Wizja ku pokrzepieniu serc III
Gdzie Arjowie, gdzie ?
Może tylko się prześnili,
i kolory pogubili
i zostali w śnie.
Ale ich wielkość przetrwała tak
jak światło umarłych dawno gwiazd
Znów w górę wzbił swój lot Feniks Białopióry
Potęgą skrzydeł szarpie wiatr,
budząc Arjów by zburzyli stary świat.
Trzecią część wizji rozpocznę od rozmów z wiedźmami i wiedem, muszę też zaznaczyć że czułam się traktowana jak osoba dorosła a dokładnie tak jak równa statusem potężnym energiom, których ja „kamienne dziecko”nawet ułamka nie byłam w stanie zrozumieć.
Na przykład nie mogłam pojąć jak wiedźmy mogą ogarniać i to w krótkim czasie te miliardy istnień na wszystkich planetach więc one przyrzekły, że przekażą mi to w snach ponieważ mój umysł ani to Światło które posiadam w duszy na moim ziemskim poziomie by tego nie pojął.
Wiedźmy były na nasze ziemskie obliczenia w tzw. średnim wieku, aczkolwiek ich wygląd o tym nie mówił dla mnie były wszystkie świeże i przepiękne. Dopiero później nauczyłam się mniej więcej odróżniać wiek Arjów, były to po pierwsze nieco inne energie a po drugie z wiekiem lekko ciemniała ich karnacja i byli nieco wolniejsi ale nie można tego absolutnie przyrównać do współczesnej słabości i bezradności starego człowieka.
Od wiedźm i wieda, którego bardzo polubiłam dowiedziałam się mnóstwa rzeczy o planetach, niektóre dane było mi potem odwiedzić. Zanim przejdę do skrótowego przekazu informacji chciałabym opowiedzieć śmieszna historyjkę.
Otóż w trakcie rozmowy (bardzo dowcipnie prowadzonej przez wieda ze mną) zaproponowałam mu spontanicznie abyśmy pograli „w łapki” tak jak to robił mój tata na ziemi. Jednak zaraz się wycofałam mówiąc do niego, że on i tak wygra bo przecież z góry wszystko wie. Wied więc zaproponował mi, że zejdzie do moich energii to będziemy tak jak równy z równym, oczywiście pokonałam wieda. Niemniej zauważyłam, że po wejściu w tzw. moje energie wiedun zmienił się na twarzy, więc to ja zakończyłam grę bo wyczułam jego dyskomfort.
Później wied powiedział, że w moich energiach cały czas się dusił i brakowało mu powietrza, my oczywiście tego na ziemi nie odczuwamy, bo dostosowaliśmy się budową do tych energii przedpiekla.
Bałam się czy wied nie zbrzydnie po tym zejściu w niskie energie ale uspokoił mnie ze śmiechem, że jego bliźniaczy płomień i tak go będzie kochał. Jego żona była także wiedźmą naczelną i widać było, że to oni oboje mają najtrudniejsze zadania do wykonania, bo ich energie były najpotężniejsze.
Teraz przekazuję tylko informacje skrótowo jak obiecałam. Otóż planet było kilkanaście, dokładnej liczby nie zapamiętałam ale było to pomiędzy 17 a 19, z tego osiem było zasiedlone samymi Arjami. Inne zaś planety były zasiedlone rasą błękitną(współcześni Chińczycy), rasą żółtą(rasa żółta całkowicie wyginęła) było jeszcze sporo innych odcieni ale już o mniejszej liczebności.
Nie było tylko rasy czarnej, co by się pokrywało z tłumaczeniem STS, że ta rasa wywodzi się od Chama syna Noego. Noe przeklął swojego syna Chama za to, iż ten krytykował go za pijaństwo i nieobyczajność. Pisałam o tym w artykule pt. Jak powstały rasy przed ok. dwoma laty, postać Chama jest przedstawiona bardzo pozytywnie czyli zgodnie z prawdą, a nie jak w żydowskim testamencie, gdzie ukazuje się go w bardzo złym świetle.
Dwie ogromne planety, które wydawały mi się lekko w melonowatym kształcie, było to jednak tylko złudzenie, zasiedlone były przez rasę Kajina, która jak mi powiedziano miała aktualnie kłopoty z rozrodczością.
Zostałam też poinformowana, że Ariowie nie prowadzili ze sobą ani z sąsiednimi rasami wojen, jedynie z dziećmi kajina, nawet jak nie prowadzili to mieli się ciągle przed nimi na baczności.
Pokazano mi parę jakbym to dziś określiła filmików dokumentalnych z historii stosunków między Ariami a dziećmi kajina.
Wiedźmy mi opowiadały, że na rajskich planetach, gdzie mieszkali pierwsi ludzie pochodzący od Adama i Ewy, nie trzeba było używać niczego do przekazów na odległość ponieważ na życzenie obrazy pojawiały się przed oczami. Niestety po spaleniu tamtych planet przez dzieci kajina, już w energiach, które moja babcia określała jako plejadiańskie, i gdzie ja prawdopodobnie przeżywałam swoją przygodę zwykły człowiek zatracił tę umiejętność, jednak posiadały ją nadal wiedźmy, ale kontaktować się z narodami, musiały się już za pomocą wynalazków.
Aczkolwiek jak mi tłumaczyły wszystkie wynalazki dawały tutaj ludziom energie planet i ich zasoby, należało to wszystko jedynie umiejętnie połączyć i wykorzystać.
A więc jeżeli chodzi o ekrany jak to po ziemsku nazwałam to były one wykonane z pewnych rodzajów kamieni szlachetnych, które roztapiane do pewnej konsystencji stawały się przekaźnikami przez to, że wyłapywały energie i ułatwiały kontakt międzyludzki a także pokazywały to co działo się w rejonach niezaludnionych czy w światach zamieszkałych tylko przez zwierzęta. Czyli coś w rodzaju współczesnej telewizji z tym, że tam nie było kłamstw ani indoktrynacji.
Czyli wszystko wzięte było tutaj z natury, tak samo jak „szklane statki”, które nie były w dotyku jak ziemskie szkło, ale wykonywano je z materiału, który pracował jak dzisiejszy komputer, oczywiście na niewyobrażalnie wyższym poziomie, bo ludzie nie znali wówczas katastrof.
Nie potrafili sobie wyobrazić jak im opowiadałam o wypadkach samochodowych czy lotniczych, a już w ogóle nie rozumieli jak można mieć trudności z przenoszeniem się na inne planety i wręcz przerażenie wywołało jak opowiadałam, że my jesteśmy sami na naszej planecie ziemia a inne planety są puste.
Dopiero zrozumieli jak wiedźmy im to wytłumaczyły, że ziemia, z której ja pochodzę jest ostatnim przyczółkiem ludzkości i w tych energiach nastąpi ostatnia rozgrywka zła z dogorywającym dobrem.
Przeciętny Arja nie mógł też zrozumieć, że my mieszkamy na tej samej planecie co dzieci kajina i często nie potrafimy ich rozpoznać, to było dla niego szokiem.
W tamtych czasach było to niemożliwe, ponieważ dzieci kajina różniły się wybitnie od Arjów i innych ras, przede wszystkim ta nacja nie przekraczała 2m 20 centymetrów wzrostu .Włosy mieli czarne ale bez blasku za to często kręcone lub jak się określa kędzierzawe, większość miała takie włosy jak dzisiejsi czarnoskórzy.
Natomiast posiadali palące spojrzenia, czasem mieli czarne oczy z czerwonym błyskiem i ci pomimo wyjątkowo demonicznej urody byli bardzo przystojni a kobiety bardzo piękne zaś inny odłam miał gadzi kolor oczu czyli żółtawy i ci mieli mało ciekawą urodę, ich kobiety były prawie wszystkie mówiąc kolokwialnie na przysłowiowe „jedno kopyto” ja np. nie potrafiłam ich rozróżnić.
Nietrudno było zauważyć wówczas, że to dzieci Demona, chłód i brak uczuć oraz przebiegłość była wypisana na ich twarzach, ich wygląd mnie przeraził tak bardzo, że wied zdecydował, że to koniec pokazu, ja oczywiście nie protestowałam. Niestety współcześnie jak się sami nie przyznają to rozpoznać ich można często tylko po energiach a tę umiejętność posiada nie każdy z ludzi.
Wiedźmy powiedziały, że do moich czasów przetrwa rasa o gadzim spojrzeniu, rasa z czerwonym ognikiem w oczach zostanie przez nich wybita w następnych wojnach. Zostanie wybita przez wiedźmy rytualnie tak aby się nie mogli reinkarnować.
Samo zabicie dziecka kajinowego nie było rozwiązaniem na dłuższy czas, ze względu na inkarnacje. Wiedźmy potwierdziły, że Arjowie się nie reinkarnują, przychodzą dotknąć zła tylko ciągle nowe dusze oczywiście na własne życzenie.
Jeżeli chodzi o wodę to była ona w setkach kolorów, strumienie szeptały, pogwizdywały, szemrały cichutko, a nawet pośpiewywały. W rzekach woda była zazwyczaj srebrnawa lub seledynowa, natomiast oceany miały już różne kolory w zależności jaka to była planeta. Klimat był ciepły na tej planecie, której przebywałam ale powietrze było bardzo rześkie z gamą różnych zapachów dla mnie po prostu rajskich.
Czymś nie do opisania były wodospady ze swoimi kolorowymi wodami i zapachami, które z piany tworzyły różne fatamorgany i raz były to przeróżne kwiaty innym razem figury zwierząt albo bajkowe miasta. Trudno jest mi to wytłumaczyć ale planety współgrały z ich mieszkańcami, energia tych planet była żywa jak ludzie je zamieszkujący.
Domy były budowane z kolei również z przejrzystego kamienia, który połączono z takim aby reagował na światło czy dotyk, a więc raz domy były jakby przeszklone a jeżeli komuś przeszkadzało światło czy to słońca czy księżyców zmieniał kolor ścian na matowy lub w innym kolorze na życzenie swoje czy rodziny muskając odpowiedni wmontowany szlachetny kamyk, który był kompatybilny z materiałem z którego budowano domy. Czyli to co wydawało mi się na początku oknami było po prostu pozostawionymi miejscami aby wpadało tam światło księżyca w takim a nie innym natężeniu. Na inny dzień te „okna” mogły być „zrobione” w innym miejscu domu, lub cały dom mógł być przeszklony.
Tamtejsi Arjowie nie gotowali potraw, natomiast je przetwarzali na rożne sposoby, nie widziałam nigdzie kuchenek.
Natomiast stół przeznaczony do spożywania pokarmów był ogromny i przez jego środek biegł pas i tam stawiało się garnki, oczywiście ja te pojemniki różnego kształtu nazwałam garnkami. I te garnki zależnie jaki kamyczek w nich wmontowany się musnęło przygotowywały pokarm według życzenia, oczywiście przedtem trzeba było włożyć odpowiednie produkty. Co robili zazwyczaj rodzice lub dziadkowie jeżeli akurat mieszkali razem.
Nie była to zbyt prosta czynność, bo trzeba było tak dopasować składniki aby jedzenie było pyszne.
I na przykład jeden garnek przygotowywał pokarm pełen pęcherzyków powietrza, czasami danie było tak lekkie, że sfruwało mi ze sztućca, którym był miękki okrągły przedmiot nabity igiełkami, ale nie takimi, które by raniły usta. Tylko nim można było jeść te „powietrzne” dania jak je nazwałam, i które uwielbiałam ze względu na cudowne rozpływanie się w ustach i oczywiście w moim mniemaniu rajski smak.
Garnki były oczywiście również kompatybilne z owym pasem biegnącym przez środek stołu, jedne odpowiednio ustawione na zmieszanie produktów inne, na robienie jakichś kulek smakowych, inne całych dań np. jedne były chrupiące, jedne płynne a jeszcze inne nazwałam „pękające” bo wyjęte z garnka trzaskały ale był to miły dźwięk dla ucha i te trzeba było zjeść dopóki trzaskały bo wtedy stawały się twarde i Arjom nie smakowały, ja oczywiście i takie chętnie jadłam.
O pokarmach Arjów mogłabym napisać książkę tak były różnorodne i przepyszne w smaku, nic niestety nie było podobne do naszych ziemskich potraw oprócz mleka i miodu, jednakże ich smak był nieporównywalny do ziemskiego. Było parę rzeczy których nie lubiłam np. danie przypominające płatki owsiane mocno posklejane jakby z czerwonym ryżem i dużymi kawałkami czegoś co smakowało jak podwędzana wątroba, było to tak ostre, że nie mogłam utrzymać tego w buzi, ale jedli to chętnie mężczyźni.
Przede wszystkim nie jadłam tam chleba jako takiego, owszem było podawane często coś w rodzaju wafla składającego się z różnokolorowych kulek o dosyć neutralnym smaku i na to nakładało się co się chciało, ja nakładałam najczęściej kawałki przypominające łososia i przekładałam warzywkami, bo owoce tam nie pasowały.
Arjowie wówczas nie jedli ani mięsa ani ryb, w owym czasie uważali to za barbarzyństwo i mieli konflikt z dziećmi kajina, które wypuszczały się na neutralne niezasiedlone przez ludzi ale bogate w zwierzątka planety.
Arjowie bez pardonu niszczyli ich statki jeżeli tylko wiedźmy stwierdziły, że na pokładzie są martwe zwierzaki, nie tylko Arjowie ponieważ patrole chroniące te planety były międzynarodowe, że tak to określę.
Arjowie nie używali przy jedzeniu noży ani typowych dla nas widelców, natomiast widziałam chyba dziesiątki rodzajów łyżek.
Zaś jeżeli chodzi o smaki było tam ich o wiele więcej aniżeli słodki, słony,kwaśny i gorzki ale oczywiście ich nie dam rady opisać, bo nie mamy takich słów. Wszelkie owoce i warzywa były w tysiącach rodzajów jak nie więcej, były też te wszystkie które znałam z ziemi ale o wiele szlachetniejsze w smaku. Np. buraczki były w środku miękkie a z twardej otoczki robiło się soki, skórę używano po przetworzeniu do produkcji barwnika. I tak było z wieloma warzywami czy owocami, Arjowie nic nie marnowali. Jadłam tam jabłka, które dla mnie były wielkości mniejszej dyni, zaś truskawki znowu wielkości jabłek ale smak, że „klękajcie narody”. Widziałam też osławioną białą szałwię, której pędy sięgały dwóch metrów. Nie ma się co dziwić, że zaobserwowałam wiele takich samych roślin znanych mi z ziemi tylko różniących się wielkością i szlachetnością smaku bo je Arjowie zdążyli zabrać z Plejad zanim całkowicie zniszczyły je dzieci Kajina. Niestety w tzw. układzie słonecznym zmniejszyły się i zmieniły smak, zaś 80 procent się nie przyjęło w tych warunkach wcale.
Arjowie wówczas nie znali jeszcze chorób, te według tego co powiedziały mi wiedźmy miały pojawić się na planetach Układu Słonecznego ale też jeszcze nie w takim natężeniu jak na współczesnej nam Ziemi. Natomiast bywało, że łamali kości, ponieważ uprawiali gremialnie sporty dzisiaj na ziemi zwane ekstremalnymi np. zjazdy z wysokich gór na czymś w rodzaju ślizgaczy, wszelkie wspinaczki (ogromnych gór i jaskiń a tych szczególnie na niezasiedlonych planetach było mnóstwo), schodzenie z wysokich gór będących pod wodą, przechodzenie labiryntami gór na przestrzał, czy wykonywanie ogromnych skoków w specjalnych kombinezonach ale jak ktoś nie obliczył skoku to mógł np. spaść na drzewo lub komuś na dach i sobie uszkodzić kończyny. Arjowie uwielbiali też pływać i biegać, było w tym świecie mnóstwo różnych zawodów sportowych od maluchów do ludzi starych w różnych kategoriach, między planetami i między nacjami.
Były też zawody konne ale konie tylko częściowo wyglądały na dzisiejsze ponieważ ich grzbiet przypominał grzbiet geparda i był tylko jeden kolor koni – biały.
Nie zmieszczę jak planowałam wszystkich ważnych rzeczy w tej części, więc jednak jak funkcjonowała wysoko rozwinięta cywilizacja bez pieniędzy, policji, kontroli oraz temat upraw i produkcji, także parę ciekawostek, które przeciętnemu człowiekowi trudno jest wyobrazić sobie nawet w bajce przekażę w następnej czwartej części po listach św. Piłata i dodatku do przepowiedni.
Z tego co zaobserwowałam i co przekazały mi wiedźmy to cywilizacja od rajskich planet do ostatniego exodusu Ziemian SIE ZWIJA A NIE ROZWIJA – SZATAN PRZEKAZUJĄC NAM OBRAZ RZEKOMEGO ROZWOJU POPRZEZ SWOICH POPLECZNIKÓW , ODWRÓCIŁ WSZYSTKO DO GÓRY NOGAMI, CZYLI JAK ZAWSZE POZOSTAJE OJCEM KŁAMSTWA I OSZUSTWA.
Wnuczka sławjańskiej wiedźmy
Witam.
Mam parę pytań nie pokrywających się z treścią powyższego tekstu, ale postanowiłem je zadać pod tym artykułem jako, że jest najświeższy.
Jak to się stało i dzieje do tej pory, że Gazeta Słowian głosząca prawdę i mająca taki wpływ na wybudzanie śpiących Słowian nie została po prostu zlikwidowana. Jesteśmy świadkami ostrej cenzury i, aż dziw bierze, że nic nie zrobiono i można nadal korzystać ze wszystkich artykułów na niej zawartych. Dlaczego jest na to zgoda i nikt nie jest przeciwny rozpowszechnianiu tej wiedzy.
I kolejne pytanie jest związane z Chazarami. W takim razie kim oni są, bo według źródeł i historii to właśnie oni podszywają się pod naród opisany w Biblii, pochodzą od Nemroda i to właśnie oni trzymają wszystko w swoich rękach. Niejako gryzie się to z tekstami z tej strony.
Poproszę o wyjaśnienie.
Pozdrawiam.
Witam Cię Norbercie, miło że masz o nas tak pochlebne zdanie jakobyśmy mieli aż „taki” wpływ na budzenie Sławjan. Byłoby pięknie gdyby tak rzeczywiście było ale niestety nie jest. Oczywiście czasem sami dziwimy się ilością naszych czytelników, tym bardziej, że nigdzie się nie reklamujemy, ale po mailach które w rzeczy samej są życzliwe widać jednak, że ludzie w większej połowie nie chcą się budzić. I powtarzając (za Kisielewskim o ile dobrze pamiętam), który powiedział „nie to jest straszne, że jesteśmy w czarnej d…e ale to, że zaczynamy się w niej urządzać”, niestety pasuje jak ulał do większości.
Natomiast gazety i kanały zamykają za tzw. antysemityzm a my nie używamy w naszych artykułach słowa „żyd”. Jedynie wtedy gdy komentujemy ogólnie jakieś doniesienie np. pisaliśmy o pedofilu epsteinie, który ma pochodzenie żydowskie ale o tym donosiły największe agencje prasowe dodając że był on całe swoje życie agentem mosadu, no to nie naszą rolą było temu np. zaprzeczyć.
Poza tym stosujemy takie ubezpieczenie prasowe, zawsze na początku naszej strony widzisz w lewym górnym rogu napis: Teorie Spiskowe – a te nie są karalne.
Jeżeli chodzi o Chazarów to było to plemię, które wybili Sławjanie i jego już dawno nie ma, po drugie pomyśl logicznie czy jakiś tam nemrod mógł mieć aż taki wpływ na jakieś plemię, że do dziś twardo realizuje to co sobie przykładowo przed setkami tysięcy lat założyło aby czynić z ludzi niewolników. W dodatku oni nie przekroczą ani o najmniejszy ułamek danych im nakazów i jak wiemy robią to ze strachu a przed kim czuje się wręcz przerażenie, oczywiście że przed Demonem, od którego pochodzą!. Nasz Bóg Światła to jedna bezwarunkowa miłość i on nie życzy sobie niewolników, ofiar krwi ani pieniędzy te są mu obrzydliwe. Wszyscy, którzy uwierzyli judeoreligii katolickiej będą ochraniać pewną rasę zwalając całe zło tego świata na mitycznych chazarów, jest to żałosne.
Sławjańskie pozdrowienia.
Wnuczka sławjańskiej wiedźmy
Witam,
Czasem się słyszy, że super duchowo wyniesione jednostki otwierają swoje trzecie oko. Nawet cyklopi, gdy poszukamy o nich, to można natrafić na starożytne posągi ukazujące głowę z zamkniętymi oboma oczami, a otwartym trzecim – na czole. Podejrzewam, że skoro trzecie oko jest do widzenia duchowego to nie musi się otwierać fizycznie, więc nie jest zapewne widoczne, ale czy Ariowie mieli je otwarte? Tak sobie też myślę, że skoro oni tak wszystko przewidywali to czy nie mogli przewidzieć, że kiedyś rasa Kaina ich przechytrzy i wciągnie w swój rytuał, który odbierze im/nam wielkość? Wychodzi na to, że chyba nie musimy mieć jakichś wielkich wyrzutów sumienia, że nas mamią na co dzień, skoro tacy wielcy Ariowie (nie piszę tego z sarkazmem, czy prześmiewczo, a staram się stwierdzić fakt) też dali się podejść i zapoczątkowali drogę upadku, nie? Ja po prostu uważam, że każda istota, która się “wytworzyła” (we Wszystkim, czyli w Bogu) – poczuła swoje “ja” za sprawą pychy, za tę pychę musi “zapłacić” (przepalić karmę) i wtedy wraca do jedności z Bogiem (zanim w nim, przestaje odczuwać swoje “ja”, a zaczyna znowu być wszystkim – jednym w Bogu).
Zastanawiam się, czy jak się już ta cała zabawa masonów na jesień zacznie to czy przerwą ludziom dostawy gazu i/lub prądu na zimę (powiedzą, że k-wirus i nie ma kto pracować, no niestety). Miałoby to dla mnie sens, bo przecież rozdawali dotacje na wymiany “trujących” pieców węglowych na gazowe – myślę, że nie robili tego bezinteresownie i na pewno nie dla dobra planety.
Pozdrawiam,
Damian
O tym zagadnieniu wspomniała po części Wiedząca…, poza tym właśnie tutaj wspomniano o pewnym… zagadnieniu związanym z Ariami, jeśli czytałeś uważnie to powinieneś skojarzyć o co mi chodzi.
Tak poza tym był kiedyś taki komiks z błękitnymi kosmitami humanoidalnymi o oku na czole poza dwoma normalnymi na twarzy, nie mogę sobie przypomnieć szczegółów, ale to jest ślad, że jest to pewne zagadnienie związane z Ariami. Tak to kojarzę. Był to pewien materiał, który umieszczano na czole, który pozwalał jednoczyć się Bliźniaczym Płomieniom… Kainitom farbowanym odpadał, a prawdziwe Bliźniacze Płomienie był zjednoczone. Później Kainici zdobyli i tę przewagę niszcząc wszystko co osiągnęli Ariowie spychając Nas coraz bliżej Piekieł… Poza tym dżiny (istoty z kultury wschodu) są niebieskoskóre w przedstawieniu popkulturowym oczywiście nikomu nikt nie zabrania swoich wtrętów i fantazji i przedstawień w “Zachodnim” skomercjonalizowanym świecie rozpowszechniać, co przyczynia się do ogólnego misz-maszu, gdzie wszystko jest wymieszane… mamy przecież marvele, warhammery, filmy sci-fi, fantasy i inne kradzieże… to wszystko po to by ludziom spowszedniało, zwyczajnie, by wkładał wszelkie duchowe sprawy nomen-omen “między bajki”… A ludziska to “kupujo”…
Witaj Voymirze jest artyk o trzecim oku Sławjan, więc nie będę się powtarzała. Masoneria przejęła STS ale tego nie otworzy jednak przejęła też sporo notatek wiedźm szczególnie na terenie Rosji w czasie rewolucji bolszewickiej. Korzystał z tego natychmiast ży-mski hollywood, aczkolwiek sparafrazowane przez nich historie nawet należące do najpiękniejszych, przedstawiane nawet jako baśnie niby ze szlachetnym morałaem są karykaturyzowane i jest to celowe działanie podprogowe i najgorsze, że niezauważalne dla przeciętnego człowieka. Zaś słusznie spostrzegłeś, że bardzo popularne jest spowszednianie prawdziwych wspaniałych historii a ten fakt powoduje blokady w mózgu i np. taka osoba nigdy już nie wyjdzie z klatki niewolnika bo włoży między bajki wszystko czego nie potwierdzi mózg a ten jest już tak zmanipulowany przez pokolenia, że działa na impulsy od manipulanta, czyli zaklęty krąg. Ciepłe sławjańskie pozdrowienia
Wnuczka sławjańskiej wiedźmy
Damian
Witam Cię o trzecim oku rzeczywiście już pisałam, późniejsi Arjowie naklejali błękitny płaski kamyk na środek czoła, przejęły to od nich oraz nauki i inne narody ale utrzymało się tylko w Indiach: znak kasty na miejscu trzeciego oka i wedy, które bardzo przeinaczyli a tego nie było wolno im zrobić, może kiedyś napiszę jak to się stało.
Natomiast Damianku z tym widzeniem i adekwatnym zachowaniem się w stosunku do tegoż przewidywania, to nie jest żadna prosta sprawa. My także mamy przepowiednie ale czy nawet przed 20 laty ktoś poważnie brał czipowanie nawet jak miał do dyspozycji tę samą przepowiednię z opisem drugiej wojny a ten człowiek to wszystko przeżył. Albo jasnowidz Ossowiecki, którego dobrze znały moja prababcia i babcia wiedział, że Piłsudski to agent obcych mocarstw oraz mason i ży-mianin z pochodzenia, nie chciał się jednak zgodzić aby to ogłosić publicznie, bo twierdził że taka akcja nic nie pomoże. Więc to, że wiemy niekoniecznie musi nam pomóc, czy coś zmienić, chyba że jesteśmy mocno zdeterminowani.
Zaś jeżeli mówisz o pysze to tyczy się ona jedynie Lucyfera,nasz Bóg nie używa w stosunku do nas takich określeń, nie ocenił tak też Wiedźmy. Nasz Bóg nie jest Demonem u którego nie ma wolności indywidualnej. Natomiast dając nam wolną wolę Nasz Bóg Światła wcale nie oczekuje, że będziemy robić wszystko wedle Jego życzeń, po to mamy wolną wolę aby podejmować suwerenne decyzje, oczywiście pragnie abyśmy opierali się złu, czego często nie robimy pomimo Jego napomnień. Jeżeli by chciał byśmy byli jedną nudną magmą to by nie tworzył takiej różnorodności istot i światów. Oczywiście rozpłyniemy się w Jego miłości ale każdy zachowa swoją indywidualność.
Natomiast pomimo że Arjowie tak mądrzy popełniali błędy, to mamy na ich porażkach się uczyć a nie osiąść bezwładnie z tego powodu i nie tłumaczyć tym naszej indolencji.
Jeżeli chodzi o piece to rzeczywiście trudno się z Tobą nie zgodzić, mogą odciąć gaz nastąpi mnóstwo przeziębień (i oby tylko o covida im chodziło) bo jeżeli wypuszczą paru amerykańskich żołnierzy zaszczepionych na hiszpankę, która w połączeniu ze zwykłym przeziębieniem zazwyczaj powoduje śmierć przeziębionego, no to depopulacja pełną gębą. No właśnie… po co ładują tu na potęgę to amerykańskie wojsko już raz to jewropa przerabiała taki scenariusz….50 mln ofiar, miejmy nadzieję, że się nie sprawdzi. Albo dosadniej -Nie sprawdzi się i już! Ciepłe pozdrówka
Wnuczka sławjańskiej wiedźmy