Incydent na morzu “azorskim”
Konflikt na Morzu Azowskim rozpoczął się od incydentu, który jak donoszą nam jedyne słuszne media tzw. światowe, miał miejsce blisko Cieśniny Kerczeńskiej, gdzie 25 listopada trzy statki ukraińskiej marynarki wojennej zostały staranowane przez okręty Rosyjskiej Straży przybrzeżnej. Zostało rannych trzech marynarzy ukraińskich, zaś 24 członków załogi strona rosyjska umieściła w areszcie, gdzie pozostają do dnia dzisiejszego. Jest to oficjalna narracja mediów pozostających pod kontrolą eskimosów czyli wszystkich natowskich.
Osoby zorientowane w polityce i pilnie śledzące wszelkie zarzewia konfliktów, mają zapewne wyrobione zdanie na temat powyższego incydentu, natomiast przykro jest słuchać opinii polskich polityków nawet tych mieniących się prawicowymi. Mój nos polityczny mówi, że na szczęście konfliktu międzynarodowego z powyższego incydentu nie będzie i na całe szczęście albowiem ujadająca na Rosję polskojęzyczna władza jak i polskojęzyczne „elyty”, które już tradycyjnie wybiegają przed szereg i są w stu procentach gotowe wysłać naszą młodzież na Rosję aby ginęła za taki sztuczny twór jak Banderland, bo na pewno by ten konflikt ochoczo wykorzystały.
Natomiast realia geopolityczne tej sprawy są następujące, otóż Cieśnina Kerczeńska łączy Morze Azowskie z Morzem Czarnym i oddziela Europę od Azji, jest raczej płytka i ma od 4m do 15 m szerokości i ok. 41 km długości. Jest ona od 2014 roku pod jurysdykcją rosyjską, Morze Azowskie również przeszło w 2/3 powierzchni we władanie Rosjan, natomiast 1/3 pozostaje w rękach Ukrainy. W 2018 roku 25 maja ponad Cieśniną Kerczeńską wybudowano most długości 19 km, łączący Rosję z Krymem, aby zmniejszyć izolację mieszkańców Krymu. Most kosztował ponad 3,6 miliarda dolarów, na razie ma dwupasmową autostradę ale już planuje się połączenie kolejowe.
Ci którzy interesowali się tą sprawą na pewno pamiętają z polskojęzycznej prasy wielokrotne doniesienia, że budowa mostu nie zostanie ukończona bo upadającej Rosji na taką inwestycję nie stać. Ta wzmianka to tytułem panującego w mediach eskimoskich nurtu pt. „Rosja upada”… tylko że jakoś upaść nie może! Był już kiedyś Lenin wiecznie żywy, to może teraz eskimosi będą promować hasło „Rosja wiecznie upadająca”?
O rozpoczęcie konfliktu oskarżana jest jak zwykle Rosja, aczkolwiek nie pisze się i nie podaje w mediach, że trzy ukraińskie uzbrojone jednostki pływające zbliżyły się niebezpiecznie do brzegów Federacji rosyjskiej i nie reagowały na ostrzeżenia ze strony rosyjskiej straży przybrzeżnej. W tej sytuacji każda inna straż przybrzeżna ostrzelała by intruza nawet gdyby nie był uzbrojony, zaś ukraińskie okręty wojenne były uzbrojone po zęby w dodatku zachowywały się prowokacyjnie, niemniej jednostki pływające Federacji Rosyjskiej nie wykorzystały swojego prawa do użycia broni jedynie staranowały statki ukraińskie. Taka postawa ze strony Rosji dowodzi właśnie, że to ten kraj chciał uniknąć konfliktu, który to właśnie Ukraina próbowała wywołać.
Rannych i to lekko zostało jedynie trzech marynarzy czyli cały incydent nie ma znamion zagrożenia dla pokoju światowego. Natomiast jest sztucznie rozdmuchiwany ponieważ jest to korzystne dla wrogów Rosji, w pierwszym rzędzie Ukrainy, która jest na usługach eskimosów, ta sympatia zresztą ma dosyć głębokie korzenie. Nota bene bratankowie Bandery nie byli jedynymi spośród powojennej emigracji ukraińskiej, którzy w Kanadzie przeszli na wyznanie eskimoskie.
Tudzież prezydent Ukrainy jest eskimoskiej proweniencji i nie jest to wcale tajemnica głęboko skrywana. Jednakże Ukraińcy pałający do Niemców jak i już wspomnianych eskimosów ogromnym afektem, mimo wszystko jako odpowiedź za eskalację nędzy, przynajmniej co poniektórzy cofają poparcie eskimosowi Poroszence. Po czym tenże jako, iż eskimoscy trzymają się zazwyczaj przy władzy i przy apanażach „ręcyma i nogyma”, postanowił chytrym sposobem na tzw. konflikt przedłużyć swoje urzędowanie wywołując stan wojenny. Summa summarum prowokując konflikt z Rosją kreuje się na męża opatrznościowego swojego (swojego ?) kraju, wzywając na potęgę obce siły.
Ów eskimosik Poroszenko jest doskonale zorientowany, że Rosja nauczyła się przez lata umiejętnie przeciwstawiać prowokacjom i prezydent Putin jest zbyt mądrym politykiem aby z powodu tak taniej prowokacji dać się wciągnąć w wojnę.
Niemniej krótko przed całym incydentem miała odbyć się debata nad projektowanym przez Ukrainę zniszczeniem Mostu Krymskiego, Rosja mogła przyjąć to jako bleff lub ewentualną realizację tego planu w rzeczywistości. Jest więc rzeczą oczywistą, że siły wojskowe Federacji Rosyjskiej zmuszone były zachować daleko posuniętą czujność. Rosyjska straż przybrzeżna nie mogła z całą pewnością wykluczyć, że trzy uzbrojone okręty ukraińskie, nie reagujące na ostrzeżenia nie miały w zamyśle dokonania sabotażu odnośnie Mostu Krymskiego.
Przypuszczalnie nie ma kraju, który nie strzegłby swojej inwestycji wynoszącej ponad trzy i pół miliarda dolarów, jaką jest właśnie Most Krymski.
Wrogowie Rosji epatują zapisem międzynarodowym, że w cieśninach należy zachowywać przepisy prawa międzynarodowego, niezaprzeczalnie należy…jednakże tranzytujące jednostki są także zobowiązane zachowywać się na takich wodach zgodnie z przepisami. Rosja przed konfliktem nie zablokowała cieśniny Kerczeńskiej dla ukraińskich jednostek pływających, jednakże w tym wypadku miała prawo zareagować jak zareagowała.
Nie jest tajemnicą, że Morze Azowskie wysycha a więc nawet dla samego bezpieczeństwa jest chyba logiczne, że statki przemierzające to morze powinny trzymać się w odpowiedniej odległości od brzegu. Zaś ze względów na ewentualny konflikt, jeżeli nie zachowali takiej ostrożności w dodatku jawnie kpiąc z ostrzeżeń Straży Przybrzeżnej kraju, z którym są w ogólnym konflikcie, zrobili to na własną odpowiedzialność. Oczywiście nie trzeba specjalnej wnikliwości, aby stwierdzić że to Ukraina zamierzała wywołać konflikt militarny, nie należy się też łudzić że to był ostatni tego typu akt z jej strony.
Wojny oczywiście z tego tytułu nie będzie ale ludzi obudzonych zaczyna powoli irytować nieustanna nagonka na naszych braci Słowian rosyjskich. Niezmiennie króluje w mediach propaganda o agresywności Rosji, choć jak wyżej zauważyłam gdyby Rosja była taka agresywna to z trzech wojennych jednostek ukraińskich nie pozostało by śladu, radzę to zapamiętać. Natomiast należy zwrócić uwagę gdzie króluje prawdziwy egoizm i bezmyślność, eskimos aby nie stracić koryta byłby w stanie wywołać wojnę, a drugi jego polski odpowiednik wysłać tam głupich polskich gojów na wykrwawienie.
NATO nie zareaguje co prawda, natomiast ma przypłynąć na wody Morza Azowskiego amerykański okręt wojenny, oczywiście wszystko po to aby prowokowanie Rosji nie ustawało. Czy Rosja wysyłała swoje okręty wojenne do Kolumbii kiedy Ameryka rozpoczęła w tym kraju aferę narkotykową i uwięziła jej legalnego prezydenta imputując właśnie jemu handel narkotykami. Jakim prawem ma tam więc znaleźć się więc ten statek wojenny, o ile się orientujemy Ukraina nie należy ani do struktur NATO ani do EU.
Nie bez kozery wielu obudzonych ludzi twierdzi, że cały konflikt ukraiński jest stworzony po to aby unicestwić tę resztkę Słowian Polskich, i chyba należy zacząć w to powoli wierzyć. Polskie media głównego ścieku podają jakoby Niemcy byli strasznie oburzeni na Rosję z powodu incydentu na Morzu Azowskim, otóż znam doskonale niemiecki więc czytam niemieckie gazety, tudzież oglądam wypowiedzi polityków niemieckich i żadnego zacietrzewienia tam nie zauważyłam, jakie sugeruje się zwykłym obywatelom nie znającym języków w polskojęzycznych lej- mediach.
Proszę też wszystkich aby przeanalizowali sobie, że cokolwiek by się nie działo żaden kraj nie zrywa stosunków gospodarczych z Rosją, nawet w tej chwili Ukraina w najlepsze handluje z tym krajem. Zgadzam się, że to jest zdrowe podejście przez. Putina do rozwoju ekonomicznego swojego kraju. Niemniej jedyny kraj, który żyje embargiem na Rosję jest Polska, nie zgodzę się z inną opcją jedynie taką, że jest to z góry zaplanowane. A więc retoryczne pytanie do polskich idiotów( bo też tacy są) „chcecie iść umierać za Ukrainę, która w najlepsze handluje z Rosją?”
Trzeba być totalnym ignorantem politycznym aby wierzyć ściek mediom, że cały świat jest oburzony incydentem na Morzu Azowskim, cały świat ma w … „głębokim poważaniu” rozpadającą się Ukrainę i jej naczelnego eskimosa, który tylko patrzeć jak wyniesie się z pełnym worem pod palmy do wybranego kraju. Reasumując żadnej prowokacji ze strony Rosji nie było i Polacy powinni się już nauczyć, że nie są pawiem narodów tylko durniem narodów, skoro tak pozwalają się manipulować eskimosom.
Tym bardziej, że eskimosi posługują się wiecznie tym samym starym, ogranym kompromatem Rosja upada, Rosja chce nas wyrżnąć, Rosja jest agresywna i to Rosja rozpętuje wojny…. Czy aby to na pewno Rosja rozpętała pierwsza i drugą wojnę światową i te ponad 54 konflikty po wojnie, czy była to eskimoska Ameryka, naprawdę nie trzeba posiadać wyjątkowej wiedzy historycznej by znaleźć odpowiedź na te pytania. Poza tym gdyby każdego przeciwnika przez. Putina unicestwiano to nie zgłosiłoby się w Rosji 50 adwokatów do obrony ukraińskich marynarzy, więc niech się propaganda zdecyduje jest wolność słowa w Rosji czy jej nie ma ?
Przy okazji owego incydentu epatuje się niezmiennie aneksją Krymu przez Rosję, jeżeli Krym ma prawo do kogokolwiek należeć, to jedynie do Rosji.
O historii Krymu już pisała w starszych artykułach naszej gazety Krystyna Wilanowska, bardzo gorąco polecam tym którzy nie czytali.
Powracam na koniec do troski w eskimoskich mediach, którą ja odebrałam jako satyrę – o to jak się żyję biednym Tatarom na Krymie pod okupacją rosyjską. Jak mniemam na pewno bardzo dobrze bo nigdy nie chcieli wyjeżdżać na Ukrainę, po drugie sprawdźmy jaki odsetek tej nacji żyje w ogóle na Krymie. Apropos tych światłych pytań, wysuwam propozycję może by się zapytać jak się żyje Tatarom u nas pod polską okupacją, albo jak się żyje Ukraińcom w Przemyślu pod okupacją polską, chyba nie za bardzo dobrze bo dochodzą słuchy, że chcą Przemyśl przyłączyć do Ukrainy. Wynika więc z tego, że na pewno gorzej niż Tatarom na Krymie.
Marzanna Polińska