistości Nawiji jak określa się to w oparciu o język starożytnych Słowian, które to określenie przyjęło się bardzo późno, ponieważ staro-aryjskie brzmiało w przybliżeniu Kraina wiecznej szczęśliwości – dom Ojca, trwało bardzo długo i  nie ma nic wspólnego z przekazanym nam przez żydowski stary testament, opcji jakoby najpierw był chaos. Prawdopodobnie pomniejszy demon był władcą jakiegoś wycinka chaosu, mam nadzieję że czytelnicy domyślą się o jakim  demonie jest tutaj mowa.

Nasz Bóg Trójgłowy Stwórca wyszedł z idealnej uporządkowanej, przecudownej Potęgi Światła, do której my dążymy poprzez wszystkie kręgi i światy. Mamy bowiem mnóstwo innych światów, niektóre z nich dane są jakiejś części istot pogubionych poprzez wojny Lucyfera ze Swarożycem,  inne są znów przeznaczone dla zbierania tych  czy innych doświadczeń przez różne istoty Światła, wreszcie są światy dla istot demonicznych , które z otchłani uratował Jezus itd… . Nasz Ojciec dał te światy swoim ukochanym stworzeniom aby i one mogły się rozwijać przez kreację ponieważ nie chciał wracać do początków swojej aktywności, kiedy to rozkoszowano się dla rozkoszowania, czy szczęścia samego w sobie. On po prostu pragnął rozwinąć w nich boskość ale boskość nie stanu nirwany, tylko boskość nieskończonego tworzenia dającego nie tylko cudowne szlachetne cele do realizowania ale również jakby to po ludzku nazwać uczucie „boskiej adrenaliny”.

Zapewniam za STS, że Bóg w judeo-katolicyźmie to Bóg z krzywego zwierciadła, według tej tej religii dążymy do Niego, bo nie mamy innego wyjścia cytując za św. Augustynem „ do kogóż więc pójdziemy ?”. Ta religia i nie tylko ta, raczej odpycha od Boga aniżeli do Niego przyciąga. Nasz Ojciec nie czyni sobie na ziemi taniej reklamy jak Demon, ponieważ zna swoją wartość, tak możemy określić Jego postawę w ludzkim języku, ale   każda decydująca się zejść tutaj dusza ma Jego boskie DNA, więc nawet jeżeli potraci Światło to nadal będzie do Niego tęsknić. Dał nam też swój Testament abyśmy mieli orientację w tej demonicznej mgle życia, niestety i ten złe siły ukryły przed nami, parafrazując na własny użytek mnóstwo spraw aby przekazać je ponownie tyle, że  sfałszowane. W praktyce z prawd Bożych religie uczyniły farsę, do której dali się przekonać nawet ludzie światli.

Przekazano nam najpierw starotestamentowy obraz rzekomego boga a w rezultacie mściwego i ograniczonego, pozbawionego charyzmy indywiduum, które w praktyce nie jest bowiem bogiem wszystkich ludzi, tylko grupki wybranych. Czyli możemy rozumieć na podstawie testamentu żydowskiego, że Bóg to kacyk jakiejś wybranej sitwy a nie ponadczasowa Potęga.  Aczkolwiek Jahwe może być Bogiem żydów, tyle że z innych energii, które z naszą nie mają nic wspólnego, wręcz przeciwnie jest to nasz wróg a nie bóg.

Po tej dygresji wrócę jeszcze do zamysłu stwarzania, które jak już wyżej napisałam za STS, było umotywowane wielką miłością, którą chciał obdarzać nasz Bóg. Można nawet posunąć się do stwierdzenia, że pragnął zarazić miłością i Światłem jak największą ilość stworzeń przez siebie wykreowanych. Nasz Ojciec aż kipiał z chęci tworzenia nowych obywateli imperium  Światła i  rozszerzania wpływów tego imperium oraz tchnięcia w niego sił żywotnych działających na najwyższych obrotach.

Wiemy już, że Potęgi Światła były to idealne pod każdym względem byty Światła, IDEALNIE UPORZĄDKOWANE   BEZ  KRZTY  CHAOSU. Były to jednak jak już wyżej stwierdziłam potęgi same w sobie, które niczego nie potrzebowały, ponieważ posiadały absolutnie wszystko, nie mogły niczego pragnąć ponieważ żyły w samospełniających się pragnieniach czyli reasumując były to potęgi kompletnie spełnione same w sobie. Oczywiście w ich jakby powiedzieć obszarze pulsowało przepiękne życie,  nie wykazywały one jednak  chęci eksploracji na zewnątrz. Oczywiście określenia wewnątrz i zewnątrz są określeniami ziemskimi, a co za tym idzie  w stosunku do pojęcia Boskiej transcendencji czy transcendencji Absolutu, określeniami umownymi. W opisie tych Energii jestem zmuszona często używać określeń umownych ponieważ w tym ciele nasze rozumowanie nie wykracza poza trzy wymiary, czyli jest bardzo ubogie pod tym względem.

Zaznaczam, że te Potęgi nie były magmą pełną pulsujących świetlnych kuleczek, jak często wprowadzają nas w błąd rzekomi jasnowidzący. Kuleczki i koła mogą być uważane za idealne figury na ziemi, natomiast skoro mówimy o Absolucie to miał on chyba logicznie rzecz biorąc więcej fantazji aniżeli świetlane kuleczki, które może przecież stworzyć również człowiek w swoim ziemskim wcieleniu.

Wiemy jednak tyle, że mieszkańcy tych bytów byli połączeni ze sobą w sposób idealny, ich piękno nie jest natomiast możliwe do opisania dla nas w tej chwili. Najprościej można to wytłumaczyć, że oni tworzyli Potęgę a potęga tworzyła ich, jednak Potęga była ponad nimi.

Z takiej to potęgi wyłonił się nasz Stwórca, odkrywca kreator, twórca, artysta, a jednocześnie dysponujący siłą i twardością nie do pokonania, będący zarazem Ojcem i Matką, istotą pełną nieograniczonej pięknej miłości, współczucia, delikatności i wrażliwości ale z drugiej strony  przywódca będący jednocześnie komandosem, nie znającym pojęcia lęku, mistrzem pozytywnej brawury.  Można też użyć w stosunku do naszego Ojca nieco frywolnego określenia ziemskiego takiego jak macho ale w dodatnim znaczeniu ponieważ swojej towarzyszki nie wykreował tylko zdobył od innej Potęgi Światła, oczywiście w pokojowy sposób, te Potęgi nigdy nie walczą z sobą. Był to jedyny raz kiedy zakłócił idealny spokój swojej bratniej potęgi i zaproponował wspólne bycie wybranej przez siebie mieszkance tej potęgi, co było niezwykle trudne jak opowiada STS, ale dokonał tego bo tak chciał.

Nawet biblia gdzieś tam pisze coś w rodzaju „byłam z Tobą przed wszystkimi, przed wszystkim stworzeniem, igrałam dla ciebie i śpiewałam”. Nie jest to dokładny cytat ale przypomina słowa z STS, kiedy jedyna niewiasta wybrana przez Boga Ojca mówi do niego pełnymi miłości słowami o tym jak dał jej drugie życie i ona była z nim zawsze,  a także  będzie zawsze, bo przecież była już wtedy obok Niego gdy porywał się na swoje wielkie dzieło stworzenia. Była z nim  wtedy gdy, nawet Potęga, z której wyszła zadeklarowała jedynie życzliwą akceptację dzieła naszego Stwórcy ale nie pomoc. Nie możemy twierdzić jednak, że te Potęgi były egoistyczne, niemniej oprócz naszego Stwórcy żadna nie była gotowa wyjść poza swoją strefę komfortu.

Jeżeli zaś chodzi o stworzenia będące w obrębie Potęg, to wiadomo, że część  Archaniołów(bogów) już istniała, istniał na pewno tzw. Złoty Bóg o wyjątkowej sile i urodzie, później przemianowany na Słonecznego Boga Słowian. W katolicyzmie znany jako Michał Archanioł, natomiast aniołowie czyli drugi krąg bogów zostali wykreowani. Używając określeń  w stosunku do istot transcendentalnych takich jak wyjątkowa siła mam namyśli nie tylko „budulec świetlny” z jakiego dany bóg powstał ( na podst. STS można wnioskować, że są owego budulca różne rodzaje) ale również rzeczywistą siłę inaczej zwaną mocą, które to pojęcie w świecie ziemskim nie istnieje lub jest pojmowane jako jedynie ułamek definicji mocy, choć mogą być też jej przebłyski np. u niektórych istot na ziemi.

Reasumując Potęgę zamieszkiwały prze-szczęśliwe istoty ale działały one na zupełnie innych zasadach aniżeli po wykreowaniu Nawiji, mówiąc kolokwialnie – po  rewolucyjnych zmianach naszego Ojca.

Na zakończenie chciałabym uświadomić czytelników, że być może opisy mogą się wydać w jakiś sposób niewydarzone czy wręcz śmieszne jak np. przyrównanie Boga do kamikadze czy macho ale nie dysponuję odpowiednim zasobem słów by Wam przybliżyć idealnie  istotę  istotę naszego Trójgłowa, więc proszę o zrozumienie.

Część następna wkrótce.

Wnuczka Słowiańskiej Wiedźmy

Dodaj komentarz